Poradnik górski – co robić gdy się zgubisz
Na skróty:
Co robić gdy zgubisz się w górach… brzmi nieracjonalnie, prawda? Zwłaszcza w XXI wieku. Przecież jest oznakowany szlak, jest komórka z mapami, GPS, więc o co chodzi? A jednak ludzie się gubią… Właściwie to jeśli jesteś osobą, która podróżuje tylko czasami i chodzi tylko po Polsce po miejscach, gdzie zawsze jest pełno turystów, jak Babia Góra, Kasprowy Wierch czy Tarnica, to twoje szanse na zgubienie się są praktycznie zerowe.
Jeśli zaś lubisz w górach eksperymentować, zejść ze szlaku, sprawdzić boczne i nieoczywiste drogi lub chodzisz po krajach, gdzie trekking wymaga znacznie więcej niż w Polsce – ten artykuł na pewno ci się przyda. Uważam, że w Polsce mamy jedne z najprostszych i najbardziej zorganizowanych oznaczeń szlaków na świecie. Całego świata nie widziałem co prawda, ale porównując do Szwajcarii, Szwecji, Francji, Ameryki Południowej czy Azji, nasze szlaki są na świetnym poziomie. Co kilkadziesiąt metrów jakieś oznaczenie! To niesamowicie dużo.
Dla porównania, w Szwajcarii na 14km podejściu minąłem 4 znaki! W Kirgistanie nie ma prawie żadnych. Nie licząc newralgicznych skrzyżowań. W Ameryce Południowej czasami jest tablica – tutaj zaczyna się szlak taki a taki. I po drodze nie ma nic. Ani jednego oznaczenia.
Oczywiście artykuł jest przydatny, jeśli nie masz zasięgu telefonicznego. Jeśli go masz, to cóż, raczej nie jesteś zgubiony 😉

Ekwador 2019, okolice Achupallas
Jak uniknąć zgubienia się na szlaku?
By nie zgubić się podczas górskiej wędrówki, warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach i ZAWSZE się do nich stosować.
- Przed wyruszeniem na szlak zrób rozeznanie. Masz narzędzie, które nazywa się internet. Najpotężniejszą encyklopedię w dziejach ludzkości. Nie mów mi więc, że o twoim szlaku nic nie ma. Użyj tłumacza i szukaj informacji w lokalnym języku, jeśli trzeba. Najprawdopodobniej ktoś już tam był o to opisał, a jeśli nie – przynajmniej znajdź podstawowe informacje o regionie.
- Sprawdź aplikacje offline w poszukiwaniu swoich ścieżek. Aplikacje takie jak maps.me albo Wikiloc potrafią mieć nagrane niesamowicie odludne miejsca! Czasami są dla mnie świetnym źródłem informacji na temat szlaków, które zamierzam przejść.
- Mierz siły na zamiary. Jeśli pierwszy raz idziesz na kilkudniowy szlak z dużym plecakiem to nie licz, że będziesz robić tyle samo kilometrów, co podczas jednodniowych spacerów. To samo dotyczy wysokości. Bez doświadczenia może cię zdziwić, co się zacznie dziać w twoich płucach powyżej 3500m. Nie przeceniaj się i zaplanuj szlak z głową.
- Jeśli wydaje ci się, że coś jest nie tak ze szlakiem, zawróć i znajdź ostatni punkt orientacyjny, upewniając się, że nie zboczyłeś.
- Nie ufaj tylko jednemu rodzajowi nawigacji, będąc w nowym terenie. GPS i mapa to lepsze rozwiązanie niż sam GPS lub sama mapa. Jeśli całkiem się pogubisz, to z pomocą GPSa na pewno szybciej trafisz do cywilizacji. A jeśli wysiądą baterie, to mapa okaże się nieoceniona!
- Idąc w nowy teren sprawdź jaki jest główny kierunek szlaku. Np czy szlak prowadzi w większości na zachód. Wtedy dość łatwo nawigować słońcem. Jest wcześnie rano, słońce masz za plecami, czyli idziesz na zachód. W południe słońce będzie po twojej lewej. Warto mieć tego typu rozeznanie!
Czasami jednak, mimo najszczerszych chęci, nie da się zaradzić zgubieniu się. Punkty orientacyjne na mapie mogą być stare i już nieaktualne, osuwiska, rzeki, warunki atmosferyczne – wszystko to potrafi zmienić przebieg szlaku. Wtedy zapoznaj się z tym:
Co zrobić, gdy zgubisz się podczas trekingu?
Pakowanie
Już na etapie pakowania się na szlak spróbuj przewidzieć, co niesie ze sobą droga, którą zamierzasz przebyć. Jeśli jesteś gdzieś w polskich Beskidach, to wystarczającym dodatkiem zazwyczaj okaże się spakowanie kilku batonów energetycznych. Jest tam tak wiele miejscowości, że trudno o naprawdę poważne zagubienie.
Jeśli jednak zamierzasz iść na trekking w Ekwadorze, gdzie wiele osób było i przekonuje w poradnikach, że to trekking na trzy dni, bądź gotów, że wszystko może się posypać. Pamiętaj, że informacje, które ktoś zawarł w swoich poradach, dotyczą tej osoby i warunków, w jakich ta osoba przemierzyła szlak. Niekoniecznie ciebie.
____________________
Wbijajcie na 8a, na wybrany sprzęt pojawiły się promocje do 70%!
Promocja nazywa się winter sale
Widzieliście już nową promkę na Sportano? Z kodem Spring rabaty do 20%
A na skalniku nawet do 30% taniej!
____________________
Przykład? Podczas trekkingu w Kolumbii, proste wejście na 4700m, niewymagające wspinaczki, moja żona dostała choroby wysokościowej. Poważnej. I cały plan, planowany czas przejścia i powrotu, trafił szlag. Niewiele brakowało, a musielibyśmy nocować na tym pustkowiu.
Wracając więc do punktu – pakowanie. Zgodnie z teorią Christophera van Tilburga, autora książki “Mountain rescue doctor”, powinniśmy zawsze, jeśli istnieje ryzyko zabłądzenia, mieć przy sobie kilka przedmiotów:
- Dodatkowe jedzenie. Waży niewiele, zwłaszcza jeśli to wysokoenergetyczne posiłki. A może mieć kluczowe znaczenie – utrzyma cię w dobrym nastroju, nie skłaniającym do podejmowania chaotycznych decyzji w panice i głodzie.
- Zalaminowaną mapę. Dzięki papierowej mapie z łatwością znajdziesz punkty orientacyjne, by wrócić na szlak lub do cywilizacji.
- GPS – choćby w telefonie. I oczywiście – mapy offline. To rozwiązanie nie zawsze się sprawdza i nie zawsze można na nim polegać, ale uważam, że jest niezbędne, podczas wędrówek w dziczy.
- Woda lub coś, co pozwoli ją uzdatniać – tabletki np. Aqua Javel lub filtr (ja używam Sawyer Mini).
- Dodatkowe ubrania. Zawsze w cenie 😉 Można z nich zrobić prowizoryczny śpiwór, albo po prostu przebrać, by poczuć się świeżej.
- Apteczka pierwszej pomocy.
- Płaszcz przeciwdeszczowy lub ponczo.
- Źródło ognia.
- Latarkę.
Planowanie
Etap planowania jest niezwykle ważny. Nie kupuj nowego super wypasionego GPSa i od razu nie próbuj użyć go w wymagających górach, gdzieś na pustkowiach np. Azji Centralnej. Jeśli okaże się, że coś jest nie tak, będziesz miał problem.
Nowe urządzenia sprawdź w łatwym terenie. Poznaj też swoje własne ograniczenia. Nie sugeruj się tylko pięknymi zdjęciami z internetu podczas planowania, sugeruj się opisem i MAPĄ!

Kiedy planujesz trasę, sprawdź jak przebiega szlak, zobacz po warstwicach, czy będzie bardzo stromo, czy są jakieś miejsca, gdzie w newralgicznych punktach łatwo zgubić drogę.
By nie zgubić się w górach trzeba również mieć dobry awaryjny plan powrotu. Sprawdź przed wyjściem na szlak, gdzie są jego odnogi, gdzie awaryjnie będzie można zejść do cywilizacji.
Taki plan przydaje się nie tylko, gdy się zgubisz, ale i gdy będziesz wyczerpany i nie dasz rady kontynuować trudnego trekkingu. Przykładem jest Orla Perć, która od Zawratu jest jednokierunkowa. Warto wiedzieć, gdzie będą zejścia “awaryjne” jeśli nie dasz rady kontynuować. Wtedy wiesz, że np. musisz dojść do Koziego Wierchu i tam możesz spokojnie zejść na dół, nie kontynuując drogi w kierunku granatów.
Pozostawienie informacji
Kiedyś cecha oczywista również i w Polsce, dziś coraz rzadsza. Sporo osób ma się za samotnych wilków, zdobywców. Ale w przypadku, gdy nikt nie wie, gdzie jesteś, nikt nie będzie wiedział, gdzie cię szukać. Wyruszając w nieznane poinformuj o swoim przewidywanym planie najbliższych. Albo choćby kolegów z hostelu lub strażnika w parku narodowym. Spraw, by ktoś wiedział, jaki masz plan. Dzięki takiej informacji, gdyby coś poszło nie tak jak trzeba, będzie wiadomo, gdzie cię szukać by udzielić ci pomocy!

Peru, 2020
Nie zawsze ufaj urządzeniom!
Wraz ze wzrostem ilości urządzeń nawigacyjnych, jak na ironię, zwiększyła się ilość ludzi, którzy gubią szlak! Wydaje im się, że idąc ślepo za wgraną mapą, podążają właściwą drogą. Oprócz GPSa warto jednak użyć oczu i jeśli coś nam nie pasuje, spróbować omijać przeszkody na własną rękę, z papierową mapą.
W urządzeniach nawigacyjnych mapy wgrywane są z dużym opóźnieniem. Np nawigacja drogowa Igo Primo wydając aktualizację map, daje nam mapy aktualne ze stanem dróg 9 miesięcy przed aktualizacją. Tyle czasu trwa wprowadzenie i naniesienie zmian na mapy. A jeśli chodzi o nawigacje górskie, czas ten bywa czasem nawet dłuższy.
Jeśli lokalne parki zmienią przebieg szlaku z jakichkolwiek powodów, zmiany na mapach elektronicznych pojawiają się często rok po wprowadzeniu tych zmian! Dlatego warto szukać drogowskazów, a nawigacji elektronicznej używać do pomocy, a nie jako głównego przewodnika!
Jeśli podejrzewasz, że się zgubiłeś…
Nigdy nie idź do przodu. Ratownicy górscy potwierdzają, że dalsza droga w nieznane prawie nigdy nie kończy się znalezieniem rozwiązania. A tylko dalszym błądzeniem lub nawet kręceniem się w kółko.
Jeśli podejrzewasz, że się zgubiłeś, powinieneś spróbować wrócić do ostatniego charakterystycznego punktu na mapie. Dzięki temu łatwiej będzie ci odnaleźć szlak. Wiem, że czasami jest ciężko, bo myślisz – już tyle przeszedłem, a teraz mam wracać? Nie chce mi się… a to błąd! Masz wracać. I znaleźć właściwą drogę, zamiast brnąć w nieznane.
Ja sam nie policzę iledziesiąt razy zgubiłem w życiu szlak. Zgubiłem go podczas podejścia na jeziora Kolsay w Kazachstanie, zgubiłem w czasie poszukiwań gorących źródeł na Tajwanie, wielokrotnie zgubiłem w Ekwadorze próbując podążać starymi Inkaskimi drogami. Wreszcie gubiłem kilka razy w Beskidzie Niskim podczas przechodzenia Głównego Szlaku Beskidzkiego (akurat była wycinka drzew, a wraz z nią, wycinka drogowskazów…). I zawsze, gdy podejrzewałem, że coś jest nie tak. Że szlak zanika. Że już powinienem być przy rzece, a tu jej nawet nie słychać… wracałem. Szukałem ostatniego charakterystycznego punktu i od niego kontynuowałem podróż. Zdarzało się, że zawróciłem z dobrej drogi, niesłusznie przypuszczając, że się zgubiłem… ale lepsze to, niż nie zawrócić z błędnej ścieżki i zgubić się całkowicie.
Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden przykład. Schodząc z przełęczy Ala Kul w Kirgistanie wiedziałem, że po zejściu na poziom pastwisk, trzeba będzie przekroczyć rzekę. Jeden facet, który przez chwilę z nami szedł, ale wysforował się na przód, tego najwyraźniej nie wiedział. Spotkaliśmy się wieczorem – ominął punkt, gdzie dało się przekroczyć rzekę (w Kirgistanie NIE MA ŻADNYCH ZNAKÓW, trzeba to robić “na czuja”). Doszedł do martwego punktu – rwąca rzeka z jednej strony, pionowe skały z drugiej. Nadrobił prawie 10 km….
Kiedy wiesz, że na pewno się zgubiłeś
Nie panikuj. Wykrzykiwanie przekleństw, strach, panika, bieganie jak oszalały, tylko pogrążą twoją sytuację. Przez paniczne zachowanie łatwo zapomnisz – skąd przyszedłeś. Zacznij od tego, żeby spokojnie usiąść. Zjedz coś małego, napij się kawy jeśli masz kuchenkę, zjedz czekolady. Uspokój myśli. Badania dowodzą, że najczęściej panikują osoby, które nie mają żadnego planu awaryjnego. Ale ty przeczytałeś ten artykuł, więc masz plan!
Jeśli jesteś pewien, że wiesz, skąd przyszedłeś, to postępuj dokładnie tak, jak poradziłem ci w poprzednim punkcie. Wróć do ostatniego charakterystycznego punktu.
Jeśli jednak miałeś plan, by dziś wrócić do cywilizacji, a wszystko się posypało, nie masz zielonego pojęcia gdzie się znalazłeś i jak wrócić, a na dodatek zbliża się noc… Wtedy pamiętaj o kilku rzeczach.
- Oznacz jakoś miejsce/kierunek z którego przyszedłeś. Wiem, że dziś jesteś pewien, gdzie iść z powrotem, ale rano to wszystko może zupełnie inaczej wyglądać.
- Nie próbuj iść nocą! Nawet przy świetle świetnej latarki, jeśli się zgubiłeś, obstawiam 10 do jednego, że zamiast sobie pomóc, pogorszysz tylko swoją sytuację.
- Upewnij się, że masz wodę. I zupełnie nie przejmuj się jedzeniem. Nie zjedzenie niczego, wbrew obiegowym opiniom, nie uszkodzi cię w żaden sposób nawet przez dwa dni. Będziesz tylko bardziej senny, nerwowy i osłabiony (sprawdzałem to na sobie). Jeśli nie masz wody, znajdź ją – może być woda z rzeki do przefiltrowania, strumyka, deszczówka, jeśli pada.
- Znajdź suche miejsce. Nie ma nic gorszego, niż spanie w mokrym terenie. Nie chcę cię tutaj uczyć budowania prowizorycznych szałasów i surwiwalu, ale zaimprowizowanie koca NRC z apteczki jako zadaszenia nie jest specjalnie trudne 🙂
- Zdarzyło mi się dwa razy utknąć, nie będąc przygotowanym na nocleg (myślałem, że skończę trasę w jeden dzień, raz w Szwajcarii i raz we Francji). Oto kroki, które wykonałem. Rozwiesiłem ponczo jako skośny dach, na drzewach. Nazbierałem gałązek drzew iglastych i zrobiłem z nich materac, przykrywając liśćmi (iglaki lubią kłuć). Pod głowę podłożyłem plecak, przykryłem się wszystkim co było w plecaku i tak spałem. Nie powiem, żeby było wygodnie, ale lepsze to niż siedzieć całą noc i tracić energię (i zmysły).

Bieszczady 2016
A po nocy….
Po pierwsze, nadal zachowuj spokój. Sprawdź drogę, którą wczoraj oznaczyłeś jako droga, z której przyszedłeś.
Jeśli nie masz pojęcia gdzie jesteś, to rozejrzyj się za wysokimi punktami, w których być może uda ci się złapać zasięg telefoniczny, ewentualnie z których będziesz miał lepszy widok na otaczający teren.
Rady ogólne w razie zagubienia się w górach
Jest kilka podstawowych zasad w przypadku, gdy zgubisz się w górach, których bezwzględnie należy przestrzegać. I od razu pragnę tutaj wyjaśnić – zdecydowana większość zamieszczonych tutaj porad dotyczy wypadów nie zimowych! Zgubienie się zimą będzie wymagać bardziej skomplikowanej strategii, której wyjaśnienia nie podejmuję się w tym artykule!
Jeśli szlak, na którym jesteś, jest dobrze oznakowany, to koniecznie spróbuj się odnaleźć na mapie i wyznaczyć trasę – którędy będzie bliżej do cywilizacji.
Jeśli jest nieznakowany, to nie próbuj przeć do przodu. Kiedy jest szansa, że się zgubiłeś, to prawdopodobieństwo, że wrócisz na właściwy szlak idąc przed siebie, są znikome. Zawróć i postaraj się odnaleźć drogę z której przyszedłeś.
Nie chodź nocą, jeśli się zgubiłeś. Nawet, jeśli w nocy będzie ci się wydawało, że mijasz charakterystyczne punkty, w dzień będą one wyglądały zupełnie inaczej. I nie będziesz w stanie ich rozpoznać.
Nie bój się zostać na noc w terenie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest przespanie się w górach, bądź lesie i szukanie wyjścia z sytuacji w świetle dnia, niż błądzenie nocą. Po pierwsze – w nocy prawie na pewno zupełnie się pogubisz. Po drugie, idąc nocą nie będziesz w stanie odtworzyć swojej ścieżki i nawet, jeśli znajdziesz zasięg telefoniczny, ciężko będzie ci powiedzieć ratownikom, którędy szedłeś.
Nie praktykuj “śnienia na jawie”. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono ankietę wśród osób, które zgubiły się w górach i parkach narodowych. Ponad 60% z nich odpowiadało, że nie było w stanie wrócić na poprzednią ścieżkę, bo zupełnie nie zwracali uwagę na otoczenie. Najczęstsze odpowiedzi na pytanie – dlaczego, były dwie. Pierwsza – cały czas sprawdzali trasę na telefonie. Tak zawierzyli nawigacji elektronicznej, że w ogóle nie zwracali uwagi na to, co mijają i nie byli w stanie odtworzyć charakterystycznych punktów. Drugą grupę stanowili podróżnicy w czasie złej pogody – deszczu, śniegu, wiatru. By ukryć twarz, często szli wpatrzeni w czubki własnych butów. Nie zwracając uwagi na szlak, więc później, gdy niechcący zboczyli z głównej drogi, nie wiedzieli nawet gdzie i kiedy to się stało.

Babia Góra, 2011
Podsumowanie
Góry górom nierówne. W Europie większość szlaków jest nieźle oznaczona, nieomal brak też ogromnych pustkowi, gdzie przez wiele dni nie ma żadnej cywilizacji (jedyne, z którymi się spotkałem, to Skandynawia). Ruszając jednak dalej, choćby do tak popularnej Gruzji, do krajów Azjatyckich, Ameryki Środkowej i Południowej – nie spodziewaj się takiego zagęszczenia miast i znaków jak u nas.
W Kazachstanie znaki na szlakach są tylko czasami, a jeśli są, to bardzo rzadkie i niezbyt widoczne. Kirgistan to nieomal brak oznaczeń – czasami lokalni przewodnicy ustawiają kopczyki kamieni robiące za znak, ale łatwo je przegapić. W Ekwadorze często początek szlaku jest oznaczony, a później…. nic. Radź sobie sam. Na Tajwanie istnieją wielodniowe szlaki (wymagające co najmniej 7 dni trekkingu) zupełnie pozbawione oznaczeń. W Kolumbii nie ma żadnych oznaczeń poza parkami narodowymi. Jak więc widzisz, nie wszędzie ludzie są tak niańczeni i rozpieszczeni jak w Europie. Wybierając się gdzieś dalej, podejmując wyzwanie, pamiętaj, by posiadać choćby podstawową wiedzę z zakresu – jak sobie radzić, gdy coś pójdzie nie tak.
I uwierz mi. Coś pójdzie nie tak jak planowałeś. Zawsze coś się posypie. Coś się zmieni na szlaku, będzie załamanie pogody i zgubisz drogę szukając zadaszenia. Nie ma szans, by wszystko przebiegało zawsze płynnie i w stu procentach zgodnie z planem.
Dzięki za przydatny artykuł. Akurat pod koniec miesiąca wybieram się w Beskidy, więc będę wiedziała jak się przygotować, aby się nie zgubić. Tego akurat sobie nie życzę 😉
Tego nikomu się nie życzy 🙂
Za to ja Tobie życzę udanego wypadu 🙂
Mała dygresja.Dostałeś trzy zdania komentarza, a ja : piękne zdjęcia. Brak słów, nikt nie napisze merytorycznego komentarza. Teraz do rzeczy. Piszesz o wędrówkach górskich.Bardzo mądre rady z Twojego doświadczenia.Beztroska i głupota ludzi jest porażająca, o czym słyszymy codziennie w mediach.Marek był kiedyś przewodnikiem górskim, więc on się świetnie orientuje, ja nie i nie odważyłabym się sama iść w góry w klapkach i z rozładowanym telefonem.Takie rzeczy,jak wiesz, się zdarzają. Nam razem zdarzyło się wiele razy zgubić drogę w Iranie, czy w Azji, ale zawsze zwyciężało doświadczenie i zdrowy rozsądek.Oczywiście mowa o podróży samochodem.Masz ogromne doświadczenie i fajnie,że się tym dzielisz.Oby… Czytaj więcej »
Oj tak! Urządzeniom ufać nie można, ostatnio widziałam kilka przykładów, kiedy GPS wyprowadził w pole (choć dobre określenie to nie jest) turystów idących po górach.
Świetne wskazówki na pewno komuś się przydadzą.