Biwak – wszystko co musisz wiedzieć o biwakowaniu pod namiotem
Jako osoba chodząca po górach, często podczas wielodniowych wypraw, mam spore doświadczenie ze spania pod namiotem. Biwakowanie i namiot to dla mnie drugi dom. Ciężko powiedzieć, ile nocy spędziłem w życiu pod namiotem, ale liczba ta na pewno wynosi kilkaset. Po takiej ilości nocy spędzonych w terenie, naprawdę mam sporo pożytecznych porad, którymi chciałbym się podzielić. Napiszę również, jakich używam lub używałem namiotów, czym zaskarbiły sobie moją przychylność i czym mnie do siebie zraziły.
Nocowanie pod namiotem, kilka słów
Według mnie, nocowanie pod namiotem jest jedną z najlepszych opcji noclegowych, jakie możemy wybrać. Namiot daje nam swobodę przenocowania w każdych okolicznościach natury – w górach, lasach, nad rzekami czy w pobliżu jezior, oczywiście, tam gdzie jest to legalne. Namiot dodatkowo daje nam na tyle dobre schronienie, że w przeciwieństwie do spania pod chmurką, do pewnego stopnia zabezpiecza nas przed warunkami atmosferycznymi. Mówiąc krótko – namiot to wolność.
W wielu krajach, by wybrać się w góry, nie ma innej możliwości, niż zabranie ze sobą namiotu. Wielodniowe trekkingi w Azji Centralnej, Ameryce Południowej, na Tajwanie czy w Himalajach nauczyły mnie, że bez namiotu nie ma jak zorganizować trekkingu. Oczywiście, niektórzy wybierają zorganizowane wyprawy i wtedy nie martwią się sprawami obozowymi, jednak ja należę do tych, którzy wybierają samodzielne podróżowanie. Uwielbiam rozłożyć własny namiot, z dala od innych ludzi i cieszyć się nieskrępowanie naturą wokół.
W Polsce również mamy sporo opcji, jeśli chodzi o wyprawy z namiotem. Ja np. przechodziłem Główny Szlak Beskidzki, często wybierając właśnie taką formę noclegu.
Od czego zacząć biwakowanie pod namiotem?
Chyba najlepszą odpowiedzią będzie – od wyrobienia w sobie ochoty, by to zrobić. Sporo osób wzdryga się przed spędzaniem nocy pod namiotem, ponieważ boją się ciemności, lasu, zwierząt, ludzi itd. Wszystkimi tymi problemami zajmiemy się w dalszej części artykułu.
Drugą rzeczą będzie ustalenie naszych potrzeb. Zanim zdecydujemy się na zakup namiotu i zajmiemy się jego wyborem, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie – po co mi namiot? Czy będzie to wyjazd na zorganizowany kemping z dziećmi, czy namiot na długie, górskie wyprawy? Czy będziemy z niego korzystać tylko przy dobrej pogodzie, czy czeka nas jakieś biwakowanie ekstremalne, albo np. zimowe, w śniegu?
W poniższym artykule nie zajmę się namiotami przeznaczonymi na rodzinny wypad na pole kempingowe, połączone z luksusami (glamping) czy biwakowanie w wielkich namiotach wojskowych lub harcerskich. Skupię się na tym, co sam praktykuję – jak wybrać namiot w góry, czy na długą podróż z plecakiem.
Wybór namiotu na biwak
Podstawowymi parametrami, którymi musimy kierować się przy wyborze namiotu, jest jego wielkość, waga oraz to, do czego będzie używany. Namioty pod względem wielkości, nadające się, by nosić je ze sobą w plecaku, w zasadzie można podzielić na 3 rodzaje – jedno, dwu i trzyosobowe.
____________________
Zobacz moje pomysły na prezenty świąteczne dla podróżników i góroholików!
____________________
Namioty jednoosobowe, to często tzw. norki. Są najlżejsze ze wszystkich namiotów, ich waga często nie przekracza jednego kilograma. Nadadzą się dla osób, które nie boją się zostawić ekwipunku na zewnątrz – wewnątrz jest zbyt mało miejsca, by pomieścić zarówno nas jak i duży plecak. Są również dobre dla osób, które nie potrzebują wiele komfortu, ale chcą oszczędzić miejsce w plecaku i nie nosić dodatkowej wagi.
Namioty dwuosobowe są większe, jak nazwa wskazuje, przeznaczone dla dwóch osób. Niektóre namioty można określić jako półtoraosobowe. Jest to namiot większy od norki, w którym jedna osoba może wygodnie spać i wsadzić do niego rzeczy na noc, ale zmieszczą się z nim dwie osoby, z tym, że wtedy duże plecaki zostają na zewnątrz.
Namioty trzyosobowe pozwalają wygodnie przespać się trzem osobom. Często są na tyle duże, że pomieszczą trzy osoby wraz z ekwipunkiem. Ich minusem jest większy rozmiar w plecaku i waga.
Moje namioty
Przez wiele lat biwakowania korzystałem z różnych namiotów. Pamiętam, że na początku miałem namiot z jakiegoś supermarketu za 80 zł i wściekałem się, że po pierwszym deszczu dosłownie w nim pływałem 🙂 I takich namiotów NIE POLECAM. W żadnym wypadku. No, chyba że wybierasz się na jakiś pojedynczy biwak i nie masz zamiaru z niego więcej korzystać, wtedy kupienie marketowego namiotu ma jakiś sens. Przejdźmy jednak dalej. Zacznę od namiotu, z którego obecnie korzystam najczęściej. Jest to namiot, który wcześniej określiłem jako półtoraosobowy.
Big Agnes Copper Spur Hv Ul2
Nie będę ukrywał. Była to moja najdroższa inwestycja, najbardziej przemyślana i najtrafniejsza jak dotychczas. Jest to namiot, z którego korzystałem na chwilę obecną około 70 razy w Tajwańskich górach, używałem go również w Indiach podczas 8 dniowego trekkingu wielkich jezior a także w buddyjskim regionie Ladakh, zarówno podczas przemierzania Markha Valley i zdobywania sześciotysięcznika Kang Yatse II.
Spałem w nim zarówno samemu, jak i w dwie osoby. Do maleństw nie należę – mam 184 cm wzrostu, 80 kg wagi i podczas kilku trekkingów dzieliłem namiot z osobą o podobnych wymiarach. Plecaki musiały zostać na zewnątrz, ale my spaliśmy normalnie i nie walczyliśmy ze sobą łokciami o miejsce.
Naniot ma wymiary sypialni 224 na 107 cm, wyposażony jest również w dwie komory wejściowe, po 71 cm każda. Waży 1,3 kg a po spakowaniu ma wymiary zaledwie 18 X 34 cm.
Przejdźmy jednak do rzeczy – dlaczego akurat ten namiot?
Powodów, by w niego zainwestować miałem kilka. Po pierwsze, często wyruszam w teren na wielodniowe wyprawy, jest więc dla mnie bardzo ważne, by mój plecak zajmował jak najmniej miejsca, a jednocześnie nie ważył zbyt wiele. Każdy dodatkowy kilogram to udręka, zwłaszcza podczas trudnych trekkingów. 1,3 kg to mniej, niż duża butelka wody. Nie lubię również, gdy jakieś dodatkowe rzeczy wiszą mi na plecaku, więc podoba mi się to, że namiot mogę schować w całości do dużego plecaka.
Namiot, mimo że wykonany z ultralekkich materiałów, jest solidny. Co było dla mnie ważne przy wyborze – posiada samonośną konstrukcję – nie trzeba go wspierać np. kijkiem trekkingowym. Dzięki takiej konstrukcji, nie muszę ze sobą nosić dodatkowych elementów, które muszą podtrzymywać dach i ściany. Big Agnes Copper Spur jest również bardzo wytrzymały. W Indiach na wysokości 5200m dopadła mnie śnieżyca połączona z mocnym wiatrem, który wręcz wyginał pałąki namiotu, sprawiając, że ten prawie się kładł, a mimo wszystko – materiał nie pękł, a pałąki się nie połamały. Pełen szacunek dla solidnej produkcji.
Namiot ten ma też cechę, którą uwielbiam – dwa boczne wejścia. Dzięki temu, śpiąc w dwie osoby, możemy wchodzić i wychodzić, nie przeszkadzając drugiej osobie. Na dodatek, nawet w 2 osoby, możemy otworzyć wejścia i np. gotować w przedsionkach. Jest to również doskonała metoda wentylacji w ciepłe dni.
Namiot jest dostępny w Polsce w dużych sklepach, takich jak 8a, które serdecznie polecam, zarówno za profesjonalizm jak i za sprowadzanie produktów najwyższej klasy.
Marabut Poligon II
Mój poprzedni namiot, który nazwałbym pancernym, jeśli miałbym go określić zaledwie jednym słowem. Marabut Poligon II to konstrukcja o wadze 2,8 kg i wymiarach sypialni 203 x 143 cm. Jest znacznie większy od opisywanego powyżej namiotu Big Agnes Copper Spur. Po spakowaniu ma wymiary 55 x 18 cm.
Jak już wspomniałem, jest większy niż opisywany wcześniej model z formy Big Agnes, jest również znacznie cięższy. Jednak w tym namiocie dwie osoby mogą spokojnie spędzić noc, wciągając do środka nawet wielkie, wyprawowe plecaki. Wędrowałem z tym namiotem po całej Azji Środkowej, śpiąc zarówno na stepie, w kazachskich górach, kirgiskich górach oraz często biwakując nad wodą. Między innymi podczas zdobywania przełęczy Ala Kul czy też na trekkingu nad jeziora Kolsay. Prócz tego, że nawet, gdy dzieliłem namiot z inną osobą i zawsze mieliśmy dużo miejsca, Marabut Poligon II kupił mnie jednym wydarzeniem. W Kirgistanie nad jeziorem Song Kul, na wysokości powyżej 3000m, nagle rozpętała się burza i zaczęło gradobicie. Z nieba leciał grad, przypominający ostry żwir. Ludzie, którzy obozowali dookoła, gdy gradobicie się skończyło, pokazywali swoje namioty – poszarpane, podziurawione. Poligon II stał nienaruszony, bez najmniejszej skazy na materiale.
Dodatkowo, firma Marabut ma wspaniały serwis – jeśli mamy jakieś problemy, chcemy wymienić ściany, podłogę, albo doszyć fartuchy śniegowe – Marabut to dla nas zrobi. Nie ma się co dziwić, dlaczego Polscy himalaiści często wybierają właśnie tę markę.
Naturehike Cloud up 2
Jest to namiot dla osób, które nie chcą wydawać ogromnych pieniędzy, ale chcą dostać porządny produkt, który będzie można używać latami. Osobiście, używałem Cloud Up 2 podczas rocznej wyprawy do Ameryki Południowej, śpiąc w nim zarówno na obrzeżach miast jak i w wysokich górach, podczas przemierzania Andów, głównie w Kolumbii, Ekwadorze i Peru. Sprawdził się znakomicie, mimo tego, że wielokrotnie dopadały mnie ulewne deszcze, nigdy nie zawiódł i nie przepuścił wody. Używałem go np. podczas ekwadorskiego Inca Trail czy Quilotoa Loop.
Naturehike Cloud up 2 waży 2,1 kg, ma wymiary sypialni 210 x 125 cm, plus przedsionek 60 cm, po spakowaniu wg. producenta ma wymiary 40 x 13 cm, jednak z doświadczenia powiem, że to raczej 45 x 18 cm.
O dziwo, mimo że Cloud Up 2 jest namiotem poniżej 1000 zł, pałąki i materiał również wytrzymują ciężkie warunki atmosferyczne, więc dla osób, które chcą dobry produkt w niższej cenie, sprawdzi się doskonale.
MSR Elixir 3
Zdecydowanie największy z moich namiotów. Elixir 3 z formy MSR waży 3,19 kg i ma wymiary sypialni 213 x 172 cm, po złożeniu zajmuje 60 x 24 cm. Po co mi tak duży namiot? Już wyjaśniam.
Stosuję go albo na wyprawach, gdzie chcę spać w trzy osoby. Dzielimy się wtedy poszczególnymi elementami, jedna osoba niesie pałąki i śledzie, druga materiał namiotu, a trzecia podłogę i tropik, wtedy waga rozkłada się w miarę równo pomiędzy uczestnikami wyprawy. Drugą opcją jest to, że idę w góry z dziewczyną, na niezbyt trudne szlaki i chcemy po prostu mieć bardzo wygodną sypialnię. Spanie w 2 osoby w 3 osobowym namiocie jest bardzo komfortowe.
Namiot MSR Elixir 3 sprawdził mi się nawet w czasie tajfunu. Wybrałem się na 4 dniowy trekking w góry i w pierwszy dzień dopadł mnie tajfun. Musiałem awaryjnie biwakować na 3200 m, będąc osłonięty przed wiatrem i w miejscu, którego nie zaleje w czasie ulewy. Ostatecznie, spędziłem wtedy 4 dni w namiocie – ulewa i wiatr były tak mocne, że dalsze wyjście na szlak było by zbyt niebezpieczne. Mimo, dosłownie, ściany wody padającej na namiot i huraganowego wiatru, MSR Elixir 3 wytrzymał bez szwanku. Używałem go m.in. na trasie Nenggao Andongjun
Kiedy sprawę namiotu mamy załatwioną, przejdźmy do kolejnych części ekwipunku biwakowego.
Śpiwór
Po namiocie jest to najważniejsza część ekwipunku, której zakup należy naprawdę dobrze przemyśleć. Tutaj również należy zachować ostrożność, ponieważ nie ma czegoś takiego jak śpiwór uniwersalny – do różnych zastosowań, pór roku, osób – stosuje się różne rodzaje śpiworów.
Pierwszym podziałem śpiworów jest podział na śpiwory puchowe oraz syntetyczne. Nie będziemy tutaj analizować szczegółowo wszystkich różnic, wyjaśnię więc jedynie te podstawowe. Śpiwory puchowe są lżejsze i mniejsze od syntetycznych, przy zachowaniu takich samych właściwości cieplnych. Śpiwory syntetyczne są większe i cięższe. Jednak dzisiejsza technologia poszła tak do przodu, że różnice są naprawdę niewielkie. Minusem śpiworów puchowych jest to, że nie są wodoodporne. Śpiwór syntetyczny, gdy zmoknie, zachowuje część właściwości cieplnych, puchowy – nie. Dodatkowo, śpiwór puchowy z czasem traci swoje właściwości. Wymaga więc znacznie większego dbania o jego stan.
Ważnym elementem jest temperatura, do której jest przeznaczony śpiwór. Zazwyczaj podane są trzy parametry – komfort, limit i ekstremum.
W skrócie – temperatura komfort to temperatura, do jakiej dorosły, przeciętny mężczyzna może spać w danym śpiworze, by nie marznąć. Limit, to najniższa temperatura, w której można używać danego śpiwora. Ekstremum to limit temperatury, gdzie śpiwór uchroni nas przed hipotermią, ale nocleg raczej nie będzie należał do najprzyjemniejszych.
Oczywiście, każdy z nas jest inny, jedni są ciepłolubni, inni – zimnolubni, nie ma więc idealnego śpiwora ani zakresu temperatur, którym należy się kierować podczas zakupu. Jeśli jesteś ciepłolubną osobą, nie patrz na temperaturę komfortu – kup cieplejszy śpiwór. Jeśli zamierzasz spać w temperaturze 0 stopni, a jesteś ciepłolubny, kup śpiwór z temperaturą komfortu minus 5.
Jeszcze jedną ważną rzeczą w doborze śpiwora, jeśli zdecydujemy się na puch, jest sprężystość. Określa ona, jak szybko puch się rozprężą, dzięki czemu, jak szybko uzyskuje dobre właściwości cieplne. Mówiąc w skrócie, parametr ten określa, jaka ilość puchu po rozprężeniu znajduje się w 1cm3 wypełnienia. Im więcej, tym cieplej, ale również – odrobinę ciężej.
Moje śpiwory
Keep On 0 stopni puchowy
Tego śpiwora nie da się kupić w Polsce, jednak mogę opisać jego właściwości. Jest to ręcznie wykonany na Tajwanie śpiwór puchowy z gęsiego puchu i sprężystości 850. Jego waga to 850g. Jest znakomity do podróżowania, kiedy temperatura nie spada poniżej zera. Co prawda zdarzało mi się w nim spać i przy minus 7 stopniach, jednak zaczynało mi być zimno i musiałem używać dodatkowych warstw ubrań, by zachować komfort cieplny.
Isuka Air Dryght 480 -6 stopni
Moim drugim śpiworem jest śpiwór japońskiej marki Isuka, model Air Dryght 480. Jest to ważący 870g śpiwór puchowy z temperaturą komfortu minus 6 stopni. Jego wypełnienie stanowi gęsi puch o sprężystości 750. Używam go wyłącznie zimą, gdy przychodzi spać w ujemnych temperaturach. Nawet przy zerze stopni jest dla mnie zdecydowanie zbyt ciepły.
Mata do spania
Trzecim podstawowym elementem wyposażenia biwakowego jest mata do spania. Od maty będzie zależał nasz komfort, ochrona przed nierównościami terenu oraz izolacja od podłoża. W skrócie – maty dzielą się na kilka rodzajów: karimaty, mapy pompowane, mapy piankowe i maty samopompujące.
Jako, że ten artykuł nie służy do szczegółowego omówienia typów mat, powiem tylko w skrócie – karimata jest najlżejsza, niezniszczalna, nie da się jej przebić tak, żeby przestała działać, ale najmniej chroni nas przed podłożem. Maty samopompujące jak nazwa wskazuje, pompują się same, są bardzo wygodne, również dość ciężko je przebić, ale są najcięższe. Maty piankowe są odrobinę większych rozmiarów, bardzo trudno je zniszczyć, ale bywają nieporęczne. Wreszcie maty pompowane wymagają za każdym razem napompowania, dobrze chronią i izolują od podłoża, ale najłatwiej je zniszczyć.
Ja osobiście preferuję maty pompowane. Z moich doświadczeń wynika, że izolują naprawdę bardzo dobrze, nawet w niskich temperaturach, do tego po złożeniu są małe i lekkie, zajmują tyle miejsca, co zrolowana kurtka. Jedyne co, to trzeba ostrożnie dobierać miejsce biwakowe i usunąć z niego ostre kamienie, gałęzie, korzenie itd. Należy zadbać, by maty nie przebić. Używam mat pompowanych od 7 lat i nie udało mi się ich przebić, choć miałem raz problem z uchodzącym powietrzem w okolicy zaworu, jednak niewielki zestaw naprawczy załatwił sprawę.
Moje maty
Forclaz Trekking 700 XL
Mata z Decathlonu, której używam od lat. Daje zabezpieczenie od podłoża, dobrze izoluje i jest tania. dodatkowo, nie udało mi się jej przebić, pomimo wielu lat używania. Jeśli temperatura nie spada poniżej zera stopni, nie czuję żadnego dyskomfortu, niezależnie od tego, czy namiot mam ustawiony na ziemi czy na kamieniach. Waży 600g.
Thermarest NeoAir XTherm
Jakiś czas temu nabyłem ten materac. Jest znacznie bardziej wytrzymały niż Forclaz, zrobiony jest z lepszego materiału. Jego grubość, 7,6cm, daje znakomitą izolację od podłoża, nawet w mroźne dni, kiedy temperatura spada dużo poniżej zera. Możesz zerknąć, jak wygląda ten materac.
Wyposażenie dodatkowe
Na biwaku nie obędzie się bez wyposażenia dodatkowego w postaci latarki, garnka, kuchenki, kartuszy z gazem itd. Nie będę się rozwodził nad zastosowaniem tych przedmiotów, wymienię tylko, jakich używam i jakie mi się sprawdzają. Można kliknąć w linki, by podejrzeć specyfikację techniczną i sprawdzić ceny.
Latarka – Obowiązkowa część ekwipunku w góry, ale również na biwak. Bez niej po zmroku nie da się nic ogarnąć. Używam Olight H2R od lat i bardzo sobie chwalę. Jest niezniszczalna, ma kilka trybów świecenia, bateria wytrzymuje nawet kilkadziesiąt godzin, a do tego można jej używać nawet pod wodą.
Garnki – Jak coś ugotować i zjeść, jeśli nie ma się naczyń? Obecnie używam garnka Sea To Summit Frontier Ultralight 1.3 L. Wystarcza mi, by ugotować pełny obiad czy zaparzyć herbatę. Waży zaledwie 202g. Co mi się w nim podoba, to składany uchwyt, który również służy do trzymania pokrywki. W pokrywce są wydrążone dziurki, jeśli zaparzymy herbatę granulowaną, można ją przefiltrować przez te dziurki, wylewając sam napar, a fusy zostaną na pokrywce.
Spork – Czyli widelco-łyżka. Używam Sea to Summit Frontier Ultralight. Waży zaledwie 9 gram, ale jest bardzo wytrzymały.
Kuchenka – używam bardzo starej, mega lekkiej i taniej kuchenki Go System Rapid GS 2013. Sprawdza się od lat bez zarzutu.
Kartusze z gazem – najczęściej używam kartuszy Coleman. W wersji 500g lub w wersji 300g
Scyzoryk – Victorinox Camper
Powerbank – używam powerbanka firmy Nitecore o pojemności 10 000 mAh. Jest to najlżejszy powerbank o tej pojemności dostępny w niskiej cenie, jaki udało mi się znaleźć. Potrafi ładować za pomocą złącza USB oraz USB -C.
Zabieram również ze sobą apteczkę pierwszej pomocy, cieplejsze ubrania (w zależności od sezonu), rękawiczki, czapkę (czasami zimno mi w głowę podczas spania), gąbkę, sól i pieprz i kilka gadżetów osobistych. Dzięki temu spędzam czas pod namiotem wygodnie i niczego mi nie brakuje.
Jak biwakować pod namiotem?
Przejdźmy do sedna, czyli do biwakowania. Najpierw musimy znaleźć miejsce, gdzie będziemy rozstawiać nasz namiot. Ważnym jest, by robić to, gdy jeszcze jest jasno. Rozpoczynanie biwaku po ciemku nie jest najlepszym pomysłem, możemy wtedy przeoczyć sporo rzeczy, niewidocznych nawet przy świetle dobrej latarki. Np. możemy nie zauważyć, że rozkładamy namiot na mrowisku czy tego, że tuż pod naszym namiotem są jakieś drobne odłamki szkła z potłuczonych butelek, co nie tylko może popsuć nam nocleg, ale i zniszczyć sprzęt.
Wybieramy miejsce do biwakowania pod namiotem
Wybierając miejsce do biwakowania, powinniśmy w miarę możliwości wybrać miejsce jak najbardziej płaskie. Jeśli będziemy nocować na spadzie, nawet niewielkim, to możemy się zsuwać podczas snu, co uniemożliwi komfortowy wypoczynek. Należy się również upewnić, że pod namiotem nie będzie żadnych ostrych kamieni, szkła, korzeni i gałęzi. Wszystkie takie dodatkowe elementy mogą naprawdę negatywnie wpłynąć na nasz nocleg, a dodatkowo – uszkodzić matę lub przebić sam namiot.
Podczas wybierania miejsca, należy się upewnić, że nie znajdujemy się w jakiejś niecce, zagłębieniu terenu, do którego spłynie woda w czasie deszczu. Nie ma nic gorszego, niż obudzić się w środku nocy i odkryć, że wszystko mamy zalane.
Unikamy również miejsc, gdzie będziemy zbyt eksponowani na wiatr. Nocleg na zboczu góry, albo na szczycie, może i wygląda romantycznie na zdjęciach, ale wyginający pałąki namiotu silny wiatr raczej nie przyczyni się do tego, byśmy dobrze wypoczęli.
Przed ustawieniem namiotu trzeba również sprawdzić, czy w miejscu, gdzie się rozbijamy, nie widać wyraźnych śladów zwierząt – może to być ich droga do wodopoju, więc jeśli zostaniemy tutaj na noc, możemy spodziewać się nocnych gości.
Dobrze by było, gdyby nasz nocleg był ulokowany w pobliżu jakiegoś źródła wody pitnej. Jak to mawiał mój dobry kolega, biwak bez dostępu do wody to “złe kung-fu”. Oczywiście, tutaj wszystko zależy od tego, gdzie akurat się znaleźliśmy i czasami nie ma wyboru – wodę trzeba przynieść samemu.
Rozbijamy namiot
Tutaj, zwłaszcza na polach namiotowych, można zobaczyć największy błąd, jaki popełniają początkujący biwakowicze – nie wiedzą, jak rozłożyć swój namiot. Nie jest to wielkim problemem, gdy rozbijamy się przy ładnej, bezwietrznej pogodzie, wcześnie po południu. Ale gdy z nieba leje jak z cebra, wieje porywisty wiatr, a ktoś walczy z namiotem, nie mając zielonego pojęcia – jak to działa, takie doświadczenie może być frustrujące. Dlatego zawsze, ale to zawsze, zanim po raz pierwszy wyjdziemy w teren z nowym namiotem, albo takim, który od kogoś pożyczyliśmy, trzeba rozłożyć go “na sucho” gdzieś na własnym podwórku albo w parku. Pozwoli nam to uniknąć nie tylko problemów z rozłożeniem, ale również upewni nas, że nie brakuje nam żadnego z kluczowych elementów. Co by się stało, gdybyś wyszedł na trekking w góry z nowym namiotem i na szczycie po całym dniu wędrówki, przekonał się, że producent nie zapakował tropiku?
Usuwamy drobne kamienie, szyszki i wszystko, co mogłoby uszkodzić namiot z podłoża i zaczynamy rozstawianie. Podczas rozkładania namiotu ważne jest, by wszystkie zamki pozostały zapięte. Unikamy nadmiernego naciągania materiału – lepiej rozłożyć go na luźno i dopiero potem zacząć dociąganie, by namiot był sztywny. Na samym końcu wbijamy śledzie, zarówno te, które będą trzymać namiot w razie wiatru, jak i te, które odciągną tropik od samego materiału wewnętrznego namiotu. Jeśli tropik będzie się stykał z materiałem wewnątrz namiotu, istnieje spora szansa, że w tym miejscu do środka dostanie się woda.
Biwakujemy pod namiotem
Kiedy mamy gotowy namiot, rozkładamy matę lub maty do spania, śpiwory i, jeśli rozmiar namiotu na to pozwala, wkładamy do środka swój ekwipunek. Należy jednak zachować ostrożność, by żadnym ostrym przedmiotem nie uszkodzić materiału naszego “domu”. Należy również unikać wypychania namiotu naszym plecakiem lub innymi, dużymi przedmiotami – tak jak napisałem wcześniej, ściany wnętrza nie powinny stykać się z tropikiem, jeśli to tylko możliwe.
Jeśli gotujemy podczas biwaku, najlepiej robić to na zewnątrz. Jeśli jednak pogoda nam na to nie pozwala, można gotować w przedsionku namiotu, jednak należy zachować szczególną ostrożność. Namiot może być albo łatwopalny, albo łatwy do stopienia. Kontakt z żywym ogniem lub nawet gorącą wodą, może uszkodzić materiał z którego jest wykonany. Jeśli gotujemy w przedsionku, koniecznie trzeba pamiętać o zachowaniu wentylacji. Gotowanie w namiocie, ze wszystkimi drzwiami zasuniętymi, może nas narazić na zatrucie dwutlenkiem węgla, co może prowadzić nawet do śmierci.
Jak uniknąć kondensacji podczas biwakowania pod namiotem?
Kiedy śpimy pod namiotem, to oczywiście oddychamy. Powoduje to powstawanie pary wodnej, którą pierwsza warstwa materiału namiotu odprowadzi na zewnątrz. Para wodna zbiera się, a następnie skrapla, na tropiku. Powoduje to czasami spory dyskomfort – mimo tego, że na zewnątrz nie pada, w namiocie zacznie się robić mokro. Albo nawet zaczną nam na głowę kapać krople wody.
Niektóre namioty mają systemy wentylacyjne, które odprowadzają nadmiar wilgoci na zewnątrz. Jeśli nasz namiot nie posiada czegoś takiego, jedynym rozwiązaniem jest zapewnienie dobrej wentylacji. Można otworzyć drzwi namiotu, choćby odrobinę, dzięki temu znacznie ograniczymy skutki kondensacji.
Co jeszcze trzeba wiedzieć o biwaku pod namiotem?
Dzikie zwierzęta. Wielu z nas bardzo boi się ich wizyty. Jednak dla większości zwierząt, zwłaszcza tych występujących w Polsce, nie jesteśmy smakowitym kąskiem i zawinięci w śpiwór wcale nie jesteśmy “burrito dla niedźwiedzi”. By jednak zminimalizować ryzyko kontaktu ze zwierzyną, należy zastosować się do kilku zasad.
Jeśli zjedliśmy i myjemy naczynia, nie wylewać resztek jedzenia w pobliżu namiotu – ich zapach może przyciągnąć niepożądanych gości. To samo dotyczy naszych śmieci, zwłaszcza opakowań po jedzeniu i resztek. Należy je dobrze zawinąć w foliowej torebce i najlepiej zawiesić gdzieś na drzewie, kilkadziesiąt metrów od namiotu. Oczywiście, trzeba pamiętać, by rano zabrać śmieci ze sobą.
Jak również wcześniej wspomniałem, dobrze unikać biwakowania na trasach zwierząt do wodopoju. Nie rozbijamy też namiotu tuż przy samej wodzie – to również może przyciągnąć do nas zwierzęta, które w nocy przyjdą się napić.
Jeśli naprawdę boisz się dzikich zwierząt, przeczytaj poniższy artykuł:
Jeśli biwakujesz na otwartym terenie, nigdy nie zostawiaj namiotu nie przyczepionego do podłoża. Pierwszy lepszy silny podmuch wiatru może zdmuchnąć twój namiot i stracisz wtedy całe schronienie. Jeśli wyruszasz gdzieś dalej, a namiot zostawiasz i zamierzasz do niego wrócić, dobrze, by był obciążony. Dodatkowo, jeśli jest taka możliwość, możesz przywiązać namiot sznurkiem za stelaż do pobliskiego drzewa lub dużego kamienia.
Jeśli rozbijasz namiot w czasie deszczu, pamiętaj o tym, by w żadnym wypadku nie dopuścić do zalania sypialni. W deszczowy dzień będzie absolutnie niemożliwe wysuszenie sypialni. Dobrze wtedy wiedzieć, jak rozkłada się nasz namiot, by zrobić to jak najbardziej sprawnie.
Dyskretne biwakowanie
Najgorszym problemem w biwakowaniu pod namiotem wcale nie są warunki atmosferyczne, dzikie zwierzęta, ale – ludzie. Ja, rozbijając namiot w jakimś samotnym miejscu, staram się zadbać o to, by nikt mnie nie widział. Nie chcę w nocy mieć nieproszonych gości, którzy mogliby ukraść mój ekwipunek. Dlatego biwakowanie na samym środku ruchliwego szlaku raczej odpada. Dobrze znaleźć zaciszne miejsce i rozbijać się jeszcze za dnia, tak by sprawdzić, skąd widoczne jest nasze miejsce biwakowe i upewnić się, że nikt podejrzany nas nie obserwuje.
I to właściwie wszystko. Teraz wystarczy znaleźć miejsce i ruszyć w teren. A jeśli jesteś miłośnikiem czy miłośniczką przyrody, to gwarantuję, że jak zaczniesz sypiać pod chmurką, to szybko Ci nie przejdzie!
Możesz jeszcze zerknąć na inny artykuł o podobnej tematyce