Jak spakować się w góry na wiele dni
Góry górom nierówne i każde pasmo wymaga czegoś innego. Inne będzie pakowanie, by przejść jeden dzień po Beskidach, inne, gdy przechodzimy cały Główny Szlak Beskidzki, a zupełnie inne, gdy przychodzi spakować się na wielodniową wyprawę przez całkowite odludzie. W Beskidy wystarczy, że wiesz jak się ubrać na cebulkę plus trochę wody i jedzenia.
Jeśli zaś wybierasz się na wyprawę, nie tylko w góry, to przygotowałem zgoła inny poradnik, do którego link znajdziesz poniżej:
Poradnik “Jak się spakować na wielomiesięczną wyprawę“
Określenie warunków
Zaś jeśli przyjdzie ci jechać w góry, gdzieś poza Polską (w Polsce nie ma odludzi oddalonych dalej niż jeden dzień od cywilizacji) lub też jeśli nie chcesz wracać do miast i chcesz np. przejść jakieś części Głównego Szlaku Beskidzkiego, lub innych szlaków, bez uzupełniania zapasów, ten poradnik jest dla ciebie.
Pierwsze co należy zrobić, to określić warunki w jakich przyjdzie wędrować. Czy jest to lato, czy zima? Forma noclegu – namiot, hamak, a może tarp? Jedzenie suche, czy będziesz gotował? Czy na szlaku jest woda, a jeśli tak, to jak często można ją uzupełnić? Jakie temperatury panują w dzień, a jakie w nocy? Jakie niebezpieczeństwa mogą cię spotkać? (zależnie od regionu – ludzie, dzikie zwierzęta, trzęsienia ziemi, tajfuny, silne wiatry, lawiny, osuwiska etc.). Pakując sprzęt należy zrobić dokładny wywiad na temat terenu na który się wybieramy.
Doświadczenie
Warto też mieć doświadczenie w długich marszach. Osobiście zrobiłem już niejeden wielodniowy trekking i wiem, że gdybym nie miał doświadczenia nabytego na czymś prostszym, jak Główny Szlak Beskidzki, to na pewno nie dałbym rady w Kazachskich czy Kirgiskich górach, ni też w południowoamerykańskich Andach, gdy wędrowałem przez Peru, Ekwador i Kolumbię.
Jeśli nie masz doświadczenia w wielodniowych wędrówkach, to nie porywaj się z motyką na słońce. Zacznij od dwu-trzy dniowych tras, by nabyć wprawy. Po pierwsze – zobaczysz, czy w ogóle ci się to podoba. Znam wiele osób, które kochają w góry, ale nie lubią wielodniowych wycieczek. Są dla nich zbyt męczące, zbyt wymagające i do tego osoby te nienawidzą nie mieć codziennie dostępu do prysznica. A wbrew pozorom – jest mnóstwo gór, w których znaleźć strumyk żeby się umyć graniczy z cudem! Po drugie – zobaczysz jak się zachowuje twój organizm. Pamiętaj, że z każdym kolejnym dniem wyprawy będziesz bardziej osłabiony i zmęczony.
W moim przypadku – doświadczenie jest, wywiad zrobiony, trzeba więc zrobić plan.
Założenia
Moja wyprawa, pod którą publikuję tę packlistę, ma następujące założenia :
____________________
Zobacz moje pomysły na prezenty świąteczne dla podróżników i góroholików!
____________________
- Trasa zajmie 5-7 dni marszu. Lub więcej. Pakowanie na dłuższe wyjścia właściwie niczym się nie różni. W końcu kiedy bierzesz 3 pary majtek na tydzień, to raczej nie weźmiesz 12 par na miesiąc.
- Po drodze brak zejść do miast, wszystko trzeba nieść na plecach. Nie ma gdzie uzupełnić zapasów (jest dostęp do wody w stawach, raz dziennie, ale trzeba ją filtrować)
- Temperatury za dnia w granicach 12 stopni, w nocy około zera, czyli jak Polska jesień.
- Możliwe ulewne deszcze.
Co spakować w góry na 5-7 dni:
Sprzęt podstawowy:
- Plecak. Na długą wyprawę podczas której muszę nieść ponad 4kg jedzenia, ponad 3l wody (dostęp do wody jest tylko raz dziennie) plus namiot (hamak nie wchodzi w grę bo nie ma na trasie drzew, nie licząc drzewostanu porastającego bardzo strome zbocza) wybieram plecak wyprawowy. W moim przypadku jest to Fjallraven Kajka 75. Kupiłem go ze względu na niesamowicie komfortowy system nośny. Mimo, że ten plecak trochę waży sam w sobie, to ma tak skonstruowany system nośny, że nawet przy dużym obciążeniu nie czuć go na plecach. Jest też niezniszczalny. A dodatkową zaletą jest możliwość regulowania ramion w poziomie! To unikatowa opcja. Wcześniej używałem plecaka Deuter Aircontact 70+10 i też sprawdzał mi się dobrze na dłuższych wyrypach.
- Śpiwór Używam robionego na zamówienie śpiwora puchowego o temperaturze komfortu do minus 2. Idealnie sprawdza się latem w średnich i wyższych partiach gór. Waży około 400g.
- Materac do spania. Używam Forclaz 700. Od kiedy odkryłem jak bardzo zmienia się komfort spania w porównaniu z karimatą, a do tego jak taki materac jest mały po spakowaniu, do karimaty już nie wrócę. Za dosłownie kilka gram więcej w plecaku otrzymuje się niesamowity komfort!
- Namiot. Posiadam aż 3 namioty. Na samotne wyprawy, kiedy najbardziej liczę się z wagą i wielkością bagażu zabieram Big Agnes Copper Spur HV UL2. Nie jest to tani namiot, jednak jest ultralekki, wolnostojący, a przede wszystkim – wytrzymały. Moim drugim namiotem jest MSR Elixir 3. To duży namiot i zabieram go tylko wędrując z kimś. Jest ultrawytrzymały i bardzo wygodny dla dwóch, a nawet – 3 osób. Jako niskobudżetowy namiot polecam Namiot Naturehike Cloud Up 2. Lekki i bardzo mały namiot, w którym mogą spać dwie osoby. Samotnie – pełen komfort. Myślałem, że to chiński badziew, ale po tym jak przetrwał ciężkie wichury w Peru i tropikalną burzę w Kolumbii – mam do niego pełne zaufanie. Do tego składanie i rozkładanie jest bardzo proste więc poranne pakowanie obozu nie nastręczy problemów.
Kuchnia:
- Używam garnka z Sea to Summit. Jest mega lekki i da się go rączką porządnie zamknąć. Wcześniej używałem Garnka Primus z zestawu. Sprawdzał się bardzo dobrze, można na nim też smażyć. Do tego jest wytrzymały i trudno go “popsuć”.
- Kuchenka turystyczna. Nie używam niczego wyszukanego bo… nie trzeba. Spokojnie wystarcza tania i dobra Rapid GoSystem 2013.
- Do kuchenki potrzeba gazu. Zazwyczaj korzystam z kartuszów Coleman 220 g lub Coleman 440g. Gaz dobrze się pali i kartusze nie są “oszukane” i półpełne.
- Sztućce. A raczej “sztuciec” – Spork firmy Sea to Summit. Ultralekki i bardzo wytrzymały.
Jeśli nie wiesz, czy wziąć duży, czy mały kartusz, opisałem Jak zmierzyć na ile wystarcza kartusz gazowy
Odzież:
- Buty. W zależności od tego, z jakim będę miał do czynienia terenem, używam 3 par butów. Na ciężki teren z mnóstwem błota, gdy spodziewam się ulewnych deszczów, albo wiem że będę musiał założyć po drodze raki, tudzież przedzierać się przez jakieś bagna, wybrałem najwyższy model Zamberlanów – Tofane. To bytu typu hardcore – niezniszczalne. Moje ulubione buty w góry to lekkie buty biegowe – nie męczą stóp i pozwalają wędrować nawet po 12 godzin dziennie – Altra Olympus. Są tak wygodne, że to nic dziwnego, że Amerykanie robiąc Pacific Crest Trail (szlak który ma ponad 5000km długości) wybierają właśnie je. Używam też Haix P9 Airpower. Niby są to buty do zastosowań militarnych, ale okazały się o wiele wygodniejsze, a przy tym lżejsze, niż wiele kreacji typowo trekingowych. Dzięki twardej podeszwie stopa nie męczy się po chodzeniu po twardym podłożu. Ładnie odprowadzają wilgoć, a gdyby tego było mało, porządnie usztywniają kostkę.
- Kurtka typu “prawie softshell”. Arcteryx Atom SL – to ultralekka kurtka, nie posiadająca żadnych dociepleń na rękawach – jedynie na plecach i brzuchu oraz klatce piersiowej. Nadaje się idealnie na wędrówki, gdy jest za zimno na koszulkę, ale za ciepło na coś cieplejszego. Jest po prostu idealna.
- Kurtka Hardshell. Arcteryx Beta AR – totalny gamechanger jeśli chodzi o ubiór w góry. Ta kurtka tak niesamowicie chroni przed wiatrem i deszczem, że ma się wrażenie, jakby weszło się do samochodu w czasie ulewy i zatrzasnęło drzwi. Jest droga, ale warta swojej ceny. Wszystkie jej elementy są idealnie przemyślane – kieszenie na piersi są ulokowane dość wysoko, dzięki czemu jak masz założony pas biodrowy, to nadal masz do nich dostęp. Wywietrzniki pod pachami, by się nie pocić. I kaptur, który można tak rozłożyć, że da się go założyć na kask.
- Koszulka z Under Armour. Dobra odzież – nie niszczy się, nie przeciera, odprowadza pot i nie śmierdzi nawet po kilku dniach trekkingu. Do tego w rozsądnych cenach.
- Spodnie z odpinanymi nogawkami z Decathlonu. Model Forclaz 500
- Skarpety Darn Tough. Mają mnóstwo opcji do wyboru, nie przecierają się, nie niszczą a do tego mają dożywotnią gwarancję. Jak je zniszczysz to idziesz po nowe do sklepu 🙂
- Majtki z Under Armour.
- Ochraniacze nieprzemakalne na spodnie. Można nałożyć na spodnie, żeby nie zamokły jak zaczyna lać lub gdy trzeba się przedzierać przez mokry teren. Polar Quechua MH900. Podoba mi się design, poza tym jest tani i lekki.
- Czapka na uszy – jakiś tani noname.
- Chusta Buff
- Rękawiczki wodoodporne. Jakiś tani model z Decathlonu. Służą temu, by łapać się kamieni czy łańcuchów na szlakach. Kupuję tanie, bo często je niszczę, więc po prostu wymieniam.
- Do tego 2 pary najlżejszych podkoszulków do spania.
- Kapelusz
Sprzęt dodatkowy:
- Kije trekkingowe Black Diamond Trail – lekkie, ale super wytrzymałe. Nieraz uchroniły mnie przed upadkiem, ale nie pękły, gdy oparłem na nich nieomal cały ciężar.
- Camelbak. Używam Mammooth Full Force 3l. Po pierwsze – używanie camelbaka jest o niebo wygodniejsze, niż używanie butelek do picia. Po drugie – ten hydrapak jest bardzo wytrzymały. Po trzecie – ma nieprzezroczystą rurkę, więc mimo całodniowych ekspozycji na słońcu – nie pojawia się w nim glon. Po czwarte – zakończony jest wygodną pompką dzięki której z łatwością można nalać wody do garnka by ją zagotować, bez potrzeby, jak w przypadku innych camelbaków, wyciągania całego worka z plecaka.
- Filtr do wody. Urządzenie niezbędne w miejscach, gdzie wodę trzeba pozyskiwać z natury, zwłaszcza, jeśli nie są to płynące z gór źródła, a woda stojąca, jak np. w jeziorach i stawach. Używam Sawyer Mini – tani, skuteczny, mały i lekki. Nic lepszego nie da się znaleźć 🙂
- Mam też worek na wodę z materiału, który można zgniatać. Po co? Otóż używając malutkiego filtra Sawyer Mini o wiele wygodniej nabrać mi 0,9l wody trzykrotnie i po prostu uciskając taki worek przepompować ją przez filtr, niż męczyć się z filtracją za pomocą dołączonej do filtra strzykawki.
- Scyzoryk szwajcarski Victorinox Camper. Jesteśmy nierozłączną parą od lat 😉 Służy do wszystkiego, począwszy od smarowania chleba, a skończywszy na naprawie sprzętu.
- Dry Bags. Używam najtańszych. Pozwalają mi posegregować sprzęt, a dodatkowo uchronić go przed zamoknięciem, gdyby w jakiś sposób plecak przeciekł. Zazwyczaj w jednym trzymam ubrania na zmianę, a w drugim jedzenie.
- Jeśli ruszam zimą na szlak, to zabieram ze sobą raki Petzl Vasak – 12 zębowe profesjonalne raki, pozwolą pokonać każdą przeszkodę.
- Kask wspinaczkowy Black Diamond. Kasku używam gdy na szlaku istnieje niebezpieczeństwo, że mogą na mnie spaść kamienie. Kaski z Black Diamond spełniają wszystkie normy, są ultralekkie, a do tego umożliwiają zaczepienie na nich latarki czołowej, więc można w nich spokojnie chodzić nocą.
Elektronika:
- Latarka czołowa. Od lat króluje u mnie Olight H2R. Nie dość, że ma wiele trybów świecenia, w tym tryb moon do czytania mapy nocą, by nie odzwyczaić oczu od ciemności, to bateria w podstawowym trybie wytrzymuje 10 godzin. A jak jej braknie to Olight jest też ładowarką, wystarczy wpiąć kabelek do Power banku i można ją naładować w terenie.
- Powerbank Nitecore 10000. Tani i bardzo pojemny powerbank , a do tego jeden z najmniejszych i najlżejszych jakie udało mi się znaleźć.
- Telefon. Osobiście używam Iphone 14 Pro z racji dobrego aparatu. Jeśli chodzi o telefon to ważne, żeby miał sprawną baterię i nadajnik GPS.
- Zegarek – Garmin Instinct 2 Solar Tactical. Zegarek na każdy sport. Zapisuje naszą wędrówkę, potrafi przechować nawet 250 godzin aktywności zanim będziemy mieli dostęp do internetu i zsynchronizujemy go z aplikacją. Do tego bez ładowania na pełnym trybie GPS wytrzyma do 24h, a przy dużym natężeniu światła, w końcu to solar to ładowanie, nawet dłużej.
- Kabelki do ładowania sprzętu.
Zabieram też zestaw naprawczy
Oraz apteczkę, w której mam plastry, środki przeciwbólowe, coś do odkażania ran, bandaż, gazę, środek przeciw biegunce.
Z dodatkowych rzeczy zabieram oczywiście papier toaletowy, foliowe małe reklamówki, żeby móc zabrać ze sobą swoje śmieci oraz chusteczki nawilżane. Czasami służą jako jedyna forma kąpieli 😉
Podsumowanie
Tak spakowany mogę spokojnie ruszać na tygodniową wyprawę na pustkowiu. Oczywiście zabieram ze sobą również papierowe mapy, jeśli są dostępne dla danego regionu. Jeśli nie, to przynajmniej robię wcześniej szkice terenu i ewentualnych utrudnień lub udogodnień, źródeł wody etc. dostępnych na szlaku.
Na sam koniec dwie uwagi. Nie wypisałem tutaj JEDZENIA! O tym będzie osobny artykuł wraz z poradami jak sobie poradzić z pakowaniem porządnych posiłków na wielodniową wyprawę.
I ostatnia uwaga. Każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby. Mój poradnik niech będzie tylko dla ciebie przewodnikiem i inspiracją, ale nie musisz go ząb w ząb kopiować i brać za pewne, że to najlepsze co może być. Pamiętaj, że to co nieważne i zbędne dla mnie, może być czymś niezbędnym dla ciebie! Pakuj się z głową!
Zawsze mamy z tym problem. Może tym razem pójdzie łatwiej.