Co spakować w długą podróż z plecakiem?
Ruszam właśnie do Ameryki Południowej na wiele miesięcy i myślę, co spakować. Jeszcze nigdy nie byłem w tak długiej podróży i mądre spakowanie stanowiło nie lada wyzwanie. Zazwyczaj moje wyprawy trwały do miesiąca. Musiałem więc rozważyć wiele, wiele aspektów.
Jaki typ podróży obierzesz?
To było pierwsze i podstawowe pytanie! Podczas poprzednich podróży zawsze jechałem w jakimś konkretnym celu bądź w podobną strefę pogodową. Wiedziałem więc, że zakres temperatur będzie się wahał od +3 nocą w górach, aż do + 35 dniem na pustyni. Pakowałem wtedy letni ekwipunek. Jeśli wyruszałem na podróż tylko po górach, to wtedy pakowanie było jeszcze prostsze – tylko ekwipunek górski.
Musiałem sobie odpowiedzieć – jak będę podróżował. Czy będzie to korzystanie z samolotów, autobusów, autostopu czy też pociągów. W każdym wypadku mój ekwipunek różniłby się detalami, a gdybym wybrał tylko samoloty – różniłby się całkowicie.
Gdzie będziesz spać?
Kolejny bardzo ważny punkt. Spanie w hotelach diametralnie różni się od spania “pod chmurką” w śpiworze lub w namiocie. A jeśli namiot – to czy na pewno możesz go rozbijać tam gdzie jedziesz? W może to dżungla, i lepszy będzie hamak? A może to Islandia i hamaka nie będzie gdzie zawiesić, bo nie ma drzew? Przemyśl dokładnie swoje plany noclegowe zanim podejmiesz decyzję o spakowaniu się (nie)właściwie.
Jaka panuje pogoda w twojej destynacji
Bez tego ani rusz. Deszczowo, słonecznie, śnieżnie? Wszystko trzeba w miarę możliwości przewidzieć. Popełniłem taki błąd w zeszłym roku w Azji środkowej. Myślałem, że cały czas będzie ciepło lub bardzo ciepło, a nocą co najmniej plus 5-7. Więc jak temperatura spadła kilka stopni poniżej zera, a podczas konnej wyprawy dał o sobie znać deszcz i grad, to nie ukrywam, że żałowałem zaoszczędzenia dodatkowych gramów na coś cieplejszego do ubrania.
Mój ekwipunek na 9 miesięczną podróż
Odpowiadając sobie na pytania i analizując niesamowicie dużo aspektów, wykreowałem swój plan podróży. Moim sposobem podróżowania będą głównie autobusy i autostop. Noclegi – Coachsurfing, hostele i namiot. Pogoda…. tutaj miałem największy problem. Zaczynamy w Kolumbii, gdzie temperatura będzie wahać się od 35 stopni na plusie na wybrzeżu karaibskim, po 6 stopni w górach nocą. Do tego wilgotność rzędu 85%, czyli tropiki (kto był w kraju o takiej wilgotności wie, że taka pogoda potrafi niesamowicie spowolnić i zmęczyć). Dodatkowo później jedziemy na południe, chcąc zdobywać peruwiańskie szczyty, na których możemy spodziewać się śniegu.
Gdyby tego było mało – czeka nas jeszcze Meksykański upał, a kilka miesięcy później – szlak Torres del Paine w Chilijskiej Patagonii i pogoda deszczowa i bardzo zimna, a do tego niesamowicie wilgotna (takie połączenie to np – wypranie rzeczy i brak możliwości ich wysuszenia nawet przez 7 dni, nic nie schnie).
Połączenie zwiedzania miast, kręcenia filmów, poznawania ludzi, pływania, podróży autostopem z górskimi wycieczkami było bardzo trudne organizacyjnie. Z jednej strony w mieście “trzeba jakoś wyglądać” (wiem, że nie każdy się tym przejmuje, ale jeśli chcesz nawiązać kontakt z ludźmi na imprezie w dużym mieście, to podchodzenie do nich w obtarganym dresie podróżnym raczej nie zrobi dobrego pierwszego wrażenia). Oto co wyszło z połączenia wszystkich przemyśleń, a czy się sprawdzi – dowiem się już niebawem 😉 Założenie – zamknąć się w 15 kg.
Sprzęt ciężki
- Plecak Deuter Aircontact 75+10 – zazwyczaj nie nosiłem plecaka wyprawowego, ale na tak wiele miesięcy postanowiłem się w niego zaopatrzyć, by wszystko zmieścić w środku.
- Namiot Naturehike Cloud 2 (ulepszony) – lekki, dwuosobowy, bardzo poręczny namiot dostępny w całkiem przystępnej cenie.
- Śpiwór Karrimor z temperaturą komfortu + 7. Przydałaby się niższa, ale już brakło funduszy, więc pozostanie zastosowanie rad z własnych doświadczeń, a mianowicie “Jak poprawnie spać w śpiworze“.
- Mata dmuchana Forclaz 700 ultra compact. Kupiona, bo “chyba się starzeję:)” i często jest mi niewygodnie, gdy śpię na karimacie na boku. Dodatkowo, jest malutka i mieści mi się spokojnie do plecaka.
Odzież codzienna
- Dwie pary spodni z odpinanymi nogawkami. Jedne bardzo cienkie, drugie grubsze, tylko jedne na zmianę, bo drugie na sobie. Z obu mogę zrobić krótkie spodenki i to ma wystarczyć.
- T-shirty – pseudosportowe 2 sztuki (włączając to co na sobie)
- Koszule – 2 sztuki, jedna z krótkim rękawem, typowo turystyczna, druga z długim, bardziej wyjściowa, ale bardzo lekka i oddychająca, więc nada się nawet na treking.
- Bielizna – 4 pary majtek i skarpet, włączając to w czym pojadę
- Bluza polarowa Helikon Patriot – pierwszy plan zakładał wzięcie dwóch lekkich polarów, żeby stworzyć sobie dodatkowe warstwy izolacyjne w razie potrzeby. Jednak dwa lżejsze polary w sumie miały 1,15 kg, a Helikon Patriot, ciężki polar o militarnym kroju, to 780g, więc wygrał.
- Kurtka przeciwdeszczowa, chroniąca przed wiatrem – marka Jack Wolfskin. To zewnętrzna część kurtki 3w1.
Odzież akcesoria
- Czapka polarowa
- Kapelusz
- Rękawiczki
- Chusta Buff – miała być arafatka, ale buffy są o wiele lżejsze.
- Kalesony Brubeck z wełny merino – ogrzewanie w czasie trekingu ale też dodatkowa warstwa na czas postoju. Choć to typowe termoaktywne, nie termiczne kalesony, to zawsze odrobinkę podniosą komfort w czasie odpoczynku. Więcej informacji na temat znajdziesz w artykule Jak nosić odzież termoaktywną. Opisałem tam dokładnie różnice pomiędzy odzieżą termoaktywną, a termiczną.
- Koszulka z długim rękawem z wełny merino (jakiś model z Decathlonu) – tzw pierwsza warstwa. Wełna merynosów świetnie się sprawdza w dogrzewaniu, odprowadzaniu wilgoci, grzeje nawet gdy jest mokra a na dodatek nie nabiera przykrych zapachów z potu
- Dodatkowa koszulka termiczna – bardzo lekka, najprawdopodobniej będę ją wykorzystywał do spania w chłodniejsze noce
- Kąpielówki
- Nakładki wodoodporne na spodnie – jako, że nie lubię poncza, bo nie widzę nim poprawnie swoich stóp i mam tendencję do poślizgów, wybrałem – pokrowiec na plecak, kurtkę i bardzo lekkie nakładki przeciwdeszczowe na spodnie, by chronić siebie i sprzęt przed przemoczeniem
- Sandały – bo nic tak nie cieszy nóg, jak odpoczynek. Poza tym nie wyobrażam sobie chodzenia w ciężkich trekingach całymi dniami po mieście przy plus 35 stopniach.
Elektronika
- Telefon – gdyby kogoś interesowały detale, Asus ZenFone 4. Dlatego, że robi fajne zdjęcia 😉
- Latarka Olight czołowa H2R – relatywnie ciężka, ale działająca bardzo długo na jednym akumulatorze, bardzo mocna (oczywiście z regulacją trybów świecenia) a przede wszystkim – pancerna. Testowałem ją nawet pod wodą w basenie i nic jej nie dolega
- Power Bank – 12 000 MaH – do ładowania telefonu i latarki. taka pojemność wystarcza, żeby naładować od pustego do pełnego mój telefon ponad 4 razy
- Adaptery do elektryki – jako, że kierunkiem podróży jest Ameryka Południowa, to trzeba było zaopatrzyć się w adaptery, ponieważ ich wtyczki elektryczne są zupełnie różne od naszych. Adapter kosztuje kilkanaście zł i jest dostępny na popularnym serwisie aukcyjnym; ja kupiłem dwa.
- Laptop i ładowarka – w podróży mam zamiar tworzyć, pisać, kreować nowe filmiki i uczyć się, więc biorę ze sobą sprzęt, który będzie mi niezbędny, czyli laptopa. Wraz z ładowarką jego waga wynosi 1,7kg więc jest akceptowalna.
- Kamera GoPro 7 – i zestaw dodatkowych baterii, ładowarka, uchwyt do ręki, klips na umocowanie kamery na odzieży i kasetka do kręcenia pod wodą – wszystko ultra lekkie
- Selfie stick – z gatunku “najtańszy”. W miejsca, gdzie pokazywanie GoPro nie będzie wydawało się mądrym pomysłem, spróbuję kręcić telefonem. Jak się ten sprzęt rozleci, to też nie będzie szkoda 😉
- Kable – czyli ładowarki. Podstawka ładująca do latarki, kable mini USB i USB typu C (do telefonu i GoPro). Każdy kabel – dwie sztuki
- Słuchawki – w podróży lubię się uczyć, zwłaszcza języków bądź słuchać audiobooków, a nie zawsze chcę tym niepokoić współpasażerów, stąd słuchawki
Kuchnia
- Garnek Primus 1,3L – bardzo lekki garnek czeskiej produkcji, który spokojnie wystarczy, żeby ugotować coś dla dwóch osób
- Talerz z nierdzewki – do jedzenia, ale używany też jako pokrywka do garnka w czasie gotowania
- Palnik gazowy na kartusze (GoSystem Rapid GS 2013) – jedna z rzeczy do głębszego przemyślenia. Wiem, że w Ameryce Południowej mogę mieć problem z zakupem kartuszy gazowych, więc rozważałem też zakup kuchenki benzynowej. Jednakże po wnikliwej analizie, benzynowa też odpadała, bo czasami raz, dwa razy użyta, może być zatrzymana na lotnisku jako przedmiot niebezpieczny, ponieważ praktycznie niemożliwym jest wyczyszczenie jej całkowicie i pozbycie się zapachu. Mam nadzieję, że gazówka da radę
- Niezbędnik – z twardego plastiku, lekkie i stosunkowo wytrzymałe
- Gąbka do mycia naczyń
- Kubek metalowy – odrobinkę cięższy niż plastikowy, ale można w nim na szybko ugotować odrobinę wody bezpośrednio, bez używania garnka
- Klamra do opakowań – świetny patent do zamykania otwartych opakowań z produktami sypkimi jak kasza czy ryż
- Sól i pieprz – czasami, gdy skończy się normalne jedzenie i trzeba zacząć jeść nienormalne, np. sam ryż z niczym, sól i pieprz mogą uratować resztkę walorów smakowych 😉
Higiena
- Szczoteczka do zębów
- Mydło – można się nim umyć, można wyprać rzeczy, jest znacznie lżejsze i wydajniejsze niż żele w płynie
- Maszynka do golenia
- Mini pianka do golenia
- Mini pasta do zębów
- Ręcznik z mikrofibry szybkoschnący
- Obcinaczka do paznokci
Zestaw naprawczy
Więcej o tym temacie znajdziecie w artykule – zestaw naprawczy na wyprawę. Tutaj jedynie wymienię sprzęt.
- Igła i nitka
- Agrafki
- Opaski zaciskowe (tzw. trytytki)
- Srebrna taśma
- Klej
- Paracord
- Zapasowe klamry do plecaka
- Rurki stalowe (zestaw naprawczy do pałąków w namiocie)
- Zestaw do klejenia dętek – jako że wymieniłem karimatę na matę pompowaną, to w razie awarii można ją skleić takim zestawem. To tak naprawdę tylko miniaturowe czyścidełko do zabrudzonej powierzchni i kawałki gumy do przyklejenia w dziurawe miejsce. Waga poniżej jakieś 20g 😉
Apteczka
- Folia NRC – tzw koc ratunkowy
- Tabletki przeciw biegunce
- Tabletki przeciw objawom choroby wysokogórskiej
- Bandaż
- Gaza
- Środki przeciwbólowe
- Środki do odkażania ran (w proszku)
- Aspiryna
- Środki antyalergiczne – w razie, jakby nas coś dziwnego ugryzło, głównie silne wapno
- Plastry na otarcia
Dokumenty, karty
- Paszport
- Żółta książeczka – książeczka szczepień. Szczepienia na żółtą febrę są obowiązkowe w wielu krajach Ameryki Południowej
- 2 międzynarodowe prawa jazdy, jedno zgodne z konwencją genewską, drugie z wiedeńśką
- Dowód osobisty – w razie zaginięcia paszportu, jest to najlepszy środek do udowodnienia swojego obywatelstwa i proszenie o pomoc ambasady
- Karta do bankomatu z polskiego banku, MasterCard
- 2 karty Revolut do płacenia przy wykorzystaniu znacznie korzystniejszego przelicznika
- Karta ubezpieczeniowa
Akcesoria Dodatkowe
Rzeczy, które niezbyt pasowały mi do poprzednich kategorii
- Camelback – doceniłem na długich trekingach, gdy nie trzeba było za każdym razem gimnastykować się z plecakiem, żeby wyciągnąć butelkę
- Malutka nerka elastyczna – żeby schować pieniądze pod ubraniem
- Dwa portfele – jeden schowany, a jeden z mniejszą kwotą pieniędzy do płacenia, uzupełniany na bieżąco i nie na widoku (dokładne zastosowanie było w artykule “Jak zabezpieczyć się przed kradzieżą w podróży“)
- Zegarek – mój pancerny G-Shock
- Zestaw sznurówek – jak się jedne przetrą to przynajmniej mi buty nie spadną
- Okulary przeciwsłoneczne – koniecznie z etui do ich przenoszenia! Nawet nie wyobrażacie sobie ile par okularów połamałem w życiu bo nie miałem do nich opakowania!
- Scyzoryk – Victorinox Camper
- Nóż – Benchmade Griptillian
- Notes i długopis – o wiele lepszy, niż telefon do robienia notatek na szybko, poza tym można zawsze komuś je dać do ręki, żeby naszkicował z grubsza mapę, jeśli pytamy o drogę
- Środek przeciw owadom – mugga deet 50%
- 2 worki wodoodporne na odzież
- Drugi plecak 20l – plecak na miasto lub jednodniowe wyprawy. Musiał spełnić kilka warunków – wchodzi do niego laptop, kamera, butelka z wodą i przekąski, miał być bardzo lekki, bez utwardzanej ściany, żeby można go było zrolować i wepchnąć do dużego plecaka. Wybór padł na Quechua NH 100, bo był bardzo tani 😉
- Gwizdek – kto spędził noc zimą w górach, wie, że wydawanie z siebie głosów może być bardzo trudne. Zastosowanie awaryjne
- Filtr do wody – w moim przypadku sprawdzony wcześniej Sawyer Mini
Rzeczy odrzucone
Było kilka przedmiotów, nad którymi głowiłem się do końca, czy je spakować, czy nie pakować. Przydatne, ale suma summarum postanowiłem z nich zrezygnować z przyczyn wagi.
- Termos – oj, na pewno by się przydał w zimne dni w górach. Niestety wygrał pragmatyzm wagowy – nie chcę go nosić całymi miesiącami po to tylko, żeby korzystać, kiedy będziemy naprawdę wysoko
- Drugi polar – miałem mieć dwa, żeby mieć więcej warstw. Wygrał limit wagi, który sobie ustaliłem
- Japonki lub klapki – fajne, gdy się gdzieś mieszka, ale pozostałem tylko przy sandałach, znowu redukcja wagi
- Drugi power bank – możliwe, że by się przydał, ale jeden będzie musiał wystarczyć
- Kawałek obciętej karimaty do siedzenia – z racji, że wymieniłem karimatę na materac, miałem zamiar zabrać obcięty kawałek dawnej maty jako coś do siedzenia w czasie krótszych postojów. Ale znów wygrał pragmatyzm – wielkość/waga
Myślę, że tak dobrany ekwipunek wystarczy nam do bezpiecznego i komfortowego podróżowania. Mam też nadzieję, że doświadczenie podpowiedziało mi słuszne wybory. Z drugiej strony – nie ma się co martwić. Jeśli coś będzie bezużyteczne, to zawsze można to komuś podarować albo odesłać do Europy, a jak coś będzie potrzebne, to dokupić 🙂
Waga całości, po ostatecznym spakowaniu wyniosła 16kg. Miejmy nadzieję, że będzie w sam raz 🙂
Gąbkę do mycia naczyń można zamienić na szorowanie piaskiem – stary harcerski zwyczaj.
Będąc już na miejscu stwierdzam, że w górach nie ma tutaj piasku 😉
Zamiast obcinaczki do paznokci wzięłabym małe nożyczki – jednak są bardziej uniwersalne (można ciąć plastry, bandaż, sznurki)
Bardzo fajny poradnik. Znalazłem podobny o przygotowaniu do wyprawy https://przygodyprzyrody.pl/jak-przygotowac-sie-do-wyprawy/ – dodałbyś cos?
Na samym końcu bym dodał, żeby zainstalować słownik offline, czasami podstawowe zwroty to za mało. Poza tym jak pojedziesz do Chin, to nie wiedząc co to jest wymowa tonalna, nie wypowiesz tych podstawowych zwrotów poprawnie, więc lepiej pokazywać na słowniku 🙂
Bardzo fajnie, że wspomniałeś o treningu. Niektórzy wszystko opisują, przygotowania, a potem wkładają plecak na plecy i za dwa kilometry padają z sił, zanim dojdą do autobusu…
Świetny post 🙂 Pomógł mi uporządkować myśli, bo właśnie planuję sobie nieco dłuższą podróż z plecakiem.
Dziękuję i polecam się na przyszłość 🙂