Jak się spakować w góry na jeden dzień
Wychodzenie w góry na jeden dzień jest najczęściej wybieraną formą górskich wojaży w Polsce. Zdecydowana większość górołazów preferuje taką formę trekkingu. Mimo, że to zaledwie jeden dzień, warto dobrze przemyśleć to, jak spakować plecak. Nie można zabrać ze sobą za mało, ale również – nie warto zabierać za dużo sprzętu, bowiem noszenie niepotrzebnych kilogramów tylko dlatego, że “mogą się przydać” nie ułatwi wędrówki, a już na pewno jej nie umili.
Oczywiście, pakowanie będzie zależne od sezonu. Zupełnie inaczej na jeden dzień w góry pakujemy się latem, inaczej zimą. Poniższy wpis dotyczy letniego pakowania, ale by nie zawieść zimowych podróżników, na dole wymieniam również sprzęty, które warto rozważyć zimą. Pakowanie również zależeć będzie od tego, na jaki szlak się wybieramy. Trochę inaczej pakuje się plecak na 5 godzin, a trochę inaczej na 12. Jednak większość ekwipunku jest w miarę uniwersalna i z lekkimi modyfikacjami, będzie pasować do każdego rodzaju szlaku.
Plecak na jeden dzień w góry
Plecaki jednodniowe to zazwyczaj plecaki o pojemności w granicach 20-35L. Kupując plecak warto przemyśleć zakup. Choć na jednodniowe wycieczki można się przemęczyć z byle jakim plecakiem, to jednak, jeśli możemy sobie na to pozwolić, naprawdę dobrze wybrać się do specjalistycznego sklepu i kupić coś lepszego. Dobry plecak to całodniowa wygoda. Oto na co warto zwrócić uwagę wybierając jednodniowy plecak:
- System hydratacyjny – czy plecak umożliwia podczepienie camelbaga? Jest to wygodna forma przenoszenia wody, nie trzeba sięgać po butelkę, gdy chcemy się napić.
- Pas biodrowy. Plecaki jednodniowe często go nie posiadają. Producenci wychodzą z założenia, że skoro plecak jest mały, to niewiele do niego wsadzimy, więc może w całości opierać się na ramionach. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo jednak zabranie odzieży przeciwdeszczowej, kilku litrów wody, przekąsek i potrzebnych drobiazgów sprawia, że noszenie go w całości na barkach jest niewygodne, a w niektórych przypadkach – bolesne. Pas biodrowy potrafi zupełnie nas odciążyć.
- Pas piersiowy. Element, który uwielbiam. Dzięki zapięciu pasa piersiowego możemy upewnić się, że ramiona plecaka nie będą się ześlizgiwać podczas trekkingu, a co za tym idzie, powodować niewygodę.
- Kształt. Producenci prześcigają się w różnych rozwiązaniach w plecakach jednodniowych. Kupując swój, warto, by spełniał nasze potrzeby, a nie porady internetowych blogerów. Pamiętaj, że moje potrzeby mogą być zupełnie inne niż twoje! Ja na przykład nie cierpię plecaków z wygiętym w łuk systemem nośnym, by doprowadzać powietrze do pleców, bo moim zdaniem ogranicza to ich pojemność. Jednak są osoby, które takie rozwiązania uwielbiają.
- Rozmiar. I nie chodzi mi tutaj o pojemność, ale o rozmiar plecaka. Każdy z nas ma odrobinę inną anatomię i inny plecak będzie mu/jej bardziej pasował. Dlatego warto przejść się do sklepu, profesjonalni sprzedawcy oferują sztuczne wypełnienie, np. w postaci butelek z wodą. Można wtedy zobaczyć, czy dany plecak dobrze dopasowuje się do naszego ciała
Warto sprawdzić ceny plecaków np. na platformie Ceneo:

Odzież na jeden dzień w góry
Ważne, by odzież była odpowiednio dobrana. Niekoniecznie trzeba inwestować miliony na super termoaktywne koszulki i spodnie, aczkolwiek jeśli możemy sobie pozwolić na odzież termoaktywną, to zdecydowanie warto w nią zainwestować. Wycieczka będzie przyjemniejsza, kiedy koszulka nie będzie się nam kleić od potu do ciała, a do tego unikniemy przykrego zapachu. Najważniejsze, to zapomnieć o bawełnie, która zupełnie nie radzi sobie z odprowadzaniem wody i po prostu szybko przemoknie.
O ubieraniu się na cebulkę pisałem w innym artykule –>> Jak się ubrać na cebulkę w góry.
Jeśli chodzi o dobór warstw, to musimy pamiętać o następujących rzeczach:
- Bielizna. Tutaj też najlepiej zapomnieć o bawełnie, by nie czuć się niekomfortowo, kiedy wszystko przepocimy.
- Pierwsza warstwa – koszulka. Najlepiej termoaktywna, ale jeśli nie możemy sobie pozwolić np. na produkty z wełny merino, wystarczy coś z poliestru.
- Spodnie – dla mnie najlepsze są takie z odpinanymi nogawkami. Mogę wtedy regulować swój komfort termiczny w zależności od warunków atmosferycznych.
- Druga warstwa – polar lub lekka kurtka. Osobiście nie jestem fanem bluz polarowych, ponieważ są stosunkowo ciężkie. U mnie świetnie sprawdza się kurtka Arcteryx Atom LT. (można kliknąć w link i zobaczyć). Warto wybrać opcję z kapturem, mamy wtedy dodatkową warstwę do ochrony głowy.
- Warstwa zewnętrzna. Dla mnie to hardshell, który niezależnie od ulewy nie przepuści ani mililitra wody do wewnątrz, zapewniając suchość i komfort. Najlepszy jaki do tej pory znalazłem, to Arcteryx Beta AR. Ta kurtka nie zawiodła mnie nawet w najgorszych warunkach. Jest tak dobra, że ma się wrażenie zamknięcia się w niej przed światem zewnętrznym.
- Jeśli idziemy zimą, to przyda się nam kurtka puchowa, która zapewni komfort cieplny na dużej wysokości.
- Akcesoria dodatkowe – rękawiczki, czapka (zawsze mam ze sobą lekką czapkę, nawet w środku lata, gdyby nagle zaczęło mocno wiać)

Buty w góry
Buty to temat rzeka. Ale według mnie są absolutnie najważniejszą częścią ekwipunku i nigdy, przenigdy nie mogą mnie zawieść. Stara szkoła mówiła o tym, że buty muszą być z twardą podeszwą i za kostkę… Ale to stara szkoła. Najnowsze badania pokazują, że buty usztywniające kostkę nie są zbyt zdrowe dla naszych kolan. Na suchy teren zdecydowanie nadadzą się buty do biegania terenowego lub tzw. podejściówki. Jeśli czeka nas przeprawa przez mokry teren, będziemy szli w deszczu lub zimą i trzeba będzie doczepić raki lub raczki, wtedy przydadzą się cięższe buty.
Osobiście, posiadam aż trzy pary butów w góry. Moimi głównymi butami, kiedy chodzę po podmokłym terenie i w ciągłym deszczu, po dżungli tajwańskiej i na terenach porośniętych bambusem, są włoskie buty Zamberlan Tofane. Dość słabo dostępne w Polsce.
____________________
Wbijajcie na 8a, na wybrany sprzęt pojawiły się promocje do 70%!
Promocja nazywa się winter sale
Widzieliście już nową promkę na Sportano? Z kodem Spring rabaty do 20%
A na skalniku nawet do 30% taniej!
____________________
Moje drugie buty, w których przeszedłem ogromną ilość szlaków w południowoamerykańskich Andach oraz w centralnej Azji, są militarne buty wojskowe niemieckiej produkcji, Haix P9 Airpower. Mimo, że są duże, są lekkie i świetnie oddychają. Super sprawdzają się na suchym terenie, terenie pustynnym i skalistym.

Na długie wędrówki z kolei polecam buty biegowe Altra Olympus. Są wygodne i przyczepne, szybko schną i nie bez powodu są jednymi z najczęściej wybieranych butów do przemierzania np. amerykańskich szlaków długodystansowych.
Niezależnie od tego jakie buty wybierzesz, pamiętaj o trzech rzeczach. Mają być dobre i wygodne, na butach nie oszczędzaj. Po drugie – przymierz przed zakupem, każda stopa jest inna, ma inne podbicie i inne buty będą na niej lepiej leżeć. Po trzecie – nie idź w góry w nowych butach! Najpierw je rozchodź robiąc co najmniej 50-100 km chodząc po mieście.
Można skorzystać z poniższej wyszukiwarki, by poszukać butów turystycznych. Wiele firm oferuje możliwość darmowej wymiany przy zakupie online.


Elektronika i mapy
W dzisiejszych czasach bez elektroniki ani rusz. Choć niektórzy mówią, że się do niczego nie przydaje i lepiej korzystać z papierowych map, ja osobiście się z tym nie zgadzam. Po pierwsze, używanie map elektronicznych jest po prostu łatwiejsze; po drugie – kiedy się zgubimy, za pomocą elektronicznej mapy możemy łatwiej odnaleźć drogę powrotną; po trzecie zaś – większość map offline jest darmowych (polecam ściągnięcie aplikacji maps.me, mapa turystyczna, gaia lub mapy.cz).
Dodatkowo – mapa papierowa. Kiedy elektronika zawodzi, mapa papierowa ciągle może pomóc nam znaleźć drogę. Jej dodatkową zaletą jest to, że jest praktycznie zawsze o wiele dokładniejsza niż jakiekolwiek mapy offline.
- smartfon. Koniecznie naładowany. Możemy za jego pomocą nie tylko używać map, ale również w razie niebezpieczeństwa wezwać pomoc. Dlatego poruszając się po polskich górach, warto zainstalować aplikację Na Ratunek, dzięki której ratownicy mogą nas namierzyć i udzielić pomocy.
- Zegarek sportowy. Wymieniam go tutaj, ale zupełnie nie jest niezbędną częścią ekwipunku ani ważną inwestycją. Ja posiadam takowy, ponieważ aktywnie uprawiam sporty i mierzę swoje postępy, więc mogę go również użyć w górach do mierzenia trasy. Niektóre zegarki sportowe posiadają opcję wgrania tras w formacie GPX i mogą nam służyć za nawigację. Ja używam zegarka Garmin Instinct 2 solar. Potrafi działać bez przerwy przez 24h mierząc trasę, a dodatkowo, ładuje się z energii słonecznej
- Latarka czołowa. Niezależnie od tego, czy zamierzam iść nocą, czy nie, ZAWSZE, podkreślam, ZAWSZE mam ją w plecaku. Nigdy nie wiadomo na jaką sytuację awaryjną natrafimy i czy trasa nam się nie przedłuży bądź nie utkniemy na noc, z powodu wypadku, albo zmian pogody. Od lat używam latarki Olight H2R. Bateria wytrzymuje 30 godzin pracy, poza tym można ją podładować z power banka, jest całkowicie wodoszczelna, odporna na uderzenia i upadki.
- Power Bank. Można nim podładować telefon, latarkę, zegarek i inny sprzęt. Najlżejszy powerbank 10000 mAh w przystępnej cenie jaki udało mi się znaleźć to Powerbank Nitecore 10000
- Mapa papierowa. Naprawdę warto ją mieć ze sobą zawsze. Mnie mapy papierowe ratowały już wiele razy i to w niejednym kraju, przy szukaniu dróg alternatywnych niezaznaczonych na mapach elektronicznych, czy przy szukaniu płaskich miejsc na biwak lub źródeł wody.

Akcesoria Dodatkowe
Dodatkowe drobiazgi, które ułatwiają trekking, są często niezbędne, albo po prostu przydatne.
- Papier toaletowy. Chyba nie trzeba wyjaśniać.
- Torba na śmieci. Zgodnie z zasadą Leave no Trace co przyniosłeś, zabierz ze sobą. Nawet, jeśli gdzieś w górach są wiaty i śmietniki, proszę cię, uruchom umysł i nie wrzucaj tam swoich śmieci. To przyciąga zwierzęta, które uczą się być od nas zależne. Puste opakowania są lżejsze niż pełne, naprawdę na jednodniowej wycieczce zniesienie papierków i pustych butelek po wodzie nie jest żadnym wyzwaniem.
- Kije trekkingowe. Używać, nie używać… sporo osób ma różne teorie. Jedno jednak jest faktem – poprawiają naszą stabilizację i pomagają w chodzeniu, nie są jednak niezbędną częścią górskiego wyposażenia. Ja używam kijów Black Diamond Trail. Nie są tanie, ale nadrabiają wytrzymałością i lekkością.
- Ochrona przed słońcem. W górach słońce pali nas znacznie bardziej niż na nizinach. Warto zabezpieczyć skórę i zabrać krem z filtrem.
- Okulary przeciwsłoneczne
Apteczka pierwszej pomocy
Mimo, że to zaledwie pakowanie na jednodniową wycieczkę w góry, apteczka jest jak najbardziej obowiązkowym elementem wyposażenia. Przecież drobne wypadki zdarzają się zawsze, nawet przy najprostszych trasach górskich. W mojej apteczce zawsze są:
- Leki przeciwbiegunkowe. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że w górach, gdzie załatwianie swoich potrzeb może być niezbyt przyjemne, takie leki mogą uratować.
- Leki przeciwbólowe. Przydają się nie tylko jak zaboli głowa czy ząb, ale z doświadczenia wiem, że przy poważniejszych sytuacjach bywają niezbędne. Na przykład kiedy całkowicie przemokły mi buty, zdarłem skórę ze stóp, ale mimo krwawiących nóg musiałem przejść 25km żeby wydostać się z gór, leki przeciwbólowe okazały się nieocenioną pomocą.
- Leki na niestrawność. Czasami zjemy coś brudnymi rękami i się strujemy. Leki na niestrawność pomogą rozwiązać ten problem.
- Coś na odkażanie ran.
- Plastry zwykłe i żelowe. Zwykłe na otarcia, żelowe na odciski.
- Bandaż elastyczny – potrzeby przy drobnych skręceniach.
- Leki przeciwhistaminowe. Przydadzą się jeśli dojdzie do jakiejś reakcji alergicznej, np. po ugryzieniu os, szerszeni czy żmii.
- Kompresy i bandaże. Jeśli mocniej się zranimy, będą idealne do zatamowania upływu krwi.
- Rękawiczki jednorazowe i agrafki do spinania bandaży czy opasek.
- Folia NRC. W przypadku, jeśli grozi nam pozostanie gdzieś na noc, jest niezastąpiona.
Brzmi jak dużo rzeczy? Wcale tak nie jest. Przecież nie trzeba brać ze sobą całych opakowań lekarstw, wystarczy po 2-3 tabletki. Całą apteczka powinna ważyć 200 gram, czyli tyle ile trzy snickersy.
Żywność, woda
Wysokoenergetyczne przekąski, takie jak czekolada, kabanosy, batony energetyczne, orzechy, mieszanka studencka, suszone owoce. Dla każdego coś miłego. Nie wolno zapomnieć o odpowiedniej ilości wody. Nawadnianie w górach jest bardzo ważne. Odwodniony organizm szybko opada z sił.
Dodatki zabierane zimą
I na koniec kilka przedmiotów typowo zimowych, zabieranych w zależności od szlaku.
- Raczki. Przydadzą się do chodzenia po nietrudnym terenie, pokrytym zmarzniętym śniegiem.
- Rakiety śnieżne. Służą do chodzenia po nieubitej warstwie śniegu.
- Raki. Służą do chodzenia po lodzie, na terenie skalistym (wyższe partie Tatr)
- Czekan – służy głównie do podpierania się (tak, wiem, niektórzy chcą mnie teraz zjeść ;)) ale tak naprawdę, jest to ekwipunek ratowniczy. Czekany używa się do hamowania, jeśli zaczniemy ześlizgiwać się ze stoku. Czekan służy również do wspinaczki.
- Lawinowe ABC. Sprzęt który koniecznie nosimy w terenie zagrożonym lawinami. Jeśli takowa zejdzie, umożliwia on odnalezienie i odkopanie zasypanej osoby. Oczywiście – noszą go wszyscy uczestnicy wyprawy po uprzednim przeszkoleniu, jak go używać (bez przeszkolenia nie ma sensu go brać).
Z grubsza to całość ekwipunku. Wiadomo jednak, że każde z nas ma inne potrzeby, również szlaki na które ruszamy mogą się różnić, więc i zabierany sprzęt będzie odrobinę inny. Mam jednak nadzieję, że powyższa lista pomoże przy pakowaniu i zwiększeniu bezpieczeństwa podczas górskich wojaży. Z górskim pozdrowieniem – Hej, ku górom!
Muszę zdecydowanie zacząć nosić ze sobą apteczkę. Buty to bez dwóch zdań najważniejszy element według mnie.