Nenggao Cross Ridge Historical Trail do Hualien
Pamiętacie poprzedni wpis Nenggao Cross Ridge Historical Trail? Opisałem w nim jak przejść szlak historyczny w wersji „tam i z powrotem”. Dziś jednak chcę przedstawić wersję, gdybyś chciał kontynuować i dalej iść piechotą w stronę Hualien.
Najpierw przeczytaj wpis – Nenggao Cross ridge. Zaczynamy dokładnie tak samo idziemy aż do końca szlaku, znajdującego się niedaleko za Kuailin Station.
Jeśli się zmęczysz, to koniec szlaku Nenggao Cross Ridge Historical Trail jest dobrym miejscem na rozbicie namiotu. (na powyższej mapie jest to punkt zaznaczony na żółto). Jest bardzo płasko, teren jest osłonięty lasem, więc wiatr nie będzie ci straszny, a na dodatek jest tam całkiem fajne miejsce na rozpalenie ogniska. Są tam też znaki „Nenggao Cross Ridge Historical Trail Trailhead” z informacjami po chińsku i angielsku na temat szlaku.
Tylko niech cię nie zmyli ten „trailhead”. Ja myślałem, patrząc na mapę, że będzie tam parking i droga, a okazuje się, że do parkingu i drogi czeka cię jeszcze wiele kilometrów spaceru. Początek tego szlaku znajduje się głęboko w środku lasu.
Przebieg Szlaku
Dalsza część trasy w kierunku Hualien przebiega przez las, z którego co jakiś czas rozpościera się piękny widok – a to na ogromne, spadające z urwisk wodospady, na rzekę u dołu, stare budowle firmy energetycznej, która tutaj ciągnęła elektrykę ze wschodu na zachód Tajwanu. Miejsce jest opuszczone. Jeśli boisz się samotności, to może być wręcz przytłaczające. W górach, wysoko na szczytach, uczucie jest inne – zawsze jest jakiś widok, od czasu do czasu spotyka się ludzi a tutaj… a tutaj jest tylko las, cisza i szum wody.
Szlak jest całkowicie opustoszały. Jest to bardzo rzadkie zjawisko, by ktokolwiek się tutaj zapuszczał. Za to nie sposób się zgubić, musisz po prostu iść przed siebie i skręcać tak, jak prowadzi jedyna droga. Nie ma odnóg, nie ma miejsc by zgubić drogę. Na dodatek szlak jest szeroki i brak w nim miejsc niebezpiecznych. Aż do samego końca droga przebiegać będzie spokojnie.
Po pewnym czasie natkniesz się na opuszczoną świątynię taoistyczną, a tuż za nią na budynek, który kiedyś podobno był schroniskiem. Nie jestem tego jednak pewien, nie potrafiłem odnaleźć porządnych informacji – kto go zbudował, kiedy i po co. Kiedy ja tam dotarłem, nikogo nie zastałem, ale po otwarciu drzwi do składziku zobaczyłem, że chyba od czasu do czasu ktoś tutaj nocuje. Można znaleźć karimaty i kilka przedmiotów takich jak garnki, patelnie, plastikowe butelki z wodą. Nie wiem kto ani co tam robi. To miejsce jest kolejnym wygodnym i bezpiecznym na rozbicie namiotu. Dosłownie sto metrów dalej wzdłuż ścieżki prowadzącej do Hualien znajduje się źródło krystalicznie czystej wody.
Ktoś pociągnął tutaj stumetrową plastikową rurę od źródła aż do opuszczonego budynku, nie musisz więc nawet fatygować się daleko po wodę, jeśli postanowisz tutaj spać.
____________________
Zobacz moje pomysły na prezenty świąteczne dla podróżników i góroholików!
____________________
W tym miejscu, jeśli pogoda jest pochmurna lub deszczowa, zalecam założyć wodoodporne ochraniacze na spodnie.
Jak nie wiesz co zabrać, to sprawdź – jak się spakować na wiele dni w góry
A jeśli nie wiesz co zabrać do jedzenia, to może zainteresuje cię opcja wegetariańska? 🙂
Ścieżka jest mało uczęszczana i dość gęsto zarośnięta przez wysokie trawy i paprocie, które pochłaniają wodę jak opętane i lubią się nią dzielić z piechurami;)
Dalsza część szlaku
W dalszej części szlaku zobaczysz, że natura wygrała tutaj częściowo z człowiekiem. Ktoś próbował zbudować tutaj dojazd dla samochodów, ale schodzące z gór kamienne osuwiska niszczyły drogę. Będzie trzeba trochę skakać pomiędzy głazami zalegającymi na drodze – technicznie nic skomplikowanego. Dojdziesz w końcu do serii tuneli wydrążonych w skale. Przygotuj się na to, że bez latarki się nie obejdzie.
W jednym z tuneli wejście jest do połowy zasypane. Ja, jako że niosłem plecak wyprawowy, musiałem go wrzucić przez tę dziurę, a następnie wsunąć się do środka.
W tunelach jest cicho, zimno, wilgotno. Trzeba uważać na rozlewiska które tam powstały przez skapującą i nigdy nie wysychającą wodę.
Jeden z tuneli jest niesamowicie długi. Nie wiem, jaka jest jego długość, ale przypuszczam, że ma około dwóch kilometrów. Nie obędzie się bez latarki – panuje w nim zupełna ciemność, a jedyne co będzie ci towarzyszyć, to echo własnych kroków i kapanie wody. Powiedziałbym że tak trochę straszno 😉
W jednym z tuneli znajdziesz kilka motocykli. Prawdopodobnie wjechali tutaj kiedyś pracownicy, a może turyści, ale zawalona kamieniami droga powrotna uniemożliwiła im powrót, więc motocykle utknęły tam, gnijąc, zapewne na zawsze.
Dalsza część drogi to asfalt, który da się we znaki twoim stopom.
Droga dalej jest łatwa, cały czas w dół, ale… nie polecam na niej nocować. Bardzo często słyszałem spadające z góry kamienie. Zresztą będziesz ich sporo widział, rozbitych na drodze, idąc w dół. Ja planowałem tutaj zanocować, ale dałem sobie spokój. Nie chciałem oberwać spadającym kamieniem.
Po tej drodze nic nie jeździ, chyba, że ktoś szedł w góry i wjechał do końca drogi. Nie masz więc co liczyć na autostop, to nie jest popularny szlak.
Gdy dojdziesz do miejsca, które wygląda jak dwa połączone ze sobą domki, możesz zapukać do mieszkańców. To para, dwoje ludzi aborygeńskiego pochodzenia, pracujących dla Tajwańskiej firmy energetycznej „Taiwan Power”. Jeśli chcesz, możesz ich poprosić o zadzwonienie po transport do Hualien. Taka usługa kosztuje 3000 NTD (około 360pln). Para nie mówi po angielsku, tylko i wyłącznie po chińsku. Mieszkali kiedyś niedaleko Tajpej, pracując dla Taiwan Power, ale poprosili o przeniesienie bliżej natury, dlatego znaleźli się tam, gdzie są.
Jeśli chcesz wrócić o własnych siłach, to czeka cię jeszcze kilkanaście kilometrów marszu. Od tego miejsca możesz spokojnie nocować przy drodze – nic tutaj z gór już nie spada 😉
Pierwsze samochody, które można złapać na stopa zaczną się pojawiać dopiero po dotarciu do krzyżówki z większą drogą. Szlak kończy się na przystanku autobusowym z którego możesz pojechać do centrum Hualien.
Co musisz wiedzieć o szlaku z Tunyuan do Hualien?
Pomijając rzeczy, które już opisałem w poprzednim artykule, jest jeszcze kilka rzeczy, które powinieneś wiedzieć, nim wyruszysz w stronę Hualien.
– Na szlaku zupełnie nie ma zasięgu telefonicznego. Pierwszy zasięg telefon złapie jakąś godzinę marszu od domu Aborygenów. Tzn po tym, jak miniesz ten dom, czyli nieomal pod sam koniec drogi. Nawet ci ludzie, gdybyś zdecydował się zapłacić za transport, by zadzwonić po kolegę z Hualien, muszą jechać piętnaście minut skuterem wzdłuż drogi, żeby wykonać połączenie telefoniczne. Miej to na uwadze. Jeśli coś ci się stanie, nie licz na pomoc na tym szlaku.
– Od końca Kualien Station aż do tego opuszczonego budynku/schroniska o którym pisałem, nie ma dostępu do wody. Później woda jest dostępna w bardzo wielu miejscach.
– Do opuszczonego schroniska da się rozbić namiot bezpiecznie nieomal wszędzie. Po minięciu schroniska trzeba uważać – stroma ściana z lewej strony może nam nieoczekiwanie zrzucić coś na głowę.
Jeśli już jesteś pewien, że chcesz wyruszyć na szlak, to działaj! Jest to piękna przygoda, znakomite miejsce, by odpocząć od zgiełku tajwańskich miast i poobcować z przyrodą. Nie jest to szlak trudny, brak na nim technicznie wymagających elementów, brak też wspinaczki. W kość tylko trochę da to, że musisz nieść sprzęt biwakowy i jedzenie – na całości szlaku NIE MA MOŻLIWOŚCI ZAKUPIENIA JEDZENIA! Ale… czego się nie robi dla przygody, nieprawdaż? 🙂