Wybieram życie, nie złotą klatkę
Dookoła straszliwy zgiełk. Huczą opony samochodów, nad głową samoloty, wokół z głośników muzyka, telewizja, radio, internet, powiadomienia, dzwonki, ludzie zanurzeni w ekranach, a świat widziany przez obiektyw.
Lubię cywilizację. Dała nam niesamowite możliwości- zmniejszyła świat do rozmiaru, jakiego jeszcze nigdy nie przybrał. W ciągu 20 godzin można dostać się w dowolne miejsce na ziemi, w ciągu sekundy można wysłać wiadomość komuś oddalonemu o 15 000 kilometrów, można zdalnie pracować, łatwo wezwać pomoc, umiemy uleczyć tak wiele wcześniej nieuleczalnych chorób. Lubię cywilizację.
W tym rozwoju, a zwłaszcza w epoce szybko rozwijającego się internetu, czyli na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, trochę jednak się zatraciliśmy. Nie wiem dlaczego – nie byliśmy gotowi? Postęp był zbyt szybki? Skoki technologiczne zbyt gwałtowne? Tego nie wiem.
Jak zaczynałem podróżować, wędrować? Górami i wędrówkami zaraziła mnie nauczycielka geodezji jeszcze w technikum, choć już wcześniej z wypiekami na twarzy słuchałem opowieści wujka, który z plecakiem przemierzył wszystkie polskie góry jeszcze w latach 70-tych. Później było harcerstwo i obozy para-wojskowe dla dzieci. Tam nauczyli nas jak rozpalać ogień, jak go podtrzymać, jak zgasić i jak nie dać mu się rozprzestrzenić. Tam nauczyli nas, jak strugać patyki, obozować, nawigować, przyrządzać jedzenie w terenie, szukać schronienia, szukać pomocy, rozpoznawać rośliny jadalne et cetera et cetera… Czasami na takich obozach pojawiał się ktoś, kto miał aparat i rolkę kliszy na 36 zdjęć- to zawsze był kozak! Ewentualnie raz na cały wyjazd przyjeżdżał fotograf zrobić nam zdjęcie grupowe.
Przez cały taki obóz skupieni byliśmy na działaniu – pobudka, musztra, śniadanie, mycie, trening, nauka, obiad, gry i zabawy edukacyjne, zawody, bieganie, kolacja, czas wolny. DZIAŁALIŚMY, coś robiliśmy, ciągle coś się działo.
W tej chwili tego typu rozrywki praktycznie nie istnieją. W lesie jest niebezpiecznie, są zakazy, są kleszcze, nie ma zasięgu, prądu, mama nie może stać nad dzieckiem i patrzyć co robi, a przecież jakiś tam drużynowy na pewno nie wie, jak postępować z dziećmi. Poza tym na pewno maluchy zmarzną nocą w niegrzanych namiotach, przeziębią się i pewnie umrą.
Tak zmienił świat “duch czasu”. Nigdy jeszcze nie było w dziejach tak szybkiego postępu jak teraz. I nigdy świat nie zmieniał się tak diametralnie na przestrzeni dosłownie kilku dekad. Teraz w całości wiedzę czerpie się z internetu. Czy to jest złe? Nie do końca.
Technologię można wykorzystać bardzo dobrze. Internet to biblioteka, jakiej jeszcze nie było, dostępna z nieomal każdego zakątku świata. Rozwiewa tajemnice, uczy, inspiruje. Niestety zrodził też kilka rodzajów nowych dziwactw. Oczywiście, piszę w kontekście podróży, gdyby poszerzyć kontekst, to temat byłby o wiele obszerniejszy.
Teoretycy – ludzie, którzy czytają wszystko jak leci – strony internetowe, blogi ,poradniki, książki, oglądają ogromną ilość materiałów na youtube, należą do wielkiej ilości grup survivalowo-bushcraftowo-prepersowo-górsko-podróżniczych. Zazwyczaj mają ogromną wiedzę… teoretyczną. Poszerzają wiedzę, często sami doradzając innym, ale nie wychodzą w teren, nie weryfikują tej wiedzy. Obserwując wyżej wymienione rodzaje grup na Facebooku można dość szybko wychwycić osoby, których ogromna wiedza jest książkowa, ale pozbawiona weryfikacji w praktyce.
Dzieci obiektywu – osoby, które przestały widzieć świat własnymi oczyma. Można ich zobaczyć jak pstrykają zdjęcia wszystkiemu co wokół nich, nagrywają cały otaczający ich świat, biegają wokół z kijem do selfie. Niestety nie dostrzegają już świata wokół, tylko świat uwieczniony na szklanym ekranie. Odcięci od sieci zazwyczaj nie wiedzą co z sobą zrobić, przecież właśnie omija ich tyle ważnych informacji spływających strumieniem w hasztagach, a sami nie mają jak udostępnić relacji, na którą przecież “wszyscy czekają”.
Niestety kierunek, w którym poszło wykorzystanie technologii, dla wielu jest straszliwym uwstecznieniem. Zmieniły się priorytety. W tej chwili nie jest najważniejsze, by coś przeżyć, doświadczyć empirycznie, dotknąć, posmakować, nauczyć się i wykorzystać. W tej chwili najważniejsze jest opublikować, w dobrej jakości HD, spełniając najnowsze standardy. Umiejętności radzenia sobie z problemami odchodzą na drugi plan. Widać to też na grupach autostopowych w postach typu “ej weźcie coś zróbcie, stoję już cały dzień w *** i nikt mi się nie zatrzymuje, co to ma być…”. Dobijająca roszczeniowość i oczekiwanie, że internet rozwiąże każdy problem. Nie rozwiąże.
Technologia to poniekąd złota klatka. Można w niej zostać i cieszyć się wspaniałym życiem, ale mimo wszystko, to klatka i ograniczenie. To pewne ramy, w których wolno się poruszać, w których powinieneś określić swoją rolę – mędrzec, poszukiwacz informacji, trol… a następnie robić to, czego wymaga wybrana przez Ciebie “profesja”.
A ja w tym miejscu mówię – PASS. Używam internetu, by dzielić się doświadczeniami, sam używam go również, by nabywać wiedzę, uczyć się, robić zakupy. Jednakże nie przestałem ŻYĆ. Uwielbiam zapach morskiej bryzy, powiew wiatru na twarzy na górskim szczycie, widok jeziora gdzieś hen, daleko w Alpach czy zapach kwiatów. Lubię wyłączyć telefon, być offline i rozkoszować się przeżywaną chwilą.
Spróbuj kiedyś – pojedź na dwu-trzydniową wycieczkę i wyłącz telefon. Całkiem wyłącz, zero internetu, rozmów, nawigacji- skup się jedynie na tym, gdzie jesteś, co robisz i co się wokół ciebie dzieje. Wyjedź poza miasto, nie ważne gdzie – do lasu, nad rzekę, w góry. Zwróć uwagę na szczegóły – na kolor roślin, nieba, wody, spróbuj wychwycić otaczające cię dźwięki – cykanie świerszczy, rechot żab, szum strumienia. Przeżyj chwilę, doświadcz jej. Mam nadzieję, że ci się spodoba – takie “zwykłe” życie, nie zdigitalizowane, obrobione i dostosowane do standardów!
Ja wybieram życie, nie złotą klatkę. Nie jestem atechnologiczny, nie jestem antytechnologiczny, ale polecam nie utknąć w technologii z samej wygody. Stań się człowiekiem, silnym, dumnym, a nie przyklejonym do ekranu smarkaczem. Zmierz swoje życie osiągnięciami – górami na które wszedłeś, przebytymi kilometrami, umiejętnościami, które posiadłeś, a nie ilością lajków. Spróbuj rozwiązać sam problemy, bez Google, spróbuj coś wymyślić, stworzyć, nie wzorując się na niczym. Zobaczysz jak twój mózg wystrzeli do przodu, zobaczysz, jak ciało zacznie się rozwijać doświadczane w terenie. I wtedy właśnie zobaczysz, jak z mojej perspektywy wyglądają ci wszyscy ludzie, których świat kończy się tam, gdzie sięga kijek do selfie…
Harcerstwo cały czas istnieje, cały czas są organizowane obozy i cały czas dzieci mogą gromadzić tak piękne wspomnienia, jak my dawno temu 🙂 trzeba tylko trafić na dobre środowisko harcerskie 🙂
Wiem, ale teraz jest to nisza w porównaniu z tym, co kiedyś. Raczej rzadkość
To prawda, ale tak jak wspomniałam trzeba trafić na aktywną, działającą i rozwijającą się drużynę. Lata temu harcerstwo wyglądało zupełnie inaczej, ale takie aktywne środowiska spotkacie np. w Starachowicach (38SDH) 🙂
Totalnie sie z Toba zgadzam. zycie bez internetu i technologii byloby ubozsze ale warto zrobic detox i nabrac dystansu. Niestety, jest coraz gorzej, ludzie stali sie potworami tylko po to by miec wiecej lake’ow, nowy komentarz, wiecej czytelnikow … i kasy.
Gonimy za wszystkim wokół, zamiast przystanąć I zastanowić się nad tym co naprawdę ważne
Poruszyłeś bardzo ważny temat. My, blogerzy bardzo dużo korzystamy z mediów społecznościowych czy to z Facebooka, Instagrama czy Twittera. Jesteśmy przyzwyczajeni żeby robić zdjęcia, kręcić filmy, stories itd. Czasem jak patrzę na to ile relacji jest w podróży to zastanawiam się czy w ogóle dana osoba miała czas żeby cieszyć się wyjazdem? Dla niektórych to sposób na życie i ich praca, bo utrzymują się z podróży więc rozumiem, że tych relacji jest dużo. Każdy z nas sam musi podjąć decyzję ile czasu poświęca na technologię. Ja lubię czasem wyłączyć się z tego życia online i po prostu cieszyć się podróżą… Czytaj więcej »
Niestety nowoczesna technologia dosłownie nas “zamyka”. Już maluchy zaczynają żyć tym co w sieci, a o nastolatkach nawet nie ma co mówić :/
Artykuł daje do myślenia
Mądrze prawisz. Sama często się łapie na tym, że jestem i zapominam przeżywać. Że patrzę ale nie widzę. Tylko u mnie są to chwile bo jestem jeszcze z pokolenia, w którym bawiliśmy się na trzepaku. Umiem siedzieć i gapić się przed siebie. Wyłączyć się i podziwiać świat. Ale jestem też dzieckiem obiektywu. Często oglądam wszystko przez wizjer aparatu. Lubię to polowanie na chwile, zatrzymanie momentu. Potem to są moje pamiątki.
Bardzo dobry wpis! Faktycznie nie potrafimy żyć bez technologii, wszystko obraca sie w okoł niej. Ja rownież uwielbiam wyłączyc się na kilka dni i być poza zasięgiem wszystkich…
Słuszne podejście. Coraz częściej ludzie w pogodni na jakąś iluzoryczną cyber-pochwałą tracą tu i teraz. W dziedzinie uważnego podróżowania i życia polecam wspaniałe książki Tiziano Terzaniego. Jego teksty to skarbnica mądrych myśli zachęcających do skupienia się na tym, co naprawdę w życiu ważne. Polecam zacząć od “Koniec jest moim początkiem”.
Nie znam nazwiska, ale bardzo chętnie sprawdzę kto to. Dziękuję!
Mądrze prawisz-)
Wieki temu też należałam do harcerstwa.Nigdy nie miałam i nie oglądam tv.
Największą przyjemnośc sprawiają mi podróże do miejsc, gdzie nie ma zasięgu, nie ma ludzi.Jest tylko niekończąca się pustka, przestrzeń i ja.Tego praktycznie nie doświadczy się w Europie,to jedno wielkie mrowisko.
Kocham Australię za nieskażoną przyrodę i ogromne przestrzenie.Tam wiem, że żyję.Kocham pustynię i góry, gdzie znika szalony świat.Podobnie czułam się w Iranie, czy krajach Azji.
W wielkich miastach się duszę.
Czekam na urlop, aby uciec od tego wszystkiego i pojechac przed siebie, bez żadnej nawigacji, gdzie oczy poniosą.
Pozdrawiam serdecznie-)
Świetny tekst! Zgadzam się w zasadzie ze wszystkim. Choć czasami dochodzę do wniosku, że uwiecznianie wszystkiego na zdjęciach ma też wartość dodatnią. Kiedyś tego nie robiłam, do Indii poleciałam ze starą Nokią, bo szkoda było mi zabierać nowego telefonu. Jedyne zdjęcia jakie mam pochodzą z aparatu. A jednak pamięć ludzka zawodzi… Chciałabym móc wrócić do tych wszystkich miejsc z najdrobniejszymi szczegółami. Zapisać co jadłam, do jakiego baru i kina poszłam. Teraz po prostu cykam zdjęcie telefonem i traktuję je jak zapiski w notesie. Blogowanie jest tak naprawdę nie tylko świetnym źródłem informacji, które pomagają innym, ale też fantastyczną pamiątką przede… Czytaj więcej »
Oczywiście, że tak! Chodzi o to, by znaleźć dobry balans pomiędzy światem prawdziwym, a światem szklanego ekranu! 🙂