Pieniny w trzy dni
Pieniny zawsze miałem gdzieś „z tyłu głowy”. A to nie było czasu, a to nie było okazji, a to było coś innego do przejścia. Jakiś jednak czas temu wybraliśmy się ze znajomymi na weekend do Szczawnicy i muszę przyznać, że żałowałem, że wcześniej nie udało mi się znaleźć czasu na odwiedziny w tych urokliwych, wapienno-skalistych, górach.
Nasz weekend w Pieninach trwał trzy dni i uważam, że żeby zobaczyć najbardziej interesujące części, typu „musisz zobaczyć”, w zupełności to wystarczy. Oczywiście pobyt można rozszerzyć i zobaczyć więcej, co po pierwszej wizycie uczyniłem, jednakże trzy dni są wystarczające, żeby zobaczyć najbardziej spektakularne miejsca.
Dzień pierwszy


Zamek Dunajec w Niedzicy. Po drodze zahaczamy o ten urokliwy obiekt znajdujący się nad zalewem Czorsztyńskim. Zwiedzanie zajmuje godzinę, możemy zobaczyć wnętrze, sale, dziedziniec, wozownię oraz wspaniały widok na zalew. Według legendy w XVII wieku zamek mieli odwiedzić Inkowie uciekający przed hiszpańską inkwizycją. Czy to prawda? Patrzę na to raczej z przymrużeniem oka. Ale kto wie, ile tajemnic mogą skrywać te mury ?

Trudno też nie pokusić się o spacer po Zamku Czorsztyn, wspaniałej, wczesnośredniowiecznej budowli położonej na przedpolu Pienińskiego Parku Narodowego.


Pierwszym planem trekingowym był początek w Jaworkach, wejście na Wysoką i powrót tą samą drogą, przez Wąwóz Homole. Ja jednak byłbym chory, gdybym nie spróbował rozszerzyć tego planu o rezerwat Biała Woda.

Ścieżka na Wysoką przez Wąwóz Homole to szlak dla ludzi, którzy lubią górski relaks. Jest absolutnie łatwy, bez stromych podejść i żadnych niebezpieczeństw czekających na podróżnika. Wchodząc na szlak od Jaworek, możemy zobaczyć odchodzącą od szlaku po lewej stronie ścieżkę biegnącą stromo w górę. Nie omieszkałem jej sprawdzić… to ślepy zaułek 😉

Dotarłszy do punktu, gdzie po lewej stronie znajduje się Czajkowska skała, trafiamy na piękną, otwartą drogę przez pola. Jeśli będziecie mieli szczęście, to spotkacie pasterzy i ich owce podzwaniające dzwoneczkami zawieszonymi u szyi. Jako bonus, można okrążyć Czajkowską Skałę i wejść na nią od tyłu, polecam, fajny widok.

Dalsza część robi się odrobinę bardziej stroma, ale zupełnie nie niebezpieczna. Z Wysokiej możemy podziwiać widoki i wbić sobie pieczątkę, schowaną w skrzyneczce, jeśli ktoś zbiera punkty GOT.
____________________
Wbijajcie na 8a, na wybrany sprzęt pojawiły się promocje do 70%!
Promocja nazywa się winter sale
Widzieliście już nową promkę na Sportano? Z kodem Spring rabaty do 20%
A na skalniku nawet do 30% taniej!
____________________

Rezerwat Biała woda w drodze powrotnej, to po prostu trasa wzdłuż górskiego potoku, moim jednak skromnym zdaniem, nie mniej piękna niż przez Wąwóz Homole.

Całość trasy to 15 km i 790 metrów podejść, co niewprawnemu piechurowi spokojnie zmieści się w jednodniowej wycieczce, a wprawnemu nie zajmie więcej niż cztery godziny .
Dzień drugi

Ze Szczawnicy ruszamy w kierunku Sokolicy. Musimy przeprawić się łódką przez Dunajec, za symboliczną opłatę, wraz z flisakiem. Podejście w stronę Sokolicy jest odrobinę strome, ale nie niebezpieczne. Dopiero ostatnie kilkadziesiąt metrów to kamienie i dość spory spad. Jednak warto, zwłaszcza dla widoku Dunajca i Trzech Koron. Dodatkowo – są poręcze, których można się złapać w razie potrzeby. To tutaj rośnie słynna, 500 letnia sosna, będąca wizytówką Pienin, uszkodzona niestety podczas zeszłorocznej akcji ratunkowej przez helikopter. Mnie udało się ją jednak zobaczyć w pełnej okazałości. Wracamy po kamieniach do szlaku i kierujemy się w stronę Trzech Koron, najwyższego, liczącego 982m szczytu Pienin.

Szlak rozwidla się na lewy i prawy, na lewym widnieje ostrzeżenie przed szlakiem eksponowanym. Moim jednak zdaniem jest to fantastyczne miejsce, żeby powalczyć z lękiem przestrzeni i wysokości. Mamy do dyspozycji barierkę, której można się złapać, a ekspozycja jest na pewno o wiele mniejsza, niż ekspozycje występujące w Tatrach. Dodatkowo, nie jest to skomplikowany szlak ani wymagający technicznie, więc może być delikatnym wstępem dla osób, które chciałyby później rozpocząć swą tatrzańską przygodę.

Na sam szczyt Trzech Koron wejście umożliwia platforma widokowa. Moim szczęściem była wizyta tutaj jeszcze przed sezonem turystycznym, ale w sezonie musi się tu tworzyć niezły zator. Osobiście jestem przeciwnikiem stawiania takiej ilości żelastwa w parkach narodowych, ale rozumiem również, że brak takowej wieży uniemożliwiłby wielu osobom podziwianie rozciągającego się o stóp Trzech Koron widoku.


Powrót do Sromowców Niżnych, przez schronisko (dobre jedzenie!) i taksówka do Szczawnicy wieńczą dzień podróży. Oczywiście, na wieczór jest jeszcze ognisko, śpiewy, tańce, hulanki, swawola 🙂
Całość drogi to 13 km i około 900 m podejść, więc jest zdecydowanie bardziej stromo, niż w przypadku Wysokiej.
Dzień Trzeci
Jaka byłaby to wizyta w Pieninach, jeśli bym nie sprawdził, co to ten osławiony spływ Dunajcem. Naprawdę polecam, choćby jeden raz, skorzystać z tej opcji. Nie dość, że możemy cieszyć się widokiem najwyższej partii Pienin widzianych z rzeki, możemy zobaczyć miejsca, które wcześniej odwiedziliśmy, to flisackie opowieści ubarwią spływ i pozwolą wczuć się w klimat pływającej tędy przed wiekami, szlachty i bogatego mieszczaństwa. Dodam, że warto wziąć coś do ochrony głowy, bo na rzece nie ma miejsc zacienionych i przez kilka godzin jesteśmy wystawieni na działanie promienie słonecznych bez żadnej litości, jeśli oczywiście pogoda dopisze.


Słowem podsumowania – jeśli nie masz planu na weekend, albo majówkę, to Pieniny są wspaniałym miejscem na niedługą wizytę i aktywny wypoczynek. Jeśli jesteś zaprawionym górskim trekerem, to świetne i piękne miejsce, żeby potrenować prędkość, a jeśli wolisz powolne, niezbyt wymagające fizycznie spacery, to Pieniny są właśnie dla Ciebie! Duża baza noclegowa, sporo szlaków, niewielki stopień komplikacji i piękne widoki. Czy można chcieć czegoś więcej?
Uwielbiam Pieniny. Góry, jeziora, zamki. Naturalne polskie piękno. Kto nie zna powinien koniecznie się wybrać.
Miejsce idealne dla mnie. Przyroda, góry, Dunajec.Tylko to wszystko na mnie czeka.Wstyd sie przyznac, ale Polskę znam bardzo słabo i w Pieninach nie byłam nigdy.Lepiej znam Australię, Tajlandię czy Iran.
Pieniny są malownicze i fotogeniczne.Super miejsce na wypoczynek.
Dzięki za przybliżenie tego kierunku.Po siedmiogodzinnym spływie Mekongiem (ok.400 km), spływ Dunajcem byłby dla mnie egzotyką-)
Pozdrawiam-)
Polecam też poznać nasze podwórko 🙂 🙂
Fajnie by było, ale jak się mieszka i pracuje za granicą , a do Polski wpada na tydzień w roku, to ciężko coś zorganizowac.
Hmm. To musisz jechać na zagraniczne wczasy do Polski 🙂
Dokładnie! Zrobię sobie egzotyczną wycieczkę do Polski-)
W takim razie do zobaczenia na szlaku Irenko! Buziaki
Nigdy w Pieninach nie byłem, prócz okazjonalnego wypadu do ww zamków. Nie jest mi po drodze: nie jestem zmotoryzowany a chciałbym dowieźć przy okazji rower i jeździć na miejscu. Ale wybór mam nikły w postaci tabunu niewygodnych busów albo śmiesznie małej ilości pociągów w rejonie Nowego Sącza.
Przy okazji zapraszam do siebie:
http://xn--fotowojae-icc.pl/
Ja podobnie mam z Pieninami! Ciągle z tyłu głowy. Dzięki za przypomnienie i świetną relację- może uda mi się je odwiedzić w tym roku..?
Osobiście najczęściej w Pieniny wracam późną jesienią i zimą – wtedy mają dla mnie najlepszy klimat! A przede wszystkim mniej turystów na szlakach i można spokojnie odpocząć 🙂
Jak to mówią „cudze chwalicie, swego nie znacie” i w moim przypadku jest w tym chyba sporo prawdy. Cieszę się, że można zmieścić się w 3 dniach bo taki wypad weekendowy w moim przypadku jest najlepszą opcją. Moja rodzina ostatnio była na wspomnianym przez Ciebie spływem Dunajcem i byli zachwyceni:)