Jak się robi kawę, czyli wizyta na organicznej uprawie kawy w Kolumbii
Kawa jest dla Polaków, ale i nie tylko, bardzo ważna. Wiadomo, jest używką. Kiedyś była swojego rodzaju luksusem, teraz stała się popularna i towarzyszy nam codziennie. Wiele osób bez kawy nie może zacząć dnia, kawa jest też obecna przy spotkaniach w gronie znajomych czy biznesowych meetingach. Wchodząc do sklepu widzimy setki rodzajów kawy, każda inna. Zastanawialiście się jednak, jak się kawę robi? Tak od zera, od podstaw? Jeśli tak, to zapraszam poniżej!
Podczas mojej podróży po Kolumbii nie mogłem odmówić sobie wizyty w Fince (finka – uprawa, farma) kawowej. Kolumbia jest światową stolicą kawy, na równi z Wietnamem (choć jak wiadomo, sama kawa nie pochodzi ani z Azji ani z Ameryki Południowej; kawa pochodzi z Afryki a dokładnie z Etiopii). W Europie jednakże większość dobrych gatunków kaw pochodzi z Kolumbii. Finki kawowe w Kolumbii można znaleźć w wielu miejscach, nawet na wybrzeżu nieopodal Minca, Santa Anna. Ja jednak udałem się do Salento, kawowego zagłębia.

Po zrobieniu rozeznania w tym, jakie farmy kawowe są wokoło, wybrałem farmę organiczną. Płacąc 12 000 pesos (około 14 zł) za wstęp wchodzimy na farmę, a niejaki Carlos opowiada o produkcji, eksporcie, procesie robienia kawy, gatunkach oraz o różnicach w farmach ekologicznych i organicznych (do tej pory myślałem, że to to samo).
Spis treści
Na farmie kawowej
Okazuje się, że na farmie kawowej, prócz kawy, rośnie całkiem sporo innych roślin, a każda pełni określoną funkcję. Dodam jedynie, że takie połączenie znajdziemy tylko i wyłącznie na farmie organicznej. Prócz krzewów kawy rosną tutaj – bananowce, platanowce (rodzaj banana którego nie da się zjeść na surowo), cytryny, awokado i limonki.

Krzewy kawowe rosną przez około 20 lat. Na organicznej farmie sadzi się je nawożąc kompostem pozyskiwanym z przejrzałych owoców, ziemi i glizd. Co kilka lat krzewy przesadza się w nowe miejsce, gdzie dojrzewają przez kolejne lata, a następnie są po raz trzeci przesadzane w miejsce, gdzie znajdują się tylko krzewy stare.
Ponad kawowymi krzewami rosną bananowce i pozostałe, wymienione powyżej, drzewka. Pełnią różnorakie funkcje. Bananowiec, w przeciwieństwie do większości roślin na świecie, pozyskuje wodę przez liście i oddaje do ziemi, jest więc zbiornikiem wody dla kawowców w ciepłe dni. Jego liście chronią krzewy przed nadmiernym słońcem. Awokado i limonki pochłaniają z ziemi kwasy, które nie są dobre dla dojrzewających ziaren kawy. Z ciekawostek – jak się uderzy w bananowiec ręką, to wpadnie ona do środka i będzie cała mokra. Drzewo jest bardzo delikatne i ma w sobie ogromne zasoby zmagazynowanej wody. Można je generalnie uszkodzić, bo jest ścinane co roku i co roku odrasta.
Awokado i limonki się po prostu zjada, banany i platany wrzuca do kompostu i używa do nawożenia świeżo posadzonych krzewów kawowych. Wszystko działa w idealnej harmonii i nic nie jest marnowane.
Zbiory kawy



Gdy owoce kawy dojrzeją i stają się żółte bądź czerwone, w zależności od odmiany, są ręcznie zbierane do wiklinowych koszyków. Taka praca jest żmudna i bardzo czasochłonna. Trzeba być odrobinę ostrożnym, bo w gęstwinie lubią kryć się węże i jadowite pająki. Zebrane ziarna wkłada się do maszynki przypominającej powiększoną, ręczną maszynkę do mielenia mięsa z czasów PRLu. Z jednej strony wypadają obrane ziarna, z drugiej skorupki.

Jako, że tutaj wszystko jest zużywane, skorupki lądują w kompoście, by zamienić się w naturalny nawóz. Ziarna zaś wysypuje się na płaską platformę pod folią i miesza i miesza i miesza… a to w celu wypatrzenia czarnych, gnijących, niedobrych ziaren. Tak tak, robi się to ręcznie na farmie organicznej, więc zajmuje to ogromną ilość czasu. Wyobraźcie sobie tony kawy, które trzeba “przegrzebać” ręcznie w poszukiwaniu niedoskonałych ziaren.
Leżakowanie i palenie

Wyselekcjonowana kawa leżakuje w parcianych workach, w suchym, ciepłym miejscu nawet pół roku. W tym czasie sukcesywnie jest prażona w następujący sposób. Wyselekcjonowane ziarna lądują w płaskim, żeliwnym naczyniu i są podgrzewane i mieszane na piecu, do osiągnięcia czarnego koloru i odpowiedniego zapachu. Następnie, po wystudzeniu, są gotowe do spakowania bądź zmielenia. Kawę mieli się również w sposób ręczny, wykorzystując do tego maszynę na korbkę.
Farma ekologiczna a organiczna
Póki nie udałem się na tę wycieczkę, nie wiedziałem, że istnieje jakakolwiek różnica. A jest ona całkiem spora. Na farmie ekologicznej nigdzie nie używa się tworzyw sztucznych. Nie ma foliowych tuneli do suszenia ziaren, plastikowych butelek itd. Za to są sztuczne nawozy, chemikalia, opryski! Na farmie organicznej natomiast używa się foliowych tuneli czy plastikowych naczyń, ale nie używa się żadnej chemii, wszystko jest nawożone naturalnym kompostem i produktami wtórnymi powstałymi w wyniku produkcji kawy. Bez zastanowienia można więc rzec, że kawa z farmy organicznej jest o niebo zdrowsza i bardziej naturalna, niż z uprawy ekologicznej.
Nie pij kawy rozpuszczalnej!
Zapytałem Carlosa, co się robi z ziarnami, które są zepsute i nie przeszły selekcji. Na farmie organicznej – kompost. A na farmie ekologicznej i jakiejkolwiek innej – pakuje się ją w worki i sprzedaje dużym europejskim koncernom, które produkują z nich kawę rozpuszczalną, czyli, jak to stwierdził Carlos, gnojówkę do picia. Byłem zaskoczony, słysząc jaka marka je kupuje. Nie mogę podać tutaj nazwy, ale widzicie jej reklamy codziennie a nazwa zaczyna się na “N”.

Gdzie w Polsce można wypić kawę Kolumbijską?
Generalnie, tyle mogę zdradzić, żeby nie reklamować bądź ubliżać jakiejś marce, że z masowo produkowanych kaw, Segafredo bazuje głównie na kawie importowanej z Kolumbii.
Jeśli jednak chcesz napić się czystej, kolumbijskiej kawy i poczuć ten niesamowity aromat (a gwarantuję ci, drogi czytelniku, że jeśli pijesz tylko to, co można znaleźć w naszych dyskontach, to bardzo pozytywnie się zaskoczysz!) to możesz w Polsce zamówić kawę Juan Valdez. Oto kilka moich propozycji kaw marki Juan Valdez, które mogą ci posmakować:
kawy ziarniste
- Juan Valdez Single Origin Antioquia 500G
- Juan Valdez Single Origin Huila 500G
- Juan Valdez Premium Volcan 500G
- Juan Valdez Premium Cumbre 500G
- Juan Valdez Single Origin Sierra Nevada 500G
kawy mielone
- Juan Valdez Premium Cumbre 250G
- Juan Valdez Single Origin Sierra Nevada 283G
- Juan Valdez Single Origin Huila 283G
- Juan Valdez Premium Volcan 250G
Powyższe kawy to przodująca kolumbijska marka. Będąc w tym kraju można się tej kawy napić nieomal wszędzie, w każdym mieście są kawiarnie pod jej szyldem. GWARANTUJĘ, że jeśli spróbujesz, to zamówisz tę kawę nieraz, zwłaszcza, jeśli jesteś kawoszem takim jak ja 😉
W artykule znajdują się linki afiliacyjne. Kupując przedmioty za pośrednictwem owych linków nic nie tracisz, a wspierasz działanie mojego bloga, który opłacam i tworzę z własnych środków. Dziękuję ci bardzo za każde wsparcie. Wszystkie polecane przedmioty stosuję, sprawdzam na własnej skórze i polecam tylko wtedy, gdy sądzę, że są godne polecenia.
Ja przez lata piłam kawę rozpuszczalna, marki na N właśnie, bo smakowała mi najbardziej. Ale od kilku lat pije kawę ziarnista, która sama miele 🙂 ten smak to jest coś wspaniałego 🙂 bardzo mi się spodobał twój opis wizyty na kawowej farmie, to rzeczywiście ciekawe miejsce i z pewnością można się tam dużo dowiedzieć 🙂
Ja po wizycie kawy rozpuszczalnej pić już nie będę 🙂
Cieszy mnie bardzo, że wpis się spodobał!
Osobiście jeśli już piję kawę to tylko mieloną i z porządnego ekspresu 🙂 A co do tekstu to inspirująca wycieczka 🙂
I tak trzymaj! 🙂
Ja kawoszem nie jestem, ale wyniosłam z tego wpisu dwie ważne informacje: 1) uprawa ekologiczna a organiczna to nie to samo i 2) jak mnie ktoś poczęstuje kawą rozpuszczalną to podziękuję 🙂
Zwłaszcza ta druga informacja jest przydatna 🙂
Ciekawe doświadczenie. Lubię zapach kawy i bardzo ciekawi mnie cały proces jej dojrzewania oraz palenia… zazdroszczę!