10 błędów podróżnika backpackera
Podróżnik, backpacker, włóczykij, poszukiwacz przygód czy aktywny turysta. Zwał jak zwał. Chodzi o osobę, która swój czas wolny spędza z plecakiem na plecach, a mieszka zazwyczaj w namiocie, hamaku czy naturalnym schronieniu. Wiem doskonale, że podróż to nie tylko tego typu wypoczynek, bo może być też couachsurfing, hostele, prywatne kwatery, schroniska… ale dziś skupiamy się na typowej wędrówce przez naturę.

Każdy z nas kiedyś zaczynał. Każdy, kto może określić się backpackerem. Każdy miał swoją pierwszą podróż. Nie ważne, czy to była amazońska dżungla, główny szlak beskidzki czy czterodniowa wycieczka szlakiem Orlich Gniazd. Ważne, że wziął plecak, spakował namiot, potrzebny ekwipunek i poszedł w świat, ahoj, ku przygodzie. I każdy… się kiedyś sparzył!
Żebyś, mój drogi czytelniku, nie popełniał błędów początkujących, chciałbym się z tobą podzielić swoją wiedzą. Zaczynamy!
1. Brak wywiadu na temat – gdzie się udajesz
Zanim gdzieś pójdziesz, sprawdź informacje. Sprawdź mapę. Czasami szlak, który ma 5 kilometrów może być o wiele trudniejszy, niż 20 km. Na mapie są takie magiczne linie, warstwice, zwane też izohipsami. Im większe ich zagęszczenie, tym bardziej stromy teren przed tobą. Warto też sprawdzić przed wyjściem w teren – dostępność źródeł wody, naturalnych schronień, miejsc, w których można zejść ze szlaku do cywilizacji.
Zanim wyjdziesz w teren odrób zadanie domowe. Sprawdź, czy tam gdzie się udajesz można biwakować. Nie wymaga to wiele wysiłku, internet daje ci nieograniczone możliwości, a pobieżne sprawdzenie większości miejsc nie powinno ci zająć więcej niż kilka minut.
Warto też zapoznać się z prognozami pogody dla danego terenu. Czasami pogoda może nie tyle być nieprzyjemna, co niebezpieczna (zimno, burze, wichury, gradobicia).
2. Wyjście w teren z niesprawdzonym sprzętem
Typowy błąd nowicjusza. Kupiłeś sprzęt, pakujesz plecak i wio, w przyrodę. A po sześciu godzinach wędrówki skóra zdarta z nóg z powodu nierozchodzonych butów. I latarka nie świeci, zepsutą przysłali. A może być tego więcej!
Pamiętaj, żeby zawsze przetestować swój sprzęt przed zabraniem go w teren. Przymierzyć, pochodzić po mieście w nowym plecaku, rozchodzić buty, sprawdzić elektronikę. rozłożyć namiot w ogródku. Bo może się okazać, że rozkładanie jest nietypowe, a w terenie trzeba będzie na przykład rozkładać go na szybko w deszczu, i co wtedy?
____________________
Wbijajcie na 8a, na wybrany sprzęt pojawiły się promocje do 70%!
Promocja nazywa się winter sale
Widzieliście już nową promkę na Sportano? Z kodem Spring rabaty do 20%
A na skalniku nawet do 30% taniej!
____________________

3. Poleganie tylko na ogniskach
Ognisko się pali, nad nim skwierczy smakowicie kiełbasa, w popiele zakopane ziemniaki. Typowy, romantyczny wizerunek. Niestety – w bardzo wielu miejscach rozpalenie ogniska może wiązać się z konsekwencjami. Dodatkowo, drewno wokół może być wilgotne i podpalenie go będzie graniczyło z cudem, a jak już się uda, to będzie dymić jak piec na czeskim węglu i nasze jedzenie nabierze nowego zapachu, wielce dalekiego, od aromatu.
Warto mieć cokolwiek, co zapewni nam ciepły posiłek, nawet gdy ognisko zawiedzie. Kuchenkę gazową, benzynową, na paliwo chemiczne (takie małe białe kostki przypominające cukier). Po całym dniu wędrówki ciepły posiłek to mus!
4. Oszczędzanie na sprzęcie
Na sprzęcie można zaoszczędzić. Rozumiem, że zasobność portfeli jest różna, chęć do wydawania na tego typu rzeczy jak podróżowanie – również jest różna. Ale należy wziąć pod uwagę dwie rzeczy.
Po pierwsze – stare przysłowie mówi, że chytry dwa razy traci. Kupienie latarki na AliExpresie za złotówkę jest tanim pomysłem, ale nie ukrywajmy, że wymaganie od niej jakości byłoby zwyczajnie naiwne. A to, że napisali, że ma 2000 lumenów… to napisali. Klawiatura wszystko przyjmie… czy jakoś tak;) Nie musisz od razu kupować sprzętu z najwyższej półki, ale postaraj się znaleźć balans pomiędzy jakością, a ceną. Ja na samym początku miałem trochę sprzętu marki Auchan i Tesco, to było takie disco polo wśród sprzętu – każdy się z tego śmiał, ale prawie każdy coś z tego miał 🙂 Później metodycznie sprzęt wymieniałem na lepszy. Nie od razu Rzym zbudowali.

Po drugie – są rzeczy, które na długiej trasie nie mogą zwieść. Coś, na czym moim zdaniem nigdy nie powinno się oszczędzać. Są to buty i plecak. Wygodne buty będą dla nas komfortowe, ciepłe, nie przepuszczą wody, a chodzenie w nich będzie przyjemnością. Złe buty mogą zamienić całą wycieczkę w horror w jeden dzień (przeżyłem, kiedy buty znanej marki zmasakrowały mi stopy po zaledwie 100km w górach). Plecak też musi być dobry – otarte ramiona, zły pas biodrowy… i będzie męczarnia zamiast przygody. A już w najgorszej opcji, pęknie dno plecaka. Albo ramię. I teraz wymyśl, jak to naprawić w terenie!

5. Kupowanie “potrzebnego szpeju”
Zanim wyruszysz, może ci się wydawać, że na pewno potrzebujesz mnóstwa sprzętu. Jak już kiedyś napisałem w “jak się spakować” – przemyśl cztery razy zanim coś weźmiesz. Każdy dodatkowy kilogram może być twoją gehenną. Niektórzy, zwłaszcza na początku, mają tendencję do kupienia masy markowego sprzętu, bo doradził to sprzedawca w sklepie… Pomyśl, zanim kupisz, a pomyśl więcej razy, zanim weźmiesz.
6. Zamarzanie podczas spania
Bolączka mnóstwa, mnóstwa osób. Źle dobrany sprzęt do spania, letni śpiwór jesienią. Sprawdź ten artykuł “jak poprawnie spać w śpiworze“. Rozwiał on bolączkę marznięcia niejednej osoby:)
7. Zbyt późne rozbijanie obozu
Powinieneś tego unikać. Zbyt późne docieranie na miejsce obozowania ma kilka minusów. Po pierwsze- trzeba w pośpiechu rozkładać namiot. Poszukiwanie wody jest utrudnione. Jeśli jest ciemno, to może okazać się, że twoje miejsce na nocleg wcale nie jest takie dobre, jak to się na początku wydawało. Być może właśnie rozkładasz namiot na mrowisku. Warto się sprężyć, lub dobrze liczyć siły na zamiary i rozbijać obóz późnym popołudniem, nie późnym wieczorem.
8. Poleganie na jednym źródle światła
Różne rzeczy mogą się wydarzyć w czasie kempingu. Może jacyś ludzie będą kręcić się w pobliżu nocą, może zwierzęta, może być załamanie pogody i trzeba będzie wiać. Może nie dostosujesz się do poprzedniego punktu i przybędziesz na miejsce obozowiska zbyt późno. Posiadanie tylko jednej latarki z jednym kompletem baterii może być bardzo problematyczne. Ja osobiście mam jedną porządną latarkę, zapasowy akumulatorek, power bank żeby to naładować oraz mocną latarkę w telefonie. Choć z doświadczenia powiem, że latarka w telefonie, to nadaje się do szukania w domu włącznika światła, nie szukania miejsca na toaletę w ciemnym lesie 🙂
9. Pozostawienie otwartych pojemników z jedzeniem lub śmieciami na noc
Nie mówię, że zaraz zlecą się niedźwiedzie, choć może i tak być, jednakże w przyrodzie jest o wiele więcej stworzeń, które mogą zainteresować się naszymi pachnącymi smakołykami, a utrudnić nam życie. Jak choćby wszelkiego rodzaju robale i owady, czasami możemy też liczyć na wizytę lisów lub dzików.
Jedzenie i śmieci pakujemy szczelnie i wieszamy na drzewie kilkadziesiąt metrów od obozu. Nawet jeśli jakieś stworzenie będzie się chciało do niego dobrać, najprawdopodobniej nie zawita do obozowiska.
10. ZAPOMINANIE PO CO SIĘ IDZIE!

Osobiście nie znoszę marud! Jeśli ktoś pakuje się na wyprawę, rusza i narzeka na wszystko – za zimno, za ciepło, pada, wieje, skończył się gaz w kuchence, kamieniste podłoże pod namiotem… niech lepiej siedzi w domu przy konsoli. Wyjście w teren to przełamanie swoich barier, to przekroczenie swojej granicy komfortu (o tym wkrótce duuuuży artykuł). To zjednanie się z przyrodą, odpoczynek dla umysłu, hartowanie ciała i ducha, a nie rodzaj kary!
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie idą i narzekają! Dlaczego idą w górach na szczyt i jęczą, kiedy koniec! Przecież, do jasnej anielki, poszli w góry! A góry, jak nazwa wskazuje, prowadzą do góry. Nie zapomnij po co to robisz! Nie zapomnij, że wypad to przygoda, doświadczenie, trening i przyjemność, nie zaś kara!
Ogólnie większość z tych rad dot. większości osób, które podróżują. My akurat jeździmy autem, ale głównie nocujemy na dziko i spędzamy sporo czasu na aktywnościach outdoorowych. Jednak jest rzecz, której nigdy nie robimy. Nie palimy ognisk. Gotujemy na palniku gazowym. Ogniska za bardzo ingerują w otoczenie, a po drugie ścinanie gałęzi czy drzew tylko po to, by posiedzieć godzinę czy dwie przy ogniu uważam za zbyt dużą przesadę.
Chwali się aktywność. Ale pisanie o ingerowaniu w środowisko zaraz po deklaracji turystycznej jazdy autem … troszkę nie fajnie brzmi. Żeby napalić ogień nie trzeba ścinać drzew czy gałązek. Często wystarczy się schylić. Takie mam zdanie ja.
Ja nie widzę nic złego, a wręcz przeciwnie, ognisko jest bardziej naturalne niż palnik, czy inna kuchnia i w kontekście „włóczykijowstwa” jest, moim zdanie lepsze
A backpacker czym się porusza – samolotem (maja one jeszcze większy wpływ na środowisko niż auto) lub korzysta z autostopu, czyli też porusza się samochodem, z tą różnicą, że nie płaci za benzynę. Mamy auto na gaz, by po części niwelować wpływ na środowisko. Nie jest to ideał, ale każdy, kto podróżuje, wpływa na środowisko, bo korzysta z transportu.
Oczywiście.
Trzeba znaleźć balans. Można się bawić w zero waste ale można po prostu segregować śmieci.
Nie można dać się calkiem zwariować
Wow! Niezły poradnik i niesamowite wyzwanie podróżować w ten sposób po świecie 🙂
Bardzo dobry poradnik. Same praktyczne wskazówki, które ułatwiają życie w podróży. Każdy chociaż raz popełnił te błędy i oby dzięki temu wpisowi już ich nie powtarzał.
Ja bym tylko jedną rzecz jeszcze dodał, która waży mało, a nie raz potrafi być zbawieniem. Kilka sznurków, kawałków lin. Artykuł super ❤
A to zawsze 🙂
Michaś a ja czasem lubię sobie ponarzekać 🙂 we własnych myślach, przy pierwszej górce zawsze w głowie pomstuję „a na co mi to było”. Zgadzam się ze wszystkim co napisaleś- raz na szybko rozbiliśmy namiot nie patrząc, że nad nami gniazdo szerszeni(!) zabarykadowaliśmy się, zgasiliśmy światła i rano zrobiliśmy błyskawiczną ewakuację:) Przed wakacjami muszę rozchodzić nowe buty ale jak się teraz wybieram to w plecaku w zapasie są stare i sprawdzone…
A co do ognisk…zawsze zbieramy suche gałązki 😉
Ja nie lubię narzekać, reszta się zgadza 🙂
Jesteś podobna umysłowo do mnie, choć nie wiem czy Cie tym właśnie nie obrazilem 😀
Hehe:) nie obraziłeś, szczerze się uśmiechnęłam. Ps. Mam pytanie- nie żałujesz wzięcia karimaty na wędrówkę. Mnie czeka i tez się ku niej skłaniam ( ale towarzysze biorą materace. Jakie jest Twoje zdanie- zmieniłbyś matę na samopompę w swojej wędrówce w Kazachstanie?
Miałem ten dylemat. Ale jednak waga plus niezniszczalność wygrały 🙂
Najważniejsze „pomyśl cztery razy zanim coś spakujesz” – jakie to jest ważne 🙈
Punkt drugi wydaje mi się być istotny nie tylko w ujęciu pojedynczych zabieranych przedmiotów (czy się przydadzą czy nie), ale także w ujęciu całościowym.
Kiedyś wierzyłem, że jestem w stanie przejść kilkadziesiąt kilometrów z plecakiem ważącym jakieś 19 kg na plecach, bez żadnego przygotowania.
Później chciałem to zweryfikować w praktyce i okazało się, że zupełnie nie jestem w stanie. Trzeba więc było przebudować całą filozofię zabierania ze sobą rzeczy do plecaka i na poważnie zastanowić się, co jest mi NIEZBĘDNE. No i popracować nad samym przygotowaniem mojego organizmu do takich wycieczek.
Zgadza się. Jak byłem młodszy to kupiłem mnóstwo dobrego sprzętu, plecak Wisport Racoon 85 (Sam plecak waży 3.5kg)i napchalem go dziwnymi rzeczami.
Następnie pojechałem w Bieszczady. I muszę przyznać, że to nie był udany wypad. Plecak sprzedałem na rzecz Reindeera 55, swój bagaż przemyślałem jeszcze raz i w tej chwili nigdy, łącznie z namiotem i 3l wody oraz prowiantem na dwa dni, mój plecak nie waży więcej niż 15kg. Oczywiście w warunkach letnich
oszczędzanie na sprzęcie – wydaje mi sie ze to moj największy problem!
A tu jakaś okazja, a tu jakaś promocja i trach! przepadam – zapominając, że jakość często nie idzie w parze z ceną! super post! 😀
Niesamowicie przydatne! Bardzo chciałam udać się na wycieczkę jako backpacker, ale na razie nie jestem przekonana. Choć po samodzielnym zorganizowaniu pobytu w Londynie, powoli przełamuję bariery 🙂
Świetnie to wszystko spisałeś. Cóż ja zawsze się boje że czegoś nie spakowałam
Świetny poradnik! My jechaliśmy a i tak podczas pakowania zastanawialiśmy się nad każdym przedmiotem i… jak się okazało, wzieliśmy za dużo rzeczy… woleliśmy rozpalać ognisko, ale dobrze, że i palnik był. Co do marudzenia… oj niestety marudziliśmy… na komary w Finlandii! Latem to najgorszy koszmar!!!
Bardzo ciekawe uwagi! Dzięki za ten wpis! 🙂
Niby sprawy oczywiste, a jednak dobrze, ze zebrane i wypowiedziane.
Ja mam jeden dylemat,jesli chodzi o gorskie wedrowki latem. Jakie buty wziac? Czy typowe trekingi sznurowane po kostke z membraną (takie akurat mam), czy lzejsze podejsciówki. A moze jedne i drugie? Bo jak bedzie ulewa… No ale moze byc 30+ stopni i noga bedzie pływac. A moze te pierwsze i jakies sandały na lżejsze odcinki? No i tym sposobem bagaż sie zwiększa.
Może ktos chcialby cos doradzic i podzielic sie swoim doswiadczeniem?