Jak się spakować jesienią w góry?
Pakowanie na jesienną, górską wycieczkę może być wymagające. Wymaga zwłaszcza dobrego przemyślenia tego, co chcemy ze sobą zabrać.
Jesień może być jedną z najciekawszych pór roku na górskie wędrówki. Jest już po sezonie, więc góry nie są zalane tysiącami turystów. Chcąc zażyć spokoju i ciszy, można wybrać się właśnie tą porą roku na wycieczkę.
Wielu z nas jednak boi się jesieni – pogoda bywa zmienna, nieprzyjemna, często pada, wieje. Mało tego – zdarza się, że gdzieniegdzie spadnie śnieg. Często jest pochmurnie i brakuje widoków. Wiecie jaka jest moja odpowiedź na to marudzenie? Posłuchajcie Norwegów! Oni mają powiedzonko, że nie ma czegoś takiego jak zła pogoda w górach, są co najwyżej źle dobrane ubrania. Ja zgadzam się z tym twierdzeniem nieomal całkowicie. Jak jednak dobrze dobrać ubrania na jesienny trekking? Podpowiadam!
Jesienny trekking – ubranie na cebulkę
Na jesieni chyba bardziej niż jakąkolwiek inną porą roku ważne jest ubranie się na cebulkę. Dlaczego w ogóle mamy taką nazwę? Otóż – cebula ma warstwy i my musimy się właśnie tak ubrać – w warstwy.
W ubraniu warstwowym chodzi o to, byśmy mogli z łatwością dokładać coś do ubrania lub z niego odejmować. Jest to ważne zwłaszcza podczas jesiennych trekkingów, kiedy pogoda jest najbardziej zmienna. Często będziemy wychodzić w teren z samego rana, gdy nad ziemią unosi się jeszcze poranna, zimna mgła, później w południe zrobi się ciepło lub nawet gorąco, po południu zacznie padać, a wieczorem temperatura nagle spadnie o kilka (albo i kilkanaście) stopni. Nie można więc cały czas mieć na sobie tego samego ubrania. Trzeba manewrować ubiorem tak, byśmy czuli się ciągle komfortowo, a do tego byli zabezpieczeni przed warunkami klimatycznymi.

Błąd świeżaka w ubiorze na cebulkę
Zabawne jest, że wielu z nas wychodzi w góry porządnie przygotowanymi, zabierając odpowiedni sprzęt, ale później… nie korzysta z niego. Zawsze fascynował mnie ten fakt, ale ostatnio obserwuję, że znacznie się nasilił. Już tłumaczę o co mi chodzi.
Sporo osób zabiera ze sobą kurtkę przeciwdeszczową, czapkę na uszy, cieplejszy polar. Następnie idzie w góry. Zaczyna kropić deszcz – nie zakładają kurtki, bo “może przestanie”. Zaczyna bardziej padać albo już leje. Zakładają kurtkę, ale marudzą, że i tak są cali mokrzy, zapominając, że zmokli zanim zaczęło lać, bo nie chciało im się zakładać kurtki.
To samo działa w odwrotną stronę. Niektórzy chodzą z założoną z rana cieplejszą odzieżą na sobie, a kiedy się ociepla, nie ściągają jej, bo przecież – zaraz będzie wiać i zimno. A ciało pod tą warstwą zdąży się spocić i wywołać dyskomfort.
Po to zabieramy ubiór na cebulkę, żeby szybko manewrować warstwami w zależności od potrzeb.
Co zabrać ze sobą na jesienny trekking w góry
Poniżej znajdziecie moje porady na temat jesiennego pakowania się na górskie wycieczki. Podzieliłem ekwipunek na kilka akapitów, ponieważ jesienią oprócz dobrania odpowiedniej odzieży musimy pamiętać też o innych rzeczach, z których często rezygnujemy latem. Mam za sobą setki jesiennych trekkingów, myślę więc, że metodą prób i błędów udało mi się skompletować idealny zestaw na jesienną wędrówkę. Pamiętaj jednak, że każdy człowiek ma inne potrzeby. Jeśli np. zażywasz jakieś specyficzne leki albo masz jakiegoś rodzaju potrzeby, których ja mogę nie mieć, pamiętaj o tym, by dopasować mój zestaw do swoich wymagań.
Wszystkie polecane przeze mnie części ekwipunku używam sam, sprawdziłem je w terenie wielokrotnie podczas różnych warunków pogodowych i polecam z całego serca. Żaden sprzęt wymieniony poniżej nie jest reklamą sponsorowaną przez jakikolwiek sklep, producenta czy firmę. Wszystko zostało zakupione z moich własnych funduszy.
Jeśli chcesz wesprzeć mojego bloga lub moje wyprawy, będę wdzięczny za postawienie wirtualnej kawy pod tym linkiem. Dzięki Twojemu wsparciu mogę kontynuować pracę nad tym blogiem, kupować sprzęt, testować i dzielić się opiniami na temat jego użyteczności.

Przejdźmy do części praktycznej.
Odzież na jesienną wyprawę w góry
Jesienią w górach trzeba być szczególnie ostrożnym jeśli chodzi o dobór ubrań. Amplitudy temperatur, wiatr, deszcz – to wszystko sprawia, że jesteśmy narażeni nie tylko na dyskomfort, ale na niebezpieczeństwo. Jesienią bywa na tyle zimno, że może dojść do wychłodzenia organizmu. Dlatego spakowanie się poprawnie na jesienny trekking jest mega ważne.
Jeśli podoba ci się artykuł, nie zapomnij go udostępnić znajomym!
Kurtki na jesienny trekking
Kiedy wybieram się na jesienną wycieczkę w góry, zabieram ze sobą dwie kurtki, a w przypadku, jeśli zamierzam w górach nocować lub wchodzić w ich wyższe partie – nawet trzy. Dobierałem je długo, wymieniając, próbując, testując, aż doszedłem do idealnej kombinacji. Mój sprzęt pozwala mi iść komfortowo zarówno, kiedy zrobi się nagle cieplej, kiedy zacznie padać, wiać, albo kiedy temperatura nagle spadnie.
Hardshell Arcteryx Beta AR
Korzystam z dwóch hardshelli. Jednego wygodniejszego i jednego pancernego. To, który ze sobą zabieram, zależy od temperatur, jakich się spodziewam w danym miejscu oraz od prognozy pogody.
Arcteryx Beta AR to hardshell pancerny. Przypomina trochę samochód w czasie deszczu – kiedy zamykasz drzwi (zasuwasz suwak) to warunki pogodowe zostają na zewnątrz. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby BETA AR przemókł. Odbyłem w nim trekkingi na Tajwanie w tropikalnych ulewach przedzierając się przez skarłowaciały las bambusowy. W środku pozostałem suchy. Nie wiem, czy jakakolwiek kurtka by przetrwała takie warunki, nie przemakając.
BETA AR został zaprojektowany do pokonywania najtrudniejszych warunków pogodowych. Chroni przed deszczem i wiatrem, kieszenie ma pod piersiami a nie na wysokości pasa, mamy więc do nich dostęp, kiedy idziemy z plecakiem i zapiętym pasem biodrowym. Dodatkowo kaptur umożliwia montaż hełmu pod nim. Kiedy robi się za ciepło, można odpiąć suwaki pod pachami.
Jedyną jego wadą jest słaba oddychalność, ale… coś za coś. Jeśli temperatury na zewnątrz wynoszą więcej niż 15 stopni, to w Arcteryxie Beta AR będzie nam bardzo duszno. Jeśli na zewnątrz jest zimno, to sprawi się idealnie jako warstwa zewnętrzna.
Drugi Hardshell – Patagonia Crest Trail
To jest moja alternatywa dla Arcteryxa Beta. Hardshell z Patagonii jest wyraźnie cieńszy i lżejszy od BETY, jednak świetnie chroni przed warunkami atmosferycznymi. Jego kolejną zaletą jest znacznie lepsza oddychalność a także bardziej przystępna cena. Zabieram go ze sobą, jeśli nie spodziewam się zbyt dużych spadków temperatury. Również bardzo dobrze chroni przed deszczem, choć już słabiej przed wiatrem. Kieszenie w Crest Trail również znajdują się bliżej piersi, żeby można z nich było korzystać, kiedy mamy na sobie plecak z pasem biodrowym. Pod kapturem można zamontować kask.
Spodnie Craghoppers
Na jesienne trekkingi używam spodni z odpinanymi nogawkami z firmy Craghoppers. Mają dobry design – boczne kieszenie są bardziej z przodu, na udzie, więc w czasie wspinaczki telefon czy portfel nie dobijają do kamiennych ścian. Są rozciągliwe, więc podczas robienia dużych kroków dobrze pracują. Zaś odpinane nogawki pozwalają mi robić z nich cieplejsze spodnie bądź krótkie spodenki – w zależności od potrzeb.
Koszulki z krótkim rękawem
Jeśli spodziewam się dość wysokich temperatur, jako pierwszą warstwę stosuję koszulki z krótkim rękawem z firmy Under Armour. Iso Chill i Heatgear sprawdzają mi się najlepiej. Są tak szyte, że nic nie uwiera, nie ociera podczas chodzenia. Dobrze odprowadzają pot.
Bluzy Smartwool
Jesienią jednak częściej bywa zimno niż ciepło. Wtedy przerzucam się na odzież z pełnej wełny merynosów. Tutaj muszę się do czegoś przyznać – kiedyś kupowałem podróbki merynosów z supermarketu – bluzy kosztowały 80-100 zł. Potem mówiłem, że całe to meryno jest przereklamowane.
Niestety, ale wełna merynosów jest bardzo droga i jeśli chcesz, żeby naprawdę działała, musisz kupić coś, co zawiera jej 100 lub nieomal 100%. Firmą, która produkuje taką odzież jest Smartwool. Od kiedy spróbowałem ich produktów, nie wyobrażam sobie lepszej pierwszej warstwy na jesień i zimę.
Wełna meryno ma kilka niepowtarzalnych właściwości. Po pierwsze – grzeje, nawet kiedy zamoknie. Więc kiedy spadnie deszcz albo ją przepocisz, nadal zapewnia komfort termiczny. Po drugie – dość długo nie śmierdzi. Nawet po kilkudniowym trekkingu nie oddaje przykrych zapachów. Po trzecie – jest przyjemna dla ciała.
Arcteryx Atom SL
To moja druga warstwa i moje odkrycie stulecia 🙂 Atom SL jest ekstremalnie lekką kurtką, która jest ocieplona tylko na klatce piersiowej, brzuchu i plecach. Ramiona i ręce są niedocieplone. Idealnie nadaje się na intensywny trekking, kiedy jest odrobinę za zimno, żeby mieć na sobie tylko pierwszą warstwę. Jest zbudowana tak jak BETA AR, czyli kieszenie ma na wysokości piersi, a kaptur może przykryć kask wspinaczkowy. To naprawdę idealna druga warstwa.
Puchówka Decathlon
Raczej rzadko używam puchówki do trekkingu jesienią, bo po prostu byłoby mi w niej za ciepło. Zabieram ją jednak ze sobą w razie nagłej potrzeby – gdybym utknął w górach na skutek wypadku, albo gdyby nagle temperatura bardzo spadła. Jako, że jesienią nie będzie ekstremalnie niskich temperatur, nie potrzebuję wypasionej puchówki. Stosuję więc zwyczajną, najtańszą puchówkę z Decathlonu.
Nakładki przeciwdeszczowe na spodnie MonBell
Podczas jesiennych trekkingów często napotkasz padający deszcz. Dlatego nakładki przeciwdeszczowe na spodnie to takie must-have żeby zachować suchość i komfort. Używam nakładek z firmy montbell – nieźle oddychają nie sprawiając, że wszystko się poci pod nimi, a dodatkowo da się je rozpiąć prawie pod kolana, więc nie trzeba zdejmować nawet dużych, trekkingowych butów, żeby je założyć.

Nakładki przeciwdeszczowe na spodnie. Niestety nie znalazłem tych nakładek w Polsce w żadnym sklepie, więc nie mam linku.
Czapka Buff Fisherman
Jesienią, nawet gdy zapowiada się cieplejsza pogoda, zawsze zabieram ze sobą ciepłą czapkę. Czasami w dolinach jest ciepło cały dzień, ale wystarczy wyjść na grań, gdzie wieje wiatr i już robi się nieprzyjemnie. Zwłaszcza dla łysej głowy, jaką mam okazję dysponować 🙂 Używam capki Buff Fishermann – zrobionej z wełny meryno, więc daje ciepło nawet jak zmoknie. Dodatkowo dobrze chroni przed zimnym wiatrem. Dwoma słowami – robi robotę.
Stuptuty Outdoor Research
Jesienią w górach bywa deszczowo, mokro, błotniście. Czasami na szlaku zalega śnieg, albo taka plucha z rozpuszczającego się śniegu. Żadne buty tego nie wytrzymają, bo podczas marszu cały ten brud dostanie się do butów górą. Dlatego jesienią szczególnie przydają się stuptuty. Osobiście stosuję pancerne stuptuty z firmy Outdoor Research. Nadają się zarówno na treking jesienią jak i zimą, gdy chcemy zapobiec wpadaniu śniegu do butów.
Reszta wyposażenia na jesienny trekking
To tyle w temacie odzieży. Jednak poza odpowiednimi ubraniami trzeba pamiętać jeszcze o kilku rzeczach, których nie może nam zabraknąć, kiedy wybieramy się jesienią na górski trekking. Choć niektórzy mogą mieć inne zdanie, od razu mówię – te rzeczy są absolutnie konieczne. I powinny znaleźć się w każdym plecaku osoby, która jesienią wybiera się w góry. Tylko ostatnie dwa przedmioty są opcjonalne.
Latarka czołowa
Wiele osób w ogóle nie myśli o zabieraniu latarki na szlak. To ogromny błąd. Różne rzeczy mogą się wydarzyć nawet w czasie najprostszego spaceru po górach – możesz np. skręcić kostkę, co totalnie cię spowolni. Albo zacznie bardzo padać deszcz i będziesz zmuszony iść bardzo powoli. To może sprawić, że nie dasz rady zejść ze szlaku przed zachodem słońca. A bez światła w górach jesteś ugotowany. To nie jest miasto czy wieś, gdzie palą się latarnie czy światła w domach i można spacerować spokojnie po zmroku. W górach jak zapadnie noc, to nie widzisz nic. Nie pomoże latarka w telefonie, bo jest za słaba. Dlatego bez latarki czołowej ani rusz.
Ja od lat stosuję latarkę Olight H2R. Jest pancerna, właściwie niezniszczalna – spadała mi na skały, nurkowałem z nią na głowie, wpadła do gorących źródeł i ciągle działa bez zarzutu. Nie powiem nawet ile razy zamoczył ją deszcz. Jej dodatkową zaletą jest to, że dołączono do niej kabelek który umożliwia naładowanie jej baterii z power banka. Zresztą nie trzeba jej zbyt często ładować – na zwyczajnym trybie świecenia raz naładowana świeci ponad 20 godzin.
Powerbank
Prawdą jest, że bateria naszego telefonu drenuje się znacznie szybciej, kiedy jest chłodno. A jesienią raczej bywa chłodno. Telefon to nie tylko zabawka do robienia zdjęć i rolek na Instagrama. Telefon w górach to twoje zabezpieczenie – to właśnie dzięki niemu i naładowanej baterii jesteś w stanie wezwać pomoc, gdy coś się stanie. To dzięki niemu ratownicy są w stanie cię namierzyć. To telefonem nawigujesz na mapach offline, kiedy się zgubisz. Dlatego posiadanie naładowanej baterii jest tak ważne.
Od paru lat stosuję powerbanki firmy Nitecore. Nic ich nie przebije jeśli chodzi o stosunek wagi – jakości – ceny. Są to powerbanki przeznaczone do stosowania w warunkach terenowych. Firma ma nawet specjalną linię, którą można używać w ekstremalnych temperaturach np. podczas wędrówek w Himalajach.
Raczki
Jesienią bywają naprawdę przydatne. Ile razy widziałeś wiadomości w internecie, że ludzie ślizgają się jak opętani, nawet w drodze na Morskie Oko. Nie bądź jednym z nich i zabierz raczki, jeśli temperatury spadają do zera stopni albo już miejscami sypał śnieg. Wystarczą najprostsze z Decathlonu.
Apteczka
Niezależnie od pory roku, zabieraj ze sobą przynajmniej podstawową apteczkę pierwszej pomocy. Powinny się w niej znaleźć bandaże, gaza, tabletki przeciwbólowe, coś przeciw biegunce, plastry, jodyna. To takie absolutne minimum.
Termos na napoje
Jesienią naprawdę fajnie wypić coś ciepłego na szlaku. Kawka albo herbatka potrafią nie tylko rozgrzać, ale i znacznie poprawić humor. Stosuję litrowy termos z Salewy od dawien dawna 🙂 Nie jest to wymagany element wyposażenia, ale jest to niezły dodatek na jesienny trekking
Termos na żywność
Ostatnim elementem, który polecam zabrać na trekking jesienią, choć nie jest konieczny, jest termos na żywność. Wyobraź sobie mglisty, dżdżysty dzień, wiatr, mokro, zimno. A ty na postoju ładujesz pomidorową 🙂 Polecam termos na jedzenie Esbit
To tyle jeśli chodzi o jesienny ekwipunek. Specjalnie nie polecam plecaków, namiotów itd bo to są rzeczy raczej uniwersalne. W tym artykule skupiłem się tylko na tym, co niezbędne na jesienną wędrówkę w górach. Mam nadzieję, że artykuł okazał się przydatny!