10 faktów i mitów na temat bezpieczeństwa w Ameryce Południowej
O Ameryce Południowej można by napisać wiele książek. I, jak nie trudno się domyślić, napisano. Jednym z tematów przewodnich, które pojawiają się wśród osób chcących wybrać się na ten ogromny kontynent, jest bezpieczeństwo. Jeśli chodzi o tę akurat część świata, narosło wokół tego tematu mnóstwo teorii i opinii. Jako, że w Ameryce Południowej spędziłem wiele miesięcy, poruszając się od północnej Kolumbii, po najbardziej wysunięty na południe kawałek Argentyny – Ushuaię, myślę, że mogę spokojnie podzielić się opiniami na temat bezpieczeństwa na tym kontynencie. A także potwierdzić bądź obalić pewne mity o bezpieczeństwie w Ameryce Łacińskiej.
Moje podróżowanie to podróżowanie z plecakiem, mnóstwo kontaktu z obcymi ludźmi, korzystanie z lokalnego transportu, jazda autostopem, spanie w prywatnych domach u ludzi, korzystając z ich gościnności bądź w wieloosobowych pokojach hostelowych. Zwiedzanie również samodzielne, nie w dużych, zorganizowanych grupach. Dlatego myślę, że mój kontakt z lokalnym światem jest o wiele bliższy, niż gdybym podróżował wraz z biurem podróży i ciągle znajdował się pod opieką pilota i przewodnika.
Było by krzywdzącym stwierdzić, że bezpieczeństwo w Ameryce Południowej wszędzie jest takie samo, jednakże są pewne reguły, które można zastosować jako, powiedzmy, reguły ogólne. Pasujące do nieomal wszystkich krajów. Nie chcę w tym artykule generalizować na temat krajów Ameryki Południowej, bo tak jak i w Europie – różnią się niesamowicie. Postarałem się jednak wyciągnąć pewną średnią, o której chciałbym napisać.
Przechodzimy jednak do rzeczy, czyli do potwierdzeń lub zaprzeczeń na temat stereotypów o bezpieczeństwie w Ameryce Południowej.
1. W Ameryce Południowej są miejsca, gdzie zdarzają się brutalne napady z użyciem broni lub powodujące zagrożenie dla życia.
Prawda. W wielu krajach Ameryki Południowej są bardzo niebezpieczne miejsca. Północna część Bogoty w Kolumbii, tereny przy granicy z Wenezuelą (FARC i tego typu organizacje), plantacje koki do produkcji kokainy, fawele (slumsy). I dokładnie tak samo jest w… Europie. Też są miejsca, w które jako turysta nigdy, przenigdy by nie wszedł. Są takie dzielnice w Londynie, Kopenhadze, czy choćby nasza Nowa Huta, gdzie wejście wiąże się z bardzo dużym ryzykiem.
Czy można coś na to poradzić? Oczywiście! Po pierwsze – nie wchodzić w miejsca, gdzie kręci się dużo podejrzanych typów, którzy zbyt nadgorliwie nas obserwują. Po drugie – zapytać mieszkańców. Mieszkańcy danych miast zawsze bardzo chętnie dawali wskazówki, gdzie warto, a gdzie absolutnie nie wolno, wchodzić. Pytałem w każdym większym mieście – przechodniów, sprzedawców, policjantów. W Santiago de Chile nawet protestujący, rzucający butelkami w policję, powiedzieli mi, gdzie nie chodzić jak nie chce się oberwać przypadkiem od policji, wzięty za manifestanta.
Po drugie – przyda się zrobienie małego researchu i zerknięcie na mapę, przed przyjazdem w dane miejsce, oraz poczytanie co nieco o miastach i miejscach, które pragniemy odwiedzić. Bardzo często w lokalnych przewodnikach zaznaczone są miejsca, do których udawać się nie powinno.
2. W Ameryce Południowej jest mnóstwo kieszonkowców.
Prawda. Zwłaszcza w zatłoczonych centrach miast i komunikacji publicznej. Dlatego warto wartościowe rzeczy trzymać bezpiecznie, plecak miejski nosić z przodu (zresztą zobaczysz, że praktycznie wszyscy lokalni mieszkańcy mają plecaki z przodu), a plecak wyprawowy zamknięty w pokrowiec przeciwdeszczowy. Oczywiście stosować podstawy i nie obnosić się z drogim sprzętem i dużą ilością gotówki. W zależności od kraju, złodzieje mają różne metody “pracy”.
____________________
Widzieliście już nową promkę na Sportano? Z kodem Spring rabaty do 20%
A na skalniku nawet do 30% taniej!
____________________
W Kolumbii, zwłaszcza na zatłoczonych przystankach autobusowych, złodzieje dość często kradną w momencie wchodzenia do autobusu, gdy ścisk ludzi nieomal nie pozwala na reakcję. Ale np. w Chile widziałem zupełnie inny styl. Złodzieje w Santiago często byli elegancko ubrani i kręcili się przed wejściem do niewielkich sklepów – np z elektroniką lub akcesoriami turystycznymi. Jak działali?

Otóż niby przyglądali się ladom sklepowym tuż obok wejścia, ale tak naprawdę bacznie obserwowali to co się dzieje i kto wchodzi do sklepu, jeśli ty decydowałeś się wejść, to oni pół sekundy za tobą. Nic nie podejrzewasz – wydaje ci się, że to klient, który coś wypatrzył i też zdecydował się wejść, kiedy otwierasz drzwi to “niechcący” na ciebie wpadają. I co się dzieje? Twój umysł jest zdekoncentrowany – myślałeś o tym, co chcesz kupić, otwierałeś drzwi, ktoś na ciebie wpadł, a w tym samym momencie coś ci ginie z kieszeni. Złodziej przeprasza i, niby rezygnując z zakupu, oddala się.
O tej metodzie dowiedziałem się z przypadku, nieomal padając ofiarą takiego złodzieja. Wchodziłem do sklepu z odzieżą outdoorową w Santiago de Chile i facet próbował na mnie wpaść, tyle że…. zniszczyła go moja kultura, bo myślałem, że to jakiś klient i sięgając do klamki ze sklepu natychmiast odwróciłem się do niego bokiem, chcąc go przepuścić i ustąpić mu miejsca. Widziałem, że się zmieszał i szybko odszedł. Dopiero sprzedawca powiedział mi, że prawie zostałem okradziony. Później, obserwując sklepy, zauważyłem więcej takich gagatków.
3. W Ameryce Południowej często kradną bagaż z luku w autobusach
Fałsz. Nieomal każda firma przewozowa od Kolumbii, przez Ekwador, Boliwię, Peru, Chile, po Argentynę, daje ci bilecik na bagaż. W przypadku, gdyby twój bagaż zaginął, kierowca byłby za to odpowiedzialny, a ty miałbyś dowód w postaci biletu z numerem bagażu. I mimo, że przejechałem łącznie ponad 7000km autobusami, od najgorszej i najtańszej klasy, po ekskluzywne z łóżkami do spania, nigdy nikt mi nic z plecaka nie ukradł.

Oczywiście, wszystkie cenne przedmioty, jak paszport, pieniądze czy laptop zawsze miałem w bagażu podręcznym.
W Ameryce Południowej w autobusach dla bagażu większym zagrożeniem jest… inny bagaż. I stan techniczny pojazdów. Po pierwsze, czasami autobus jest dziurawy, więc w czasie deszczu do luku bagażowego dostaje się mnóstwo wody. Warto zawsze pakować plecak w pokrowcu przeciwdeszczowym. Do tego – tam jedzie wszystko, nie tylko walizki – opony, kanistry z olejem, cement – co kto ma do przewiezienia. Tak, zdarzyło mi się, że wyciągnąłem plecak ociekający olejem kuchennym i zajęło mi sporo czasu doczyszczenie tego. Niestety, prócz pokrowca nie ma na to rady.
4. W Ameryce Południowej jeżdżą fałszywe taksówki
Już nie prawda. Ten proceder został skutecznie wyeliminowany, więc już się nie zdarza. W tej chwili taksówkarze muszą mieć specjalne plakietki, oznaczenia, a zdecydowana większość ludzi korzysta z aplikacji do zamawiania taksówek niż łapiąc je na ulicach – tak jest po prostu taniej.
Podstawowa zasada to, na wszelki wypadek, nigdy nie wchodzić do taksówek w których kierowca nie jest sam.
Osobiście korzystałem z taksówek łapanych na ulicach, z Ubera, z lokalnych aplikacji i nigdy nie miałem żadnych przykrych przygód. Nie poznałem również nikogo, kto by takowe miał. Z tego, czego udało mi się dowiedzieć, najczęściej zdarzy się, że taksówkarz pojeździ w kółko by naciągnąć nas trochę, niż by nam faktycznie zagrozić. Opisałem ten proceder w poniższym artykule, punkt trzeci.
Inne artykuły powiązane z Ameryką Południową:
5. W Ameryce Południowej trzeba trzymać się z dala od biedaków i bezdomnych
Fałsz. Fałsz. Fałsz! Jeden z najgłupszych mitów, które udało mi się usłyszeć. Niebezpieczna jest bieda + gangi, a nie bieda sama w sobie. Ludzie biedni w Ameryce Południowej często mają bogatą historię, a po prostu ich życie źle się potoczyło i wiodą los, jaki możemy zobaczyć. Bieda jest nieomal wszędzie i trzeba się do niej przyzwyczaić, ale nie trzeba przed nią uciekać.
Miałem okazję na przykład kupić obiad bezdomnemu, leżącemu na ulicy w Santa Marta w Kolumbii. Okazało się, że to profesor z uniwersytetu w Caracas, ale po tym co stało się w Wenezueli, lepiej żyje mu się jako żebrakowi w Kolumbii. Niestety, takich historii było więcej, a ogromne grono bezdomnych stanowili uciekinierzy z Wenezueli. I w żaden sposób nie stanowili zagrożenia. Byli biedni, nie mieli nic, ale nadal mieli wielkie serca.
6. Jak nie znasz hiszpańskiego/portugalskiego to nikt ci nie pomoże
Fałsz. Oczywiście, że znajomość choć podstaw tych języków znacznie ułatwi ci życie, ale… Latynosi to nie Europejczycy! Najczęściej nigdzie się nie spieszą, bardzo chętnie poczekają aż spróbujesz coś objaśnić “rękami”, nie mają problemu z tym, że musisz naskrobać dłuższą wiadomość na translatorze w telefonie. Bariera językowa nie stanowi żadnego problemu w Ameryce Południowej!
7. W Ameryce Południowej lepiej nie wdawać się w pogawędki z nieznajomymi
Fałsz! Latynosi chętnie podchodzą do nas, zagadują, nie ma czegoś takiego jak wstyd przed nieznajomym (chyba że wśród Indian, oni są dość nieufni). Nawet nie policzę ile razy ktoś przyszedł, żeby zapytać skąd jestem albo jak mi się dane miejsce podoba. Często ktoś znienacka zaczepiał mnie i mówił, co warto zobaczyć, a gdzie lepiej nie wchodzić.

Tylko i wyłącznie rozmawiając z lokalnymi ludźmi możemy wniknąć w kulturę, poznać ich myśli i móc doświadczyć tego wspaniałego kontynentu bardziej. Niestety, jeśli ktoś jest tylko zestresowanym Instagramerem, który porusza się wyłącznie od punktu A do punktu B by zrobić zdjęcie zabytkowi, czy szczytowi, to nie ma szans by poznać lokalną kulturę. Bo czym jest poznawanie kultury, jak nie kontaktem z mieszkańcami? Przyrodę można poznać, idąc w góry lub do parku narodowego. Historię – zwiedzając muzea. A kulturę – tylko rozmawiając z tubylcami.
8. W Ameryce Południowej lepiej nie pokazywać, że ma się telefon
Fałsz. I wierutna bzdura. Żyjemy w takich czasach, w których praktycznie każdy ma telefon – lepszy lub gorszy. W każdym mieście Ameryki Łacińskiej ludzie chodzą z telefonem w ręce, robią zdjęcia smartfonami, piszą i publikują w mediach społecznościowych. Oczywiście warto nie szpanować najnowszymi modelami ludziom przed oczami, ale nie ma co popadać w paranoję. Telefony komórkowe weszły tak głęboko w życie całych kontynentów, że ich posiadanie wcale nie jest już wyznacznikiem zamożności.

9. W Ameryce Południowej kasjerzy często oszukują wydając resztę
Półprawda. Prawda, że BARDZO CZĘSTO wydano mi złą kwotę, niezależnie od kraju, ale… w większości wypadków była to reszta na niekorzyść kasjera. Nie wiem z czego to wynika – ze stresu sprzedawcy obsługującego obcokrajowca, z roztargnienia czy słabych umiejętności matematycznych. Nie mam pojęcia, ale ludzie często się mylą i to w obie strony, warto więc zawsze przeliczyć dokładnie resztę.
10. W Ameryce Południowej lepiej trzymać się z dala od policji.
Fałsz. Słyszałem to kilkakrotnie, że policja tam to bandyci, złodzieje, oszuści. Nic bardziej mylnego. Policjanci, jak i cywile, są często nami zainteresowani i czują się w obowiązku nam pomagać.
Gdy żona zgubiła kamerę na terminalu autobusowym w Argentynie, to policja poblokowała wyjścia i próbowała nam pomóc.
W Kolumbii w czasie zamieszek, gdy policja była “pod długą bronią”, trzech policjantów obeszło cały ogromny terminal autobusowy, żeby nam znaleźć najtańszy bilet do naszej destynacji. Później kazali czekać i sami szukali kogoś, kto będzie znał angielski, żeby tłumaczyć.
Ani razy nie spotkała mnie żadna przykrość ze strony służb mundurowych w całej Ameryce Południowej.
Podsumowanie – to Ameryka Południowa jest bezpieczna, czy nie?
Jednym słowem – TAK.
Najwięcej złych opinii o tym kontynencie słyszałem od kanapowych znawców świata, którzy całą wiedzę czerpią “ze sprawdzonych źródeł”, czyli telewizji. A po tym, co telewizja zrobiła ludziom z głów w czasie koronawirusa, jestem w 100% przekonany, że większość informacji to tworzone pod publiczkę materiały, mające na celu wywołać panikę. Bądź negatywne reakcje.
Podróżując po Ameryce Południowej należy zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa, takie, jak wszędzie. Powiedziałbym, że coś jak w Polsce w latach 2000-2010. I absolutnie nic więcej.
NIE DAĆ SIĘ ZWARIOWAĆ! To absolutna podstawa. Spotkałem wielu podróżników, głównie z USA, którzy naczytawszy się panicznych artykułów, przemieszczali się po miastach Ameryki Łacińskiej szybko, ukradkiem, chowając telefony i starając się jak najbardziej ukryć przed tubylcami. Jedząc tylko w “turystycznych” restauracjach i omijając lokalne markety. Niestety, ich metoda była bardzo zła z dwóch powodów. Po pierwsze – osiągnęli efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego – zwracając na siebie jeszcze większą uwagę dziwacznym zachowaniem. Po drugie – taka podróż to trochę jak bity pies w tłumie, z głową w dół, szybko przemykając pomiędzy ludzkimi nogami – nic nie warta!
Uważam, że cała Ameryka Południowa to fantastyczne miejsce, pełne historii, oszałamiającej przyrody i niesamowitych, gościnnych i szalonych Latynosów, którzy nagle z niczego potrafią zacząć tańczyć salsę w autobusie.
Dzięki za konkretny i merytoryczny artykuł! Bardzo dużo się z niego dowiedziałam. Mimo, że na razie nie wybieram się w podróż do Ameryki Południowej to bardzo dobrze dowiedzieć się więcej i poszerzyć swoje horyzonty 🙂
Nigdy nie mów nigdy, może jednego dnia się przyda 🙂
Dziękuję za rzeczowy i przystępnie opracowany artykuł!
Bardzo mnie cieszy, że się podoba, zapraszam po więcej 🙂
Hmmm… wrzucanie całej Ameryki Południowej do jednego worka jest jednak trochę karkołomne. Tak samo jak dziwnie byłoby stworzyć taki artykuł o jakimkolwiek innym kontynencie 🙁
Na początku też mi się tak wydawało, ale po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że jednak te kraje są w pewnych kwestiach na tyle podobne, że takie porównanie ma sens. Podobni ludzie, przekonania, poglądy, zachowania. Wiadomo, że Chile będzie generalnie bardziej bezpieczne niż Kolumbia, ale jak trafisz na zamieszki tak jak ja, to nikt nie będzie patrzył, czy swój czy obcy. Pewne kraje czasami można ujednolicić. Np poziom bezpieczeństwa na Bałkanach jest bardzo zbliżony, niezależnie od kraju. Wiadomo – Rumunia będzie bardziej bezpieczna niż Albania, ale to nadal bardzo podobny poziom. Rosja, Białoruś, Ukraina również są stosunkowo podobne. Tylko dlatego… Czytaj więcej »
Przepraszam Cię ale wrzucanie Rumuni i Albanii, Rosji i Ukrainy czy Peru i np Boliwii (komuna, powiązania z Kubą, Rosją etc, inny stan umysłu po prostu) to nieporozumienie. Niemniej jednak artykuł inspirujący i zmuszający do wspomnień i refleksji jak to drzewiej bywało, żeby nie powiedzieć świetny
Nie wiem czy kiedykolwiek się wybiorę do Ameryki Południowej, ale te informacje są mega ciekawe. Przyda się, jak się w końcu zdecyduję na wyjazd!
Tylko nie zapomnij wrócić 🙂
Zgadam się w każdym punkcie, Ameryka Południowa jest cudowna i nigdy nie spotkało nas nic nieprzyjemnego. Kiedyś w Bogocie zawędrowaliśmy za daleko, ludzie machali z drugiej strony ulicy, żeby schować aparat. to było komiczne. Policja nas zatrzymywała, żeby zapytać czy wszystko w porządku, czy moga pomóc. Szczególnie lubię Kolumbię, pozdrawiam:)
Ja się W Kolumbii bardzo zakochałem jak dojechałem w góry, w okolice el coce❤️
Jak czytałam ten wpis to pomyślałam sobie „jak fajnie dowiedzieć się takich rzeczy od osoby, która faktycznie na własnej skórze doświadczyła przebywania w Ameryce Południowej i na własne oczy zobaczyła jak to wygląda”, a Ty pod koniec wpisu napisałeś dokładnie o tym samym. 😉 Mega wpis, z którego dowiedziałam się naprawdę sporo nowych rzeczy, których mam wrażenie można dowiedzieć się naprawdę od kogoś kto dobrze poznał to miejsce. ☺️ A tańczenie salsy w autobusie jak dla mnie wymiata! ❤️
Świetny artykuł, przeczytałam jednym tchem:) Dzięki!!!
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Śledzę temat bo ponownie wyjeżdżam do AmPłd. Byłem w Kolumbii, Peru i Brazylii w roku 2000 i też stwierdziłem ze było bezpiecznie a bywałem w wielu podejrzanych miejscach. Mimo wszystko choć uważam się za osobę rozsądną to 2x mnie okradziono w tym jeden to zuchwały rabunek z użyciem noża i jeden raz dałem się oszukać zwykłym rzezimieszkom z ulicy ale nie dałem za wygraną i cześć pieniędzy odzyskałem. Należy być po prostu czujnym i mieć intuicję.
W pełni się zgadzam. Ja miałem raz wrażenie w Kolumbii, że ktoś się do mnie przymierzał, ale chyba to, że zorientował się, że ja wiem, sprawiło, że odpuścił