Kirgistan – Song Kul
Po powrocie do Narynia nie próżnujemy. Wynajmujemy kolejne Shared Taxi jeszcze w ten sam dzień, żeby dostać się nad jezioro Song Kul. Jednak w przeciwieństwie do większości turystów, wybieramy południową stronę.
Droga jest kręta, bez asfaltu przez około 70-90km, bardzo dziurawa, z dużymi przewyższeniami i generalnie – niebezpieczna.
Nasz kierowca nie jest za bardzo pewny gdzie ma nas dowieźć, my tym bardziej,. na szczęście mijamy konnych jeźdźców, którzy służą informacjami.
Rozbijamy namioty na 3000 m npm. Rankiem atakuje nas gradobicie i jesteśmy prawie pewni, że z naszego ekwipunku zostaną tylko strzępy. Mimo wszystko mój Marabut i Decathlonowy namiot kolegi jakimś cudem przeżyły zawieruchę. Wynajmujemy konie i spędzamy wiele godzin podróżując po stepie i wzdłuż brzegu jeziora Ala Kul, następnie wspinamy się konno na okoliczne wzniesienia, żeby podziwiać cztero i pięciotysięczniki oraz jezioro z innej perspektywy.
Dzień kończymy posiłkiem w jurcie z poznaną rodziną. Dodatkowo głowa rodziny wypija ze mną butelkę wódki, ponieważ nie przywitałem się rosyjskiem “zdrastwujtie” a islamskim “Salam Alejkum”. Specyficzny ten Islam w Kirgistanie