Jak objechać Tajwan rowerem dzień 8-10
Wstęp
Jeśli przegapiłeś poprzednie artykuły, to już wprowadzam Cię w miejsce, w którym jesteś 🙂 Otóż znajdujesz się w trzecim, ostatnim, artykule opowiadającym o tym jak objechać Tajwan rowerem. Poprzednie artykuły znajdziesz pod poniższymi linkami:
Jak objechać Tajwan rowerem dzień 1-4
Jak objechać Tajwan rowerem dzień 5-7
Informacje techniczne na temat samej trasy, oznaczeń oraz udogodnień znajdują się w artykule “Jak objechać Tajwan rowerem dzień 1-4”. Nie widzę potrzeby przepisywania tych samych informacji tutaj.
To kiedy słowo wstępu mamy za sobą, zapraszam na dalszą część wycieczki po Formozie.
Dzień 8 – Chiayi – Taichung
Tak naprawdę jest to kolejny nudny dzień. Niestety, ale trasa rowerowa numer 1 poprowadzona jest wzdłuż głównej drogi i po drodze nie ma zbytnio czego oglądać. Spory odcinek prowadzi wzdłuż autostrady, oczywiście po odmiennym pasie. Więc tak naprawdę przez nieomal cały dzień po lewej stronie będziesz miał widok na morze i wiatraki, a po drugiej na niewielkie farmy. Jedynym bardziej efektownym miejscem jest kilkukilometrowy czerwony most, który “Zachowuje się” bardzo fotogenicznie 😉
Tego dnia musisz uważać na jedną rzecz. A raczej na jedno zjawisko. Wiatr. Tego dnia w teorii powinienem mieć najłatwiejszy dzień trasy z najmniejszą ilością podjazdów, a okazało się, że ostatecznie ten dzień był najtrudniejszym dniem całej mojej trasy wokół Tajwanu! Od samego rana północny wiatr dawał mi w kość tak bardzo, że kilkakrotnie myślałem o tym czy nie zawrócić do Chiayi i nie wrócić pociągiem do Tajpej. Nie dość, że trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża, to nie ma górek ani żadnych elementów, które osłabiły by wiatr. Polecam przed tym odcinkiem sprawdzić prognozę pogody, bo można się zdziwić! Do Taichung dojechałem w żółwim tempie i dosłownie słaniając się na nogach.
Plik GPX z mapą trasy Chiayi-Taichung
Dzień 9 – Taichung – Hsinchu
Niezbyt wymagający dzień zaczynający się od… wymagającej rozgrzewki 🙂 Jadąc w kierunku północnym już na początku trasy przyjdzie nam pokonać Dadu Mountain. Jest to jedyne wyzwanie tego dnia. Po drodze nie ma zbyt wielu interesujących obiektów, ale mimo wszystko uważam, że dzień jest ciekawszy niż dwa poprzednie, z racji tego, że wokół jest sporo zieleni. Jeśli ktoś ma zamiar obozować na dziko, to tego dnia nieomal nie ma takiej możliwości (przynajmniej przy samej trasie). Ciągle towarzyszą nam jakieś zabudowania.
Hsinchu jest przyjemnym miastem ale z bardzo wysokimi cenami. Wynika to z tego, iż jest to Tajwańska dolina krzemowa. To tutaj mieszczą się firmy takie jak TSMC, czyli produkujące półprzewodniki eksportowane później na cały świat.
Po drodze udało mi się spotkać parę objeżdżającą Tajwan, choć w tempie bardzo powolnym, planowali połączyć jazdę ze zwiedzaniem i całość podróży miała im zająć miesiąc.
Plik GPX z mapą trasy Taichung – Hsinchu
Dzień 10 – Hsinchu – Tajpej
Dosyć zniechęcony całym zachodnim wybrzeżem, nie miałem wiele oczekiwań co do ostatniego dnia podróży, ale… zostałem pozytywnie zaskoczony. Tuż po wyjechaniu z Hsinchu znajdziemy się w maleńkich wioskach, a jadąc jeszcze dalej – na terenach leśnych, gdzie, niczym w baśniowym świecie, na okolicznych wzgórzach mieszczą się plantacje herbaty. Widok jest po prostu magiczny! Mówię całkowicie szczerze – strumyki, pola herbaty i niewielkie domki pośrodku lasu, w górach. Przejeżdżając przez ten teren miałem wrażenie, jakbym jechał przez Hobbiton z Władcy Pierścieni! I nie przesadzam ani trochę, naprawdę teren jest bajeczny. Zbliżając się do Tajpej, miniemy zbiornik wody pitnej w Taoyuan. Jeśli ktoś będzie tutaj pierwszy raz, może go okrążyć, jako że ja byłem tutaj kilka razy, to tylko cyknąłem zdjęcie z drogi i ruszyłem dalej. Przed dojazdem do Sanxia w Tajpej, przez jakieś 30 km będzie się trzeba wysilić fizycznie, bowiem trasa wiedzie cały czas pod górę lub w dół. Zobaczymy tutaj sporo rowerzystów z Tajpej, którzy na tej trasie trenują podjazdy i szaleją, zjeżdżając z zawrotnymi prędkościami. Trasa dla mnie zakończyła się przy Crescent Bridge, dokładnie tam, gdzie 10 dni wcześniej się zaczęła.
Plik GPX z mapą trasy Hsinchu – Tajpej
Podsumowanie objeżdżania Tajwanu rowerem
Po pierwsze – czy warto? Zdaję sobie sprawę, że Tajwan nie jest najbardziej popularną destynacją podróżniczą, więc czy warto poświęcić 10 dni by objechać go rowerem? Odpowiedź jest prosta – warto! Objeżdżając tą niewielką wyspę przekonałem się, że mimo, iż odległości nie są wielkie, to nieomal codziennie widziałem coś nowego i zupełnie innego niż poprzedniego dnia. Ale, jest jedno ale…
Gdyby przyszło mi objeżdżać Tajwan powtórnie to…. darowałbym sobie zachodnie wybrzeże. Cieszę się, że je przejechałem i “mam zaliczone” ale jako, że jestem osobą kochającą naturę, zieleń, otwarte widoki na morze, farmy etc. to zachodnie wybrzeże nie zachwyciło mnie niczym, ot miasta i beton. Na co dzień mieszkam w Tajpej więc dużego miasta mam aż za dość. Jednakże jeśli jesteś fanem jedzenia (ja nie jestem foodie), to obowiązkowo musisz objechać cały Tajwan, bo nieomal każdy region oferuje lokalne przysmaki.
Najbardziej zachwyciło mnie wschodnie wybrzeże, ze swoją różnorodnością przyrody, górami i widokiem na ocean.
Choć nie, jeśli mam być szczery… najbardziej zachwycali mnie ludzie. Życzliwi, machający, zwalniający na skuterach by spytać się, czy objeżdżam cały Tajwan. Kolejną świetną sprawą jest tutaj bezpieczeństwo. Nie miałem żadnych problemów z zostawieniem niezabezpieczonego roweru z przypiętą kamerą GoPro przed sklepem. Witamy na Tajwanie – chyba najbezpieczniejszym miejscu świata.
A co na przyszłość? To nie koniec moich rowerowych planów tutaj. Mam co najmniej dwa dodatkowe wyzwania, które chcę podjąć. Pierwsze to przejechanie rowerem po najwyższej drodze Tajwanu. Zaczynamy od poziomu 0 i wjeżdżamy na prawie 3200m! Drugie, to objechać Tajwan ale po zewnętrznej krawędzi, a nie po drodze numer 1. Jeśli uda mi się spełnić te marzenia to na pewno znajdziecie tutaj ich opisy!